Ekstraklasa hokeja: Orlik Opole - SMS Sosnowiec 4:1

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Zawodnicy Orlika: Maciej Rompkowski (z lewej) i Łukasz Sznotala.
Zawodnicy Orlika: Maciej Rompkowski (z lewej) i Łukasz Sznotala. Mariusz Matkowski
Nasi zawodnicy w pierwszym meczu po podziale ekstraklasy pokonali najsłabszy zespół w tabeli. W piątek długo jednak nie było wiadomo, czy do tego spotkania dojdzie.

W czwartek późnym wieczorem Komisja Odwoławcza przy Polskim Związku Hokeja na Lodzie nakazała prowadzącej rozgrywki spółce PLH rozpatrzenie odwołania Unii Oświęcim, która domagała się walkowera w meczu z STS-em Sanok.

Wynik tego spotkania był o tyle istotny, że gdyby przyznano walkower, to Orlik przeskoczyłby sanoczan i grałby w drugiej części fazy zasadniczej z zespołami z pierwszej szóstki. Od piątkowego poranka w Opolu wyczekiwano wiążącej informacji, a ostatecznie PLH po raz drugi odrzuciła odwołanie Unii. To oznacza, że do końca stycznia Orlik zmagać się będzie z zespołami z dolnej części tabeli w meczach, które praktycznie są „o pietruszkę”.

- Niestety motywacja znacznie spadła, bo jeszcze przez kilka godzin przed meczem byliśmy w pierwszej „szóstce” - powiedział szkoleniowiec Orlika Jacek Szopiński.

Rzeczywiście było to aż nadto widać w czasie piątkowego meczu z SMS-em. Opolanie nie forsowali tempa, ale i tak byli zdecydowanie lepsi od młodych rywali. Swoją przewagę udokumentowali w 9. min, a gola zdobył Dakota Klecha, który zmienił tor lotu krążka po uderzeniu Łukasza Sznotali. Dwie kolejne bramki po indywidualnych akcjach zdobył z kolei Filip Stopiński.

Emocje się skończyły, choć właściwie ich nie było, a smutnego obrazu dopełniał fakt, iż nieliczni widzowie nie słyszeli komunikatów spikera, bo zepsuło się nagłośnienie. W trzeciej tercji udało się je naprawić.

Honorową bramkę goście zdobyli w 42. min wykorzystując stratę Klechy. Sosnowiczan nie było na nic więcej stać, natomiast wynik spotkania ustalił w 53. min Alex Szczechura.

- Nasze zwycięstwo nie jest zbyt okazałe, choć pewnie wszyscy takiego oczekiwaliśmy, ale odnieśliśmy je bez większych problemów - podsumował Jarosław Nobis, który dopiero po raz trzeci w sezonie zagrał w opolskiej bramce. - Brakowało nam trochę skuteczności pod bramką rywali, bo sytuacji mieliśmy dużo. Najważniejsze, że mamy kolejne trzy punkty i szkoda tylko, że nie zdobyliśmy ich w mocniejszej grupie.

W niedzielę opolanie rozegrają drugi mecz i powinien być on dużo ciekawszy niż starcie z SMS-em. Do Opola przyjeżdża Polonia Bytom, a spotkanie rozpocznie się o godz. 17.00.

W tabeli zespołów walczących o miejsca 7-12 Orlik prowadzi. Ma 39 punktów po 23 kolejkach. Druga jest Polonia Bytom (36 pkt).

Orlik Opole - SMS Sosnowiec 4:1 (2:0, 1:0, 1:1)
1:0 Klecha - 9., 2:0 F. Stopiński - 16., 3:0 F. Stopiński - 21., 3:1 Krężołek - 42., 4:1 Szczechura - 53.
Orlik: Nobis - Korenko, Kostek, F. Stopiński, Szydło, Marzec - Sordon, Dolny, Szczechura, Cichy, Cgojevs - M. Stopiński, Sznotala, Rompkowski, Korzeniowski, Klecha - Gawlik. Trener Jacek Szopiński.
SMS: Studziński - Wsół, Michałowski, Ościński, Skrodziuk, Bryk - Chorążyczewski, Nowak, Rybak, Filip, Goździewicz - Zieliński, Musioł, Paś, Jarosz, Krężołek - Krok, Podlipni, Bichta, Zygmunt. Trener Torbjorn Johansson.
Sędziował Sebastian Molenda (Tychy); Kary: Orlik - 14 min, SMS - 14 min; Widzów 150

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska