Emilcia potrzebuje naszej pomocy

Magdalena Żołądź
Magdalena Żołądź
Emilka jest pogodną, śliczną dziewczynką. Ciągle się uśmiecha, zwłaszcza gdy obok jest ukochany braciszek Kuba. Na zdjęciu oboje z mamą Ewą.
Emilka jest pogodną, śliczną dziewczynką. Ciągle się uśmiecha, zwłaszcza gdy obok jest ukochany braciszek Kuba. Na zdjęciu oboje z mamą Ewą. Magdalena Żołądź
Ta dziewczynka ma dopiero 1,5 roku, a przeszła już więcej, niż niejeden dorosły przez całe życie. Sześć operacji na serduszku, porażenie mózgowe spowodowane zatrzymaniem krążenia, padaczka...

Dokumentacja medyczna zaledwie półtorarocznej Emilki Kudły jest gruba jak książka. Po tym wszystkim, co przeszła, lekarze nie dawali jej większych szans.

Tymczasem z kolan mamy uśmiecha się promiennie śliczna, drobna blondyneczka - dowód na to, że w medycynie zdarzają się cuda...

Emilka przyszła na świat w lutym 2013 roku całkowicie zdrowa. Ciąża także przebiegała prawidłowo, badania ani razy nie wskazały, że ze zdrowiem dziewczynki coś jest nie tak. Kłopoty zaczęły się, gdy Emila skończyła trzy miesiące.

Serce w fatalnym stanie

Jak pomóc

Wszyscy ludzie dobrej woli, którzy mogliby wesprzeć rodzinę w zakupie wózka dla Emilki, mogą dokonywać wpłat na konto fundacji Serce Dziecka im. Diny Radziwiłłowej, ul. Narbutta 27 lok.1, 02-536 Warszawa.
Nr konta na wpłaty złotowe: PL 02 1160 2202 0000 0001 5118 9430
Nr konta na wpłaty w euro: PL 09 1160 2202 0000 0001 2152 1272
SWIFT BIGBPLPW
W tytule wpłat należy koniecznie wpisać: Emilia Kudła.

- Nagle zaczęła się bardzo pocić, szybko oddychała, pojawiły się problemy z apetytem. Zjadła troszkę i już była wyczerpana - wspomina Ewa, mama Emilki. - Szybko trafiliśmy do kardiologa. Prywatnie, bo na NFZ były kilkumiesięczne kolejki... Okazało się, że serduszko jest w fatalnym stanie.

Lekarze zdiagnozowali u dziewczynki wrodzoną wadę serca w postaci ubytku przegrody międzyprzedsionkowej typu I, a także rozszczep przedniego płatka zastawki mitralnej. Emilka trafiła do kliniki w Zabrzu. Lekarze nie dawali jej większych szans.

- Pamiętam, jak przed operacją doktor mówił mi: "Pani Kudła, Emilka najpewniej nie wyjedzie z bloku..." - opowiada mama dziewczynki. - Ja wtedy odpowiedziałam mu stanowczo: "Panie doktorze, ja wierzę w cuda!".

I cud się zdarzył. To właśnie powiedział ten sam doktor, gdy z uniesionym kciukiem otwierał drzwi sali po operacji.

- Ja po prostu czułam, że Emilia będzie walczyć, dlatego ani razu, a operacji na otwartym serduszku miała już sześć, nie żegnałam się z nią przed blokiem operacyjnym. Za każdym razem mówiłam, że za chwilkę się znów zobaczymy - mówi Ewa Kudła.

W swoim półtorarocznym życiu Emilka przeszła bardzo wiele. Ma za sobą już sześć operacji w krążeniu pozaustrojowym związanych z wymianą zastawki, zamknięciem ubytku przegrody międzyprzedsionkowej łatą z własnego osierdzia, wszczepieniem rozrusznika serca. Przeżyła także zatrzymanie krążenia. Udało się ją zreanimować, ale doszło do niedotlenienia mózgu.

Po tym stan zdrowia znacznie się pogorszył, w szczególności neurologicznie. Zdiagnozowano u niej także porażenie mózgowe oraz padaczkę, w wyniku czego Emilcia utraciła umiejętność ssania i połykania. Teraz uczy się tego na nowo.

W sumie w szpitalu w Zabrzu dziewczynka spędziła dziewięć miesięcy. Od marca znów jest w domu i do lekarzy specjalistów dojeżdża tylko na badania i kontrolne wizyty. Po tym wszystkim, co przeszła, po spustoszeniach, jakie zatrzymanie krążenia poczyniło w jej mózgu, lekarze znów starali się studzić entuzjazm rodziców. A na ostatnich, jesiennych wizytach, otwierali szeroko oczy ze zdziwienia.

- Emilcia już się śmieje w głos, zwłaszcza gdy łaskocze ją jej ukochany brat Kuba, "guga", usiłując coś powiedzieć, leżąc przebiera nóżkami, a ostatnio, trzymana przez panią rehabilitant, zrobiła kilka swoich pierwszych kroczków. Moja kochana, dzielna Pysia - pani Ewa tuli córeczkę, a ona szeroko się uśmiecha.

Obecny stan Emilki, który zadziwia nawet medyków, to zasługa nie tylko ogromnej wiary w cuda, ale też ciężkiej pracy i poświęcenia rodziców. Pani Ewa nie pracuje, jest na urlopie i całkowicie poświęciła się córeczce oraz doglądaniu Kuby, który właśnie poszedł do pierwszej klasy. Utrzymanie rodziny spadło na barki taty. A walka o zdrowie i poprawę jakości życia Emilki kosztuje naprawdę wiele.

Dziewczynka wymaga specjalistycznej opieki 24 godziny na dobę. Jest pod opieką Domowego Hospicjum dla Dzieci w Opolu, które dwa razy w tygodniu zapewnia jej zajęcia rehabilitacyjne.

Rodzice opłacają jej także trzy razy w tygodniu dodatkowe zajęcia rehabilitacyjne. Teraz jednak czeka ich znacznie poważniejszy wydatek, na który pieniędzy nie mają - specjalistyczny wózek wielofunkcyjny. Koszt: 16 tysięcy złotych.

- Dzięki niemu jednak znacznie poprawi się komfort życia Emilki - mówią rodzice dziewczynki. - Wózek ma stabilizator główki, kamizelkę, która sprawi, że siedząc, Emila nie będzie się ześlizgiwać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska