Ewa Komander, triathlonistka z Kędzierzyna-Koźla, udowadnia, że efektywnie można ćwiczyć nie tylko w domu, ale i w basenie ogrodowym

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Ewa Komander nie miała większych problemów z przystosowaniem się do trenowania triathlonu w warunkach domowych.
Ewa Komander nie miała większych problemów z przystosowaniem się do trenowania triathlonu w warunkach domowych. archiwum prywatne
Ewa Komander to pochodząca z Kędzierzyna-Koźla czołowa polska triathlonistka. Aktualnie mieszka w Hiszpanii, gdzie w ostatnich tygodniach, z powodu pandemii koronawirusa, przyszło jej trenować pływanie, bieganie i kolarstwo w nietypowych warunkach.

W jakich okolicznościach przeprowadziła się pani na stałe do Hiszpanii?
Mieszkam w Gironie (miasto w północno-wschodniej Hiszpanii, położone ok. 100 km od Barcelony - przyp. red) od trzech lat, z krótkim przerwami na dłuższe wyjazdy do Polski. Wspólnie z moim partnerem, który pochodzi z Meksyku i pracuje jako profesjonalny mechanik polskiej grupy kolarskiej CCC, zdecydowaliśmy się na zamieszkanie w Gironie, ponieważ obydwoje lubimy tutejsze tereny do jazdy na rowerze, jak również klimat i panującą tu sportową atmosferę.

Pani obecne życie w Hiszpanii wygląda jednak nietypowo.
Rzeczywiście, od sześciu tygodni w kraju obowiązuje zaostrzona kwarantanna. Jest zakaz wychodzenia na zewnątrz, z wyjątkiem naprawdę koniecznych sytuacji, jak potrzeba wyjścia do sklepu po jedzenie czy do apteki, oczywiście w pojedynkę. Dozwolone jest też wyjście z psem, lecz obecnie do zaledwie 100 metrów od domu. Prawdopodobnie 2 maja te obostrzenia zostaną nieco złagodzone. Nie pozostało mi jednak nic innego jak dobrze się zorganizować i dostosować do zaistniałej sytuacji. Obecnie trenuję w domu na maszynach - bieżni elektrycznej oraz trenażerze. Elementy pływackie ćwiczę natomiast w 3-metrowym basenie ogrodowym, umiejscowionym na tarasie. Jestem przywiązana specjalnym pasem do barierki, który utrzymuje mnie w miejscu na środku basenu. Dzięki temu mogę wykonywać ruchy charakterystyczne dla poruszania się w wodzie.

Pandemia koronawirusa bardzo zmieniła mentalność mieszkańców Girony?
Oczywiście, wpłynęła ona mocno nie tylko na Hiszpanów, ale również na mieszkających tam obcokrajowców. W Gironie przebywa wielu profesjonalnych kolarzy czy triathlonistów, ze względu na panujące tam świetne warunki do jazdy rowerowej. Osobiście, za sprawą wspomnianej już dobrej organizacji, daję radę utrzymać formę sprzed pandemii. Właściwe planowanie jest absolutnie kluczowe do tego, by godnie przepracować czas spędzany „w zamknięciu”.

Trudno było przestawić się na nową rzeczywistość?
W moim przypadku nie było aż tak trudno. Mój dzień przed pandemią zawsze był zorganizowany pod treningi. Teraz jest tak samo, tyle że wykonuję je w domu. Zmęczenie odczuwam jednak porównywalne, ponieważ przepracowuję podobną liczbę godzin, czyli około 20-25 tygodniowo. Oczywiście brakuje mi treningów na zewnątrz, ale pozostaje mi jedynie cierpliwe czekać aż nakazy złagodnieją i będziemy powoli wracać do normalności.

A jak w ogóle zaczęła się pani przygoda z triathlonem?
Styczność z tą dyscypliną mam już od szkoły podstawowej. Uczęszczałam bowiem wtedy w rodzinnym Kędzierzynie-Koźlu do klasy pływackiej, a równolegle brałam też udział w zajęciach biegowych. Zawsze podobały mi się obie te dyscypliny, więc kiedy usłyszałam o triathlonie nie zawahałam się podjąć wyzwania i dodać do uprawianych sportów jeszcze kolarstwa.

W jednym z wywiadów nazwała pani dietę „czwartą konkurencją triathlonu”. Jak zatem wygląda pani jadłospis?
Użyłam tego pojęcia opowiadając o wyścigu na dystansie Ironman (3,8 km pływania - 180 km na rowerze - 42 km biegu - przyp. red). Można być do startu przygotowanym perfekcyjnie pod względem kondycyjnym, ale wystarczy popełnić błędy w odżywianiu i jest duża szansa na nieukończenie zmagań. Dlatego bardzo ważne jest, by w okresie przygotowawczym stosować te same odżywki i jeść to samo, co podczas zawodów. Osobiście nie mam jednak żadnej specjalnej diety. Po prostu trzymam się powyższej zasady i staram się jeść wszystko z umiarem.

Zdarzają się sytuacje, że musi pani sobie sama dopłacać do startów?
Od kiedy startuję na długich dystansach, starty opłacam sobie sama. Oczywiście chciałabym mieć sponsora, ale w sporcie indywidualnym o pozyskanie takiego jest niezwykle trudno. Jestem jednak ambasadorką marki Creative oraz miasta Kędzierzyna-Koźla, a udział w każdych zawodach jest dla mnie zarazem formą zarobku. Im lepsze miejsce, tym więcej pieniędzy, co zdecydowanie motywuje do ciągłego podnoszenia swoich umiejętności. Od nowego roku powstała też organizacja PTO, która wspiera po 100 najlepszych kobiet i mężczyzn w światowym rankingu. Sama również się w nim znajduje, dokładnie na 95. miejscu, w związku z czym mogę liczyć w tym trudnym czasie na dodatkowe środki. Otrzymaliśmy do podziału 2,5 mln dolarów.

Co jest teraz pani największym sportowym marzeniem?
Moim celem jest zdobycie kwalifikacji na mistrzostwa świata Ironman w Kona, na Hawajach. W poprzednim roku byłam o krok od wywalczenia przepustki. Zabrakło mi do tego w Estonii tylko nieco powyżej dwóch minut, a był to mój debiut na pełnym dystansie. W tym roku, jeśli sezon ruszy, mam nadzieję już dopiąć swego. Już samo stanięcie na starcie z około 60 najlepszymi triathlonistami na świecie byłoby ogromnym wyczynem.

W pani ślady może pójść każdy miłośnik sportu?
Przede wszystkim trzeba być zdrowym. Powinno się przebadać serce przed rozpoczęciem uprawiania każdego sportu, a już tym bardziej tak wymagającego, jakim jest triathlon. Jeżeli badania nie wykażą żadnych przeciwwskazań, można zaczynać swoją przygodę z triathlonem. Ale ostrzegam, że to bardzo wciągająca dyscyplina (uśmiech).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska