Festiwal Nie Zabijaj 2006. Nie jedzą mięsa, bawią się i nikomu nie szkodzą

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Uczestnicy festiwalu „Nie zabijaj”, zwanego też „małym Woodstock”, wierzą w miłość, przyjaźń i muzykę.
Uczestnicy festiwalu „Nie zabijaj”, zwanego też „małym Woodstock”, wierzą w miłość, przyjaźń i muzykę. fot. Mirosław Dragon
5,5 tysiąca młodych ludzi z całej Polski przyjechało do Jastrzygowic na imprezę wegetariańską. Nie było satanistów, narkomanów, promocji homoseksualizmu ani demonstracji przeciw Giertychowi.
V Festiwal "Nie zabijaj" w Jastrzygowicach

Nie zabijaj tolerancji

Festiwal pod hasłem "Nie zabijaj" odbywał się już wprawdzie po raz piąty, ale tym razem wzbudził ogromne kontrowersje. Organizator imprezy, Tomek Słodki, przeniósł ją ze Starego Olesna do Jastrzygowic koło Gorzowa Śląskiego. Przeciwko przyjazdowi kilku tysięcy młodych ludzi do wsi protestował najbardziej sołtys Jerzy Famuła. Nazwał ich bandą narkomanów. A wiceburmistrz Praszki Marian Ponichtera - jak twierdzi Słodki - jeździł po wsi i straszył mieszkańców, że zjadą się tu narkomani i sataniści.

- To jakiś wymysł pana Słodkiego, który chce wywołać konflikt - odpiera wiceburmistrz Ponichtera. - Powiedziałem tylko, że fatalne miejsce wybrali na festiwal, ponieważ w sąsiedztwie są pola. Ich właściciele przychodzą do mnie, bo się boją, że młodzież zniszczy im uprawy.

- Jak ktoś diabła od głupka nie odróżnia, tylko sołtysem może się zwać! - kpił ze sceny Wojciech Wojda, wokalista zespołu Farben Lehre.

Mieszkańcy Jastrzygowic sami nie wiedzieli już, czego się spodziewać.
- We wsi była panika - przyznają. - Jeden powiedział, że to narkomani, drugi coś dodał i tak krążyło to po wsi.
Jastrzygowiczanie przekonali się jednak, że nie przyjechali do nich ani narkomani, ani sataniści.

- Niektórzy śmiesznie wyglądają z tymi ostrymi włosami, ale zachowują się spokojnie - ocenia pan Bernard. - Chodzą po wsi, uśmiechają się do nas.

Uczestnicy festiwalu z kolei byli mile zaskoczeni zachowaniem miejscowych.
- Zapytałem starszego pana o drogę do sklepu - opowiada 21-letni Filip ze Szczecina (punk, wygolone po bokach do skóry włosy, kolczyki w uszach, w nosie, na wardze i brwi). - A on uprzejmie: Pójdzie pan prosto i po prawej. Nie wszędzie w Polsce jest tak miło.

Bo Filip ma i takie wspomnienie: kiedy w rodzinnym Szczecinie przeniósł się do nowego mieszkania, sąsiedzi oznajmili mu na wstępie, że już zawiadomili policję, poinformowali, że do bloku wprowadził się satanista.

Z najazdu młodych z całej Polski najbardziej chyba cieszyła się właścicielka jedynego we wsi sklepu. Kolejka klientów z dredami i irokezami była bardzo długa. Za ladą uwijały się aż cztery sprzedawczynie, w piątek i w sobotę sklep był czynny do 22.00, a samochód z dostawą świeżego pieczywa i napojów kursował do Jastrzygowic po kilka razy dziennie.

- Takiego utargu jeszcze tu nie miałam, chociaż młodzi kupują głównie chleb i piwo, no i papierosy - mówi Maria Cieślak, właścicielka sklepu. - Dwóch pijanych chłopaków się awanturowało, było parę kradzieży, ale ogólnie zachowują się spokojnie i przyjaźnie.

5,5 tysiąca rastamanów, hipisów i punków ściągnęło w pobliże pola namiotowego mieszkańców okolicznych wsi. Całe rodziny przyjeżdżały rowerami, żeby popatrzeć i posłuchać.

- Bardzo przyjazna młodzież, są mili i machają do nas - dzieli się wrażeniami mieszkanka pobliskiego Szyszkowa Elżbieta Malińska, która przyjechała do Jastrzygowic z siostrą Marią.

- A nam ktoś taką bujdę puścił, że przyjadą jakieś narkomany - kręci głową Bronisława Harak, członkini Koła Gospodyń Wiejskich w Jastrzygowicach. - Sama chętnie przyszłam posłuchać ich muzyki.

Do uczestników festiwalu przekonał się w końcu nawet sołtys Jerzy Famuła.
- Bałem się, że zadepczą moją łąkę, zostawią strzykawki po narkotykach, ale jest spokojnie - przyznaje sołtys. - Sam wybiorę się tam wieczorem zobaczyć. A dzisiaj nawet zabrałem z Olesna dwoje młodych ludzi, którzy wybierali się na ten festiwal.

Famuła nie dał się natomiast przekonać do wegetarianizmu.
- Kotlet sojowy? To jakby się pierze jadło - mówi z niesmakiem. - Schab to musi być schab.
- Hasło "Nie zabijaj" obowiązuje również wobec zwierząt - tłumaczy 17-letnia Kaśka z Lublina (nie je mięsa od trzech lat). - Można jeść bigos, gulasz, hot dogi i wszystko to bez mięsa!

Wbrew obawom dyrektora TVP 3 Opole nikt w czasie festiwalu nie promował homoseksualizmu, nie było też żadnej manifestacji antygiertychowskiej. A właśnie z obawy przed takimi ekscesami opolska "Trójka" nad dwa dni przed festiwalem wycofała się z patronatu medialnego nad imprezą.

- Dyrektor wystraszył się hasła tegorocznej edycji: "Nie zabijaj tolerancji" - tłumaczy Tomek Słodki. - Ale to jest festiwal pozytywnej energii, szanujemy każdego, kto tylko nie krzywdzi drugiego.

- Manifestacja przeciw Giertychowi? Też coś! - śmieje się 24-letni Cyprian z Częstochowy. - Jasne, że nikt z nas go nie lubi, ale z jakiej racji mam sobie zawracać nim głowę? Przyjechałem tutaj po to, żeby się bawić!

Wielotysięczny tłum młodzieży bawił się w Jastrzygowicach od soboty do niedzielnego poranka przy muzyce takich gwiazd jak: Farben Lehre (dostał Srebrnego Kurka, nagrodę publiczności), Hurt, Orkiestra na Zdrowie, Daab i Habakuk.

Ekspert

Tomasz Kubicki, komendant policji w Oleśnie:
- Podczas trwania imprezy nie zgłoszono nam ani jednego przestępstwa. Ani razu nie interweniowaliśmy. Na początku ze sceny życzyłem dobrej zabawy i prosiłem o odpowiedzialność. Cieszę się, że młodzi ludzie wzięli to sobie do serca. Organizatorzy wzorowo zabezpieczyli imprezę. Porządku pilnowało 100 ochroniarzy i 40 policjantów.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska