Jazzanova, Squarepusher, Dillon, Digitalism i James Blake, a do tego młodzież z Das Moon. Na line up Electronic Beats nie można było narzekać, o czym świadczy choćby fakt, że bilety na festiwal w Centrum Stoczni Gdańskiej sprzedały się bardzo szybko. I pierwsza trójmiejska edycja Electronic Beats była bardzo udana.
Udany festiwal
Wszyscy, którzy znają wnętrza CSG, wiedzą doskonale, że miejsce jest o tyle atrakcyjne, co bardzo ciężkie do nagłośnienia. I niestety słaba akustyka dała się kilka razy we znaki, szczególnie podczas (najlepszego zresztą) koncertu Digitalism. Niemcy dali kapitalny koncert, ale bardzo często nie było po prostu słychać wokalu. Za to akustycy spisali się na medal podczas występu Jamesa Blake'a, który brzmiał po prostu świetnie.
Nie zawiedli muzycy z Jazzanovy, Squarepusher pokazał jak powinien wizualnie wyglądać występ dj'a. Szkoda tylko, że Dillon miała tak duże problemy (na lotnisku zaginął jej sprzęt), bo zagrała bardzo krótko, czym pewnie wiele osób zawiodła.
Chcemy więcej
Sama organizacja zdecydowanie na bardzo wysokim poziomie. Dużo przestrzeni, kilka mini-barów z festiwalowym piwem, punkt gastronomiczny i fajna promocyjna akcja z fotograficzną budką - zdjęcia od ręki, a następnego dnia na Facebooku. Jedyny minus to lekka dezinformacja z koncertem Dillon, a także opóźnienia, które sprawiły, że ostatni koncert Jamesa Blake'a skończył się ok. 4, ale... takie już życie festiwalowicza.
Festiwal Electronic Beats pokazał też, że w Trójmieście jest spore ciśnienie na duże koncertowe wydarzenia i gwiazdy z najwyższej półki. Rzadko bowiem zdarza się, że ci najwięksi przy okazji koncertów w Warszawie, zahaczają także o Trójmiasto. A powinni.
Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć fotogalerię:
Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?