Oboje przekroczyli siedemdziesiątkę. Za parę dni wezmą ślub. Elżbieta Kosmala była kilkanaście lat sama. Józef Peksa po śmierci żony krócej nie radził sobie z samotnością. Oboje przychodzili do Domu Dziennego Pobytu "Magda-Maria" w Opolu.
Przed rokiem tam się poznali na próbie chóru. Potem coraz częściej szukali swego towarzystwa. Wspólne spędzanie czasu z innymi ludźmi już nie wystarczało. Chcieli być ze sobą zwłaszcza wtedy, kiedy każde z nich wracało do pustego mieszkania.
Z poprzednich związków oboje mają po jednym synu. - Mój mieszka w Opolu, ale przecież ma swoje życie - pracę, rodzinę - mówi pan Józef. Nie ma za wiele czasu, żeby zająć się ojcem.Na pewno mógłbym zawsze liczyć na jego pomoc w razie choroby, ale nie na to, by mi dotrzymywał towarzystwa. I trudno tego od niego wymagać.
Coraz bardziej doskwierały mi samotne wieczory, brak drugiej osoby, z którą mógłbym razem obejrzeć film w telewizji, a potem o nim podyskutować. A samotny spacer to już naprawdę żadna przyjemność. Nawet wnuczka już przestanie wpadać, bo właśnie rozpoczyna studia w Krakowie.
Syn pani Elżbiety od lat mieszka w Niemczech. Z nim i czwórką wnuków ma codzienny kontakt telefoniczny. Dwa razy w roku odwiedza tę rodzinkę i dwa razy gości wnuki u siebie. - Ale w międzyczasie byłam sama - mówi pani Elżbieta, z czułością patrząc na przyszłego męża.
A teraz połączyliśmy te nasze dwie samotności i dwa miesiące temu zamieszkaliśmy razem. Przyznajemy, że nasi bliscy początkowo przyjęli naszą decyzję z niedowierzaniem i niezrozumieniem. Dopiero po pierwszym szoku i bliższym poznaniu się jakoś to zaakceptowali. Plan przypieczętowania ślubem wspólnego mieszkania wywołał kolejną falę niepokoju u bliskich pana Józefa i Elżbiety.
- Argumenty były niby rozsądne - przytacza je pani Ela: przecież wy się nawet dobrze nie znacie, wniesiecie do jednego mieszkania własne przyzwyczajenia i rytuały, czy łatwo wam będzie je zaakceptować? Pani Elżbieta odpowiadała niezmiennie, że w tym wieku trudno przewidzieć, ile czasu można przeznaczyć na poznanie partnera, bo życie tak szybko się kurczy. Będą się poznawać po ślubie, a ten uważają za przypieczętowanie miłości.
Oboje nie wzbraniają się mówić o łączącym ich uczuciu. Wierzą, że jeśli nawet wystąpią jakieś trudności, ono pomoże je przezwyciężyć. - Możemy tylko zapewnić wszystkich o jednym - twierdzą - miłość jest identyczna wtedy, jak się ma 17 lat i jak się ich ma 70. Równie piękna i równie szalona.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?