Emigranci zarobkowi spotkali się w Jemielnicy [zdjęcia]

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Pątnicy zgromadzili się w kościele wokół symboli Światowych Dni Młodzieży - krzyża i ikony Matki Bożej.
Pątnicy zgromadzili się w kościele wokół symboli Światowych Dni Młodzieży - krzyża i ikony Matki Bożej. Sławomir Mielnik
Na pielgrzymkę do tutejszego sanktuarium zaprosił ich dzisiaj wraz z rodzinami biskup Andrzej Czaja.
Pątnicy zgromadzili się w kościele wokół symboli Światowych Dni Młodzieży - krzyża i ikony Matki Bożej.

Pielgrzymka emigrantów zarobkowych do Jemielnicy

Bernadeta i Bernard Britnerowie są małżeństwem od 33 lat. Do sanktuarium nie mieli daleko. Pochodzą z Jemielnicy. Ale pani Bernadeta od 12 lat ma daleko do domu z pracy w holenderskich szklarniach. Przyjeżdża zwykle raz na dwa miesiące.

- Żony bardzo w domu brakuje - przyznaje pan Bernard. - W prowadzeniu gospodarstwa na szczęście pomaga synowa, są małe wnuki i to cieszy.

- Tylko cholernie ciężko poradzić sobie z tęsknotą - dodaje pani Bernadeta i wilgotnieją jej oczy. - Dzwonimy do siebie, mejlujemy nieustannie, ale to nie to samo, co bezpośredni kontakt. A tam człowiek wraca z pracy do pustego pokoju. Siedzi sam i tęskni za domem.

Czy chciałaby wrócić na stałe? Bardzo by chciała. Ale nie ma złudzeń, to się nie zdarzy łatwo i szybko.

- Musiałby się zdarzyć w Polsce i w regionie cud, żeby znalazła się praca dla kobiet w moim wieku. Gdyby ktoś dał mi tutaj zajęcie za 1500 zł na rękę, wracam natychmiast. Tylko że nie ma na to szans. Przyszliśmy na pielgrzymkę, żeby się trochę podnieść na duchu. Mamy dzięki niej nadzieję, że ktoś tu o nas jeszcze myśli. I chyba to jest najważniejsze.

Pątnicy zgromadzili się w kościele wokół symboli Światowych Dni Młodzieży - krzyża i ikony Matki Bożej.

- Spoglądamy dziś na żłóbek i Świętą Rodzinę w blasku krzyża - mówił w wypełnionej pątnikami świątyni bp Andrzej Czaja. - Pod krzyż przynosimy dramat rozłąki i trudy życia rodzinnego. Ale jesteśmy tu także po to, by zaczerpnąć z ideału Świętej Rodziny i uświadomić sobie, że nie jesteśmy sami. Towarzyszy nam Jezus ze swoją miłością.

Tomasz Niesmak z Dziewkowic do Jemielnicy przyjechał z córką Teresą. Pracował już w Holandii i USA. Obecnie jest rzeźnikiem w Niemczech.

- W życiu na dwa domy najtrudniejsza jest rozłąka i tęsknota - mówi. - Obecności na miejscu nic nie zastąpi, więc co dwa tygodnie przyjeżdżam. Szef się na to godzi. Bo choć już 20 lat pracuję zarobkowo za granicą, w domu czuję się tylko tutaj. Serce ciągnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska