Fala zwolnień grupowych na Opolszczyźnie. To dramat rodzin i cios dla lokalnej gospodarki

Mateusz Majnusz
Sytuacja w Zawadzkiem nie napawa nadzieją. Zamknięcie zakładu oznacza nie tylko utratę pracy przez setki ludzi, ale także druzgocący cios dla gminy,
Sytuacja w Zawadzkiem nie napawa nadzieją. Zamknięcie zakładu oznacza nie tylko utratę pracy przez setki ludzi, ale także druzgocący cios dla gminy, Radosław Dimitrow
Na Opolszczyźnie nastały trudne czasy dla pracowników, którzy zmuszeni są stawić czoła fali zwolnień grupowych. Zakłady Walcownia Rur „Andrzej” w Zawadzkiem, Generator Produkcja Opole, PKP Cargo i CargoTabor oraz Poczta Polska – ogłosiły masowe zwolnienia, które dotkną setek osób.

Walcownia Rur „Andrzej” to największy pracodawca w gminie Zawadzkie oraz jeden z najważniejszych zakładów w powiecie strzeleckim. Zamykanie zakładu może wywrzeć katastrofalny wpływ na lokalną gospodarkę, a bez pracy pozostanie 435 osób. Proces zwolnień już się rozpoczął – w lipcu odeszło 58 pracowników, a do końca sierpnia zakład opuści kolejnych 20 osób.

Jak przyznaje Dariusz Brzęczek, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność”, los walcowni zależy od decyzji potencjalnego inwestora.

- Do końca sierpnia czekamy na ostateczne rozstrzygnięcia. Zakład nie został jeszcze rozebrany, ale jeśli nie pojawi się inwestor z odpowiednim kapitałem, wszyscy pracownicy będą musieli odejść – mówi Brzęczek.

Sytuacja w Zawadzkiem nie napawa nadzieją. Zamknięcie zakładu oznacza nie tylko utratę pracy przez setki ludzi, ale także druzgocący cios dla gminy, która według statystyk jest jedną z najbiedniejszych w województwie.

Stabilność zatrudnienia zamienia się w dramat rodzin

Niepewność i rozczarowanie towarzyszą także pracownikom Generator Produkcja Opole, gdzie ponad 200 osób zostało zaskoczonych nagłą decyzją o likwidacji części produkcyjnej zakładu. Produkcja ma się zakończyć w październiku, jednak pracownicy wciąż czekają na wypowiedzenia i regulamin dotyczący warunków odejścia. Brak porozumienia w sprawie odpraw wywołał frustrację, a proponowane alternatywy pracy za granicą, choć oferują godziwe wynagrodzenie, oznaczają konieczność zmiany stylu życia całych rodzin.

Brzęczek podkreśla, że sytuacja w Opolu to szczególnie bolesny cios dla młodych ludzi, którzy zaufali stabilności firmy. Profil produkcji z przeznaczeniem do turbin wiatrowych, a co za tym idzie do produkcji zielonej energii był gwarantem pewności zatrudnienia i wpisywał się w założenia prowadzonej polityki klimatycznej UE.

- To nie jest tylko strata zatrudnienia, to także ogromna zmiana w życiu całych rodzin. Zmuszanie młodych ludzi do emigracji w poszukiwaniu pracy, na przykład do Niemiec, to dla wielu osób dramat – tłumaczy przewodniczący Solidarności.

Niepewna przyszłość pracowników PKP Cargo, CargoTabor i Poczty Polskiej

Niepokój rośnie także wśród pracowników PKP Cargo i CargoTabor, gdzie planowane zwolnienia mogą dotknąć załogę w Opolu i Kluczborku. Choć zakład w Kluczborku ma szansę na dalsze funkcjonowanie, przyszłość wielu pracowników wciąż stoi pod znakiem zapytania.

Również Poczta Polska ogłosiła zwolnienia grupowe na masową skalę. W całym kraju planowane jest odejście aż 9 tysięcy pracowników, choć nie jest jeszcze jasne, ile z tych osób straci pracę w samym Opolu.

„Solidarność” nieustannie staje po stronie pracowników

W obliczu masowych zwolnień na Opolszczyźnie, zarząd regionu „Solidarności” regionu Śląska Opolskiego konsekwentnie staje w obronie pracowników, będąc ich głosem w negocjacjach z pracodawcami. Przewodniczący Dariusz Brzęczek podkreśla, że priorytetem związku jest ochrona miejsc pracy.

- Naszym celem jest przede wszystkim utrzymanie zatrudnienia, ale tam, gdzie to niemożliwe, walczymy o godne warunki odejścia. Pracownicy muszą mieć czas na znalezienie nowego zatrudnienia i zasłużone zabezpieczenia finansowe – mówi Brzęczek.

„Solidarność” aktywnie współpracuje z lokalnymi urzędami pracy i organizuje mini targi pracy, które pomagają zwalnianym pracownikom znaleźć nowe możliwości na rynku.

Sytuacja w Zawadzkiem nie napawa nadzieją. Zamknięcie zakładu oznacza nie tylko utratę pracy przez setki ludzi, ale także druzgocący cios dla gminy,
Sytuacja w Zawadzkiem nie napawa nadzieją. Zamknięcie zakładu oznacza nie tylko utratę pracy przez setki ludzi, ale także druzgocący cios dla gminy, Radosław Dimitrow

Związek angażuje się również w działania mające na celu ratowanie zagrożonych zakładów, chociaż, jak przyznaje Brzęczek, w przypadku niektórych decyzji inwestorów związek ma ograniczone możliwości wpływu.

- Naszym zadaniem jest bronić interesów pracowników, ale nie zawsze mamy wpływ na decyzje właścicieli czy zarządów firm – wyjaśnia.

Pomimo licznych działań na rzecz poprawy warunków pracy, „Solidarność” spotyka się niekiedy z krytyką przejmujących obecnie zarządzanie szczególnie w spółkach skarbu państwa. Krytycy zarzucają związkowi, że jego działalność może mieć negatywny wpływ na kondycję zakładów. Brzęczek kategorycznie odrzuca te zarzuty, podkreślając, że „Solidarność” nie podejmuje decyzji gospodarczych, a jedynie działa na rzecz polepszenia warunków pracy.

- Nigdy nie zarządzaliśmy zakładami – naszym celem zawsze była i pozostaje obrona praw pracowników. To dzięki naszemu zaangażowaniu wielu ludzi w Polsce ma dziś lepsze warunki pracy – zaznacza przewodniczący Dariusz Brzęczek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polska istotnym graczem w sektorze offshore

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska