Emeryt na dwóch kółkach

Bartosz Biesaga
74 lata to wiek, w którym wielu uważa, że wszystko co najlepsze jest już za nimi. Ale nie Tadeusz Książczyk z Gułowa w województwie dolnośląskim.

Jednoślady zafascynowały pana Tadeusza już przed wojną, kiedy jako młody chłopak podziwiał motocykle z rzadka jeżdżące szosą Bełchatów - Zelów w jego rodzinnych stronach. Do dzisiaj miał kilkadziesiąt maszyn i mimo iż jest krawcem z zawodu, potrafi też naprawiać motocykle i samochody.

- Dlaczego właśnie motocykl? Bo to kontakt z przyrodą, przygoda i trochę szaleństwa - mówi leciwy motocyklista. - Gdziekolwiek bym się nie ruszył - na imprezę, czy do rodziny, zawsze jadę motocyklem. Dzięki temu poznaję dużo nowych ludzi i miejsc. W Polsce są przepiękne tereny i krajobrazy, gdzie nie wjedzie się samochodem.
Pierwszą maszyną, którą kupił od swego majstra za siedem metrów pszenicy był sachs 250. Potem była cała seria motocykli niemieckich, polskich i radzieckich, a nawet włoskie skutery.
Oprócz satysfakcji z podróżowania, zwiedzania i poznawania nowych ludzi pan Tadeusz na każdym zlocie zdobywa honory i nagrody przyznawane najstarszemu uczestnikowi zlotu. Wszędzie wchodzi (wjeżdża) za darmo i wzbudza zawsze podziw i uznanie.

- Gdy na zlocie jest striptiz, wszyscy pozwalają mi przejść do przodu pod samą scenę, żebym lepiej widział, co się dzieje - opowiada easy-rider na emeryturze. - Kiedy zaś tańczymy, podpatruję młodszych kolegów, jak się ruszają i potem sam wykonuję podobne pląsy. Jestem kawalerem, życia niewiele mi zostało, więc korzystam i nadganiam minione lata.
Od pięciu lat pan Tadeusz jeździ hondą goldwing, która pośród jednośladów należy do motocyklowej arystokracji. Jest to olbrzymia, ważąca 573 kg maszyna z sześciocylindrowym silnikiem "Bokser" o pojemności 1,5 litra i mocy 100 KM. Motocykl posiada radiomagnetofon, intercom, podgrzewane manetki kierownicy i siedzenie oraz nadmuchy ciepłego powietrza, a także kompresor do opon, tempomat, komputer, wsteczny bieg i automatyczną regulację twardości tłumienia zawieszenia. W tej chwili maszyna ma 12 lat i jest w znakomitej kondycji, bo właściciel dba o nią z wielką pieczołowitością. W garażu półki zajmują najlepszej jakości środki kosmetyczne, smary i żele.

- Mój sezon motocyklowy trwa bardzo długo - mówi pan Tadeusz. - Dzięki ogrzewaniu w motocyklu mogę jeździć nawet przy minus 15 st.C.
Pierwsze dni po zakupie hondy były dla pana Tadeusza mozolną nauką obsługi maszyny, gdyż w jej przypadku nawet postawienie motocykla na centralną "podpórkę" wymaga siły i znakomitej koordynacji ruchów.
- Tak ciężki motocykl jest dobrze wyważony, ale po przekroczeniu pewnego kąta pochylenia przewraca się i nikt nie jest w stanie go utrzymać - tłumaczy właściciel. - Najdłużej uczyłem się obsługi systemów elektronicznych. Nawet podczas szycia ukradkiem studiowałem instrukcję obsługi. Jeśli chodzi o technikę jazdy, to praktycznie nic trudnego - im szybciej, tym stabilniej i łatwiej. Lubię ten motocykl, bo kiedy mam kawałek prostej lubię poszaleć i popędzić nawet 190 km/h. Marzy mi się jednak nowszy model z większym silnikiem i jeszcze lepszym wyposażeniem. Do kiedy będę jeździł? Tak jak ten motocykl - do stu na liczniku i od nowa jak najdłużej...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska