Euro 2016. Opolszczyznę ogarnęło szaleństwo kibicowania

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Półroczny Mateusz Kowalczyk był jak dotąd najmłodszym kibicem w „Strefie u Rysia” w Opolu. Wspólnie z nim Biało-Czerwonym kibicowali rodzice: Mariusz i Agnieszka Kowalczykowie.
Półroczny Mateusz Kowalczyk był jak dotąd najmłodszym kibicem w „Strefie u Rysia” w Opolu. Wspólnie z nim Biało-Czerwonym kibicowali rodzice: Mariusz i Agnieszka Kowalczykowie. Mariusz Matkowski [O]
Oficjalnych stref kibica brak, więc Opolanie tłumnie spotykają się na meczach u znajomych w domach, garażach i ogródkach. I masowo kupują kibicowskie gadżety.

Gdy ruszały piłkarskie mistrzostwa, największym zmartwieniem kibiców było to, gdzie za darmo oglądać mecze. Te, w których gra reprezentacja Polski są niekodowane i transmitują je ogólnopolskie stacje telewizyjne, ale żeby zobaczyć inne ciekawe spotkania, trzeba już zapłacić - nawet 100 zł.

Opolanie szybko sobie z tym problemem poradzili. Odkryli, że mecze można oglądać za darmo w niemieckiej i czeskiej telewizji, a niektórzy sami zaczęli sami organizować mini strefy kibica. W ostatnim czasie, jak grzyby po deszczu, wyrosły one w domach, garażach, a także na ogródkach.

- Spotykamy się ze znajomymi i sąsiadami pod wiatą, która stoi przy moim domu - mówi Ryszard Kocot z Opola. - Ustawiłem tam telewizor, a żona udekorowała ściany biało-czerwonymi barwami. Każdy przyniósł ze sobą prowiant i była naprawdę fajna atmosfera. Przyszło jakieś 30 osób. Prawdę mówiąc, niektórych widziałem pierwszy raz w życiu...

Znajomym tak się podobało, że ochrzcili nawet dom Kocotów „strefą u Rysia” i mówią, że na kilku meczach się nie skończy.

- Umówiliśmy się, że jutro znowu będziemy kibicować - mówi Mariusz Kowalczyk, który dopingował Biało-Czerwonych wspólnie z żoną Agnieszką i półrocznym synem Mateuszem.

Podobne „podwórkowe” strefy kibica jak „U Rysia” w Opolu powstają w całym województwie. Wojtek ze Strzelec Opolskich wspólnie ze szwagrem, żeby móc oglądać mecze, wynieśli z domu telewizor, który stał w sypialni, a na altanie zamontowali antenę satelitarną.

- To była okazja do rodzinnego spotkania, no i oczywiście był grill - mówi Wojtek.

Nietypowa strefa kibica działa natomiast w podstrzeleckim Kadłubie, w miejscowym barze. Jedni schodzą się tutaj na mecze reprezentacji Polski, inni - żeby kibicować reprezentacji Niemiec. Wspólnie obie grupy spotkają się natomiast jutro.

- Nie ma u nas podziałów, kto kibicuje piłkarzom z Polski, a kto z Niemiec - zaznacza Joanna Mróz z Kadłuba. - Będziemy wspólnie siedzieć przy tych samych stolikach i dopingować tak, jak każdemu serce podpowiada. Spotkań Polska-Niemcy oglądaliśmy już kilka i zawsze była super atmosfera.
Nieodzownym elementem wspólnego oglądania meczów na Euro są także kibicowskie koszulki, czapeczki, szaliki oraz flagi. Ze zdobyciem biało-czerwonych symboli nie ma żadnego problemu - markety wręcz prześcigają się w ofercie i cenach. Biało-czerwono zrobiło się także na targowiskach.

- Do tej pory hitem były koszulki z napisem „Lewandowski” - mówi nam Adam Timers, który handluje ubraniami na targowisku w Strzelcach Opolskich. - Ale po tym, jak w ostatnim meczu złotego gola strzelił Arkadiusz Milik, wszyscy zaczęli szukać koszulek z jego nazwiskiem.

Handlowiec przyznaje, że przed każdymi mistrzostwami czuje się trochę jak bukmacher - musi obstawiać, którzy zawodnicy popiszą się na meczach, żeby wiedzieć, jaki towar zamówić. Inaczej gadżety się nie sprzedadzą.

- Po ostatnim meczu ludzie sporo też pytają o koszulki z nazwiskiem Bartosza Kapustki - dodaje. - Ale z tym jest największy kłopot, bo jeszcze nikt ich nie produkuje. Jeden dobry mecz to za mało, żeby od razu zyskać popularność. Zresztą nikt się nie spodziewał, że akurat Kapustka będzie dobrze grać...

W trakcie tych mistrzostw dobrze sprzedają się także polskie flagi, które można zamocować do szyby samochodu. Zdaniem sprzedawców, popyt będzie się utrzymywał tak długo, jak Polska będzie grać na mistrzostwach.

Na targowiskach poza polskimi gadżetami można także natrafić na pojedyncze i koszulki w barwach reprezentacji Niemiec. Takich gadżetów jest jednak zdecydowanie mniej. Krzysztof Warzecha, który jest pomysłodawcą organizacji strefy kibica dla sympatyków reprezentacji Niemiec w Chrząstowicach przyznaje, że szaliki i gadżety trzeba sprowadzać z zagranicy.

- Ale nie ma z tym większych problemów, bo zazwyczaj przywożą je nam osoby, które pracują za Odrą - mówi Warzecha.

Innym sposobem na zdobycie takich gadżetów jest ich zamówienie przez internet. Niemieckie sklepy wyczuły rynek i od pewnego czasu oferują wysyłkę prosto do Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska