Ferma w płomieniach

Michał Wandrasz
W nocy z niedzieli na poniedziałek w Gościejowicach Małych koło Niemodlina stanęła w ogniu kurza ferma z około 18 tysiącami kur.

Ogień około północy zauważyli sąsiedzi. - Syn mnie obudził, kiedy na tych budynkach był już żywy ogień i wokół błyszczała taka straszna łuna - opowiada mieszkająca naprzeciwko fermy Katarzyna Stawińska. - Co chwilę słychać było jakieś wybuchy, jakby strzelały petardy. Nie wiem, czy to ten eternit na dachu tak strzelał, czy jajka w środku. Jak żyję, nie widziałam tak przerażającego widoku. Zadzwoniłam po strażaków i chyba już po czterech minutach była pierwsza jednostka z Niemodlina. Potem zjechało ich chyba z dziesięć wozów.

Prawie 30 strażaków walczyło z ogniem blisko cztery godziny. Oprócz gaszenia płonących już budynków ratowali przylegające do kurnika pomieszczenia i ewakuowali część ptaków. Udało się uratować około 10 tysięcy sztuk, ale 8 tysięcy spłonęło. Spaliło się też całe wyposażenie fermy, wiele maszyn i paszy.
Dokładne przyczyny pożaru ustala policja, ale bardzo prawdopodobne jest, że ogień wybuchł od uderzenia pioruna.

- Jesteśmy wszyscy wstrząśnięci i jeszcze do końca do mnie nie dociera to, co się stało - mówi łamiącym się głosem i ze łzami w oczach Justyna Zwonarz, żona właściciela fermy. - To było jedyne źródło utrzymania dwóch rodzin. Mąż, szwagier i nasze rodziny poświęciły tej fermie 25 lat życia i można powiedzieć, że był to nasz drugi dom, w który włożyliśmy całe serce. Teraz wszystko trzeba zaczynać od początku.
Według wstępnych szacunków, straty pożarowe wyniosły 800 tysięcy złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska