Sprawa ma związek z wydarzeniami, do których doszło we wrześniu br. w Dąbrówce Górnej. Rodzina Nolberczyków po wielu latach sądowej batalii z obywatelem Niemiec, musiała opuścić dom, który kupili 25 lat temu, ale nie dopełnili formalności u notariusza. W czasie eksmisji panu Bolesławowi puściły nerwy.
Chwycił za kosę oraz siekierę i ruszył w kierunku drzwi wejściowych, których pilnowali policjanci.
- Wtedy doszło do szamotaniny między mężczyzną a funkcjonariuszami - tłumaczy Henryk Wilusz, prokurator rejonowy. - W trakcie odbierania niebezpiecznych narzędzi, jeden z policjantów uszkodził bark.
Czytaj**Eksmisja w Dąbrówce Górnej. W ruch poszły kosa i siekiera**
Bolesław Nolberczyk nie przyznaje się do postawionego zarzutu. Tłumaczy, że nigdy nie chciał nikogo skrzywdzić. Prosi, by nie zakrywać mu twarzy czarnym paskiem i podawać jego pełne nazwisko, bo nie czuje się przestępcą.
- Wziąłem siekierę i kosę, żeby porąbać własne meble i pociąć wykładzinę - tłumaczy Nolberczyk. - Zrobiłem to w momencie, gdy pani komornik zarządziła, że wywiezie moje rzeczy do mieszkania socjalnego w Krapkowicach. Jej decyzja kompletnie nie miała sensu, bo w mieszkanie, które przyznała nam gmina jest malutkie i większość rzeczy i tak by się tam nie zmieściła.
Prokurator skierował pana Bolesława na badania psychiatryczne, bo w chwili eksmisji przyjmował leki uspokajające. Wnioskuje także o przesłuchanie w tej sprawie jego rodziny.
Mężczyźnie grozi kara od roku do nawet 10 lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?