- Robimy wszystko co w naszej mocy, by uchronić ludzi przed takimi przestępstwami - mówi nadkomisarz Maciej Milewski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - Przestrzegamy przed tym w mediach, wyjaśniamy w jaki sposób działają tacy ludzie, współpracujemy nawet z księżmi, którzy mówią o tym podczas mszy. Niestety, zawsze znajdzie się ktoś, kto da się nabrać oszustowi.
Tak było i tym razem. Przedwczoraj 66-letnia mieszkanka Brzegu odebrała telefon. Młoda dziewczyna przedstawiła się jako jej siostrzenica z drugiego końca Polski.
- Powiedziała, że jest właśnie we Wrocławiu w interesach i potrzebuje pomocy - mówi starszy aspirant Bogusław Dąbkowski z Komendy Powiatowej Policji w Brzegu.
Chodziło o pożyczkę 17 tys. zł. Siostrzenica powiedziała też brzeżance, że pilnie potrzebuje tych pieniędzy na sfinalizowanie pewnej transakcji, natomiast bankomat nie chce jej wypłacić takiej gotówki.
Również z banku odeszła z kwitkiem, bo wypłatę takiej sumy trzeba zgłosić dzień prędzej. 66-latka zgodziła się pożyczyć gotówkę. Poszła do banku i wysłała pieniądze tzw. szybkim przelewem. O tym, że została oszukana, dowiedziała się wieczorem, kiedy skontaktowała się z rodziną.
Mimo wysiłków policji i akcji medialnych, do takich zdarzeń dochodzi coraz częściej. A inwencja oszustów nie zna granic. Przykład. Pod koniec ubiegłego roku oszuści wyłudzili od 75-letniej mieszkanki Kluczbork 35 tys. zł!
Jeden z nich zadzwonił do kobiety i powiedział, że jej siostrzeniec został zatrzymany przez wrocławską policję po tym, jak spowodował wypadek, w którym ranne zostało dziecko. Żeby wybawić siostrzeńca z kłopotów, potrzebne jest 35 tys. zł. Kobieta zgodziła się na pożyczkę.
Policjanci powtarzają: najczęściej stosowany mechanizm oszustwa to telefony od rzekomych członków rodziny, głównie wnuczka lub syna z prośbą o pożyczkę. Zazwyczaj dotyczą one brakującej kwoty do zakończenia jakiejś transakcji, inwestycji lub nagłego wypadku.
- Charakterystyczne przy tym jest to, że po odbiór pieniędzy nie zgłasza się osoba, która dzwoniła i podała się za krewnego, ale ktoś przez nią wysłany - przestrzega nadkomisarz Milewski. - Oszust podający się za krewnego mówi zawsze, że jest chory, zajęty itp.
Dzwoniący udaje też zazwyczaj zachrypniętego, aby rozmówca nie mógł go rozpoznać.
- Dlatego jakiekolwiek telefoniczne prośby o pożyczkę trzeba weryfikować - mówi Maciej Milewski. - Najlepiej oddzwonić na znany nam numer naszego krewnego i sprawdzić, czy to on potrzebuje pomocy. A o wszystkich próbach oszustwa prosimy powiadamiać policję.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?