Filip Stasiak z Kluczborka wymarzył sobie, że zostanie pilotem samolotu. Dzięki pracowitości i szczęściu, jest o krok od realizacji celu

Milena Zatylna
Milena Zatylna
Filip Stasiak to młody pasjonat lotnictwa z Kluczborka. Od dziecka marzy o tym, żeby zostać pilotem samolotu pasażerskiego. Niedługo jego marzenie może się spełnić, dzięki Fundacji Rafała Brzoski, właściciela firmy InPost.

Filip Stasiak zachwycił się samolotami, kiedy po raz pierwszy jako kilkulatek odwiedził jedno z polskich lotnisk. Wówczas postanowił, że zostanie pilotem. Ale nie awionetki czy szybowca, a samolotu pasażerskiego.

Pomysł ten realizuje z żelazną konsekwencją, determinacją i trzeba przyznać, że szczęście mu sprzyja. Każdą wolną chwilę – i wolne pieniądze – poświęca na lotnicze podróże.

Dotąd zaliczył ich 145. Uczy się lotniczych procedur, a także lata na domowym symulatorze lotów. A co więcej, zalazł się w elitarnym gronie 23 arcyzdolnych młodych osób z całej Polski, które otrzymały wsparcie w pierwszym Konkursie Stypendialnym Fundacji Rafała Brzoski. Dzięki temu pod koniec stycznia rozpoczął naukę w jednej z wiodących szkół lotniczych w Polsce - LOT Flight Academy.

- Fakt, że dostałem stypendium, jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem i niesamowicie przybliżył mnie do spełnienia mojego największego marzenia – mówi Filip Stasiak. – Nauka pilotowania i zdobycie wszystkich niezbędnych licencji do tego, aby wziąć udział w rekrutacji do linii lotniczej, są bardzo drogie. Zakładałem, że najpierw zarobię pieniądze i gdzieś za minimum cztery-pięć lat będę miał odpowiednią sumę.

Aby taką kwotę uzbierać, Filip Stasiak w ubiegłym roku, zamiast celebrować bardzo dobrze zdaną maturę (z trzech przedmiotów podstawowych i pięciu rozszerzonych) oraz kolejne świadectwo z paskiem (ze średnią powyżej 5,1), dwa dni po egzaminie dojrzałości w Zespole Szkół Ogólnokształcących w Kluczborku przeprowadził się na Islandię. Tam pracował w Icelandair, czyli narodowych islandzkich liniach lotniczych jako pracownik obsługi naziemnej, a także miał drugi kontrakt w firmie, która zajmowała się sprzątaniem samochodów.

- Pracowałem od 12 do 19 godzin na dobę. To była fizyczna praca, ale nie przeszkadzało mi to. Byłem przy samolotach i byłem zachwycony. Dla mnie liczyło się to, że stałem na przykład pod Boeingiem 757. Z ciekawszych prac, to m.in. miałem okazję brać udział w przygotowaniu samolotu, którym prezydent Islandii leciał do Londynu na pogrzeb śp. królowej Elżbiety II.

Filip nie tylko pracował, ale rozmawiał też z pilotami na tematy branżowe, nawiązywał kontakty, szukał dojść do linii lotniczych.

- Kiedy były jakieś przyloty specjalne, musiałem tam być. Nie mógłbym sobie odmówić takiej gratki – opowiada. – Kiedy Icelandair wysyłał swoich pracowników na lotnisko do Amsterdamu, gdzie był kryzys z personelem naziemny, oczywiście zgłosiłem się na ochotnika. Oprócz tego na koniec pobytu na Islandii miałem okazję polecieć do Nowego Jorku w kokpicie samolotu. Załoga zaprosiła mnie na kolację na Manhattanie, a także byłem z nią zakwaterowany w Hotelu Hilton.

Jeszcze w czasie pobytu na Islandii Filip Stasiak wysłał zgłoszenie do pierwszej edycji Konkursu Stypendialnego Fundacji Rafała Brzoski. Jej wiceprezeską jest Omenaa Mensah, filantropka, przedsiębiorczyni, a prywatnie także żona fundatora.

- Konkurs był kilkuetapowy. W ostatnim etapie miałem spotkanie online z kapitułą, w skład której wchodzili przedstawiciele fundacji, jej rada naukowa, a także eksperci. Ponieważ moja kandydatura znalazła się w kategorii nauka, ekspertami były osoby ze świata nauki, m.in. doktor Maciej Kawecki - popularyzator polskich innowacji, dziennikarz technologiczny, doktor nauk prawnych i prezes Instytutu Lema oraz pilot Marcin Chrząszcz - mistrz Polski i wicemistrz świata lataniu precyzyjnym – wspomina Filip.

Dr Maciej Kawecki na swoim profilu, już po ogłoszeniu wyników konkursu napisał, że Filip zaskoczył go m.in. tym, że kiedy ważyły się losy jego stypendium, on nie wiadomo dlaczego szybko zmierzał do finału rozmowy. Powód okazał się prozaiczny.

- Wzięcie udziału w tej rozmowie było dużym ryzykiem z mojej strony. To był zwykły dzień pracy. Nie przysługiwał mi jeszcze urlop, więc jedynym rozwiązaniem było wykorzystanie przerwy obiadowej, którą i tak musiałem za zgodą szefa przesunąć na godzinę, o której miałem spotkanie z kapitułą - opowiada. – Szybko pojechałem do pokoju, przebrałem się, wziąłem udział w spotkaniu i punktualnie musiałem wrócić do pracy. Dlatego tak się spieszyłem. Sam nie wiedziałem jak mi poszło. Miałem świadomość, że gra toczy się o wielką stawkę, ale to wszystko było dla mnie bardzo nierealne.

Pod koniec września Filip Stasiak dowiedział się, że fundacja przyznała mu stypendium.

- Nie wierzyłem, kiedy dostałem telefon w tej sprawie. Prawie miałem zawał z emocji – wspomina. – Nagle okazało się, że marzenie o szkole pilotów mam szansę zrealizować dużo szybciej, niż zakładałem.

Dr Maciej Kawecki i Marcin Chrząszcz pomogli Filipowi wybrać szkołę lotniczą.

W grę wchodziły szkoły polskie i zagraniczne. Ostatecznie po bardzo dokładnym researchu, porównywaniu ofert zapadła decyzja, że będzie to LOT Flight Academy w Warszawie.

- Bardzo dużo dobrego o niej słyszałem i byłem zachwycony tym, co proponowali – mówi pasjonat. – Umówiliśmy się z zarządem szkoły i przedstawicielami LOT-u, aby omówić wszystkie szczegóły naszej współpracy. Podpisałem umowę na całe szkolenie, od zera do bohatera, czyli do pilota samolotu odrzutowego. W efekcie pod koniec stycznia rozpocząłem szkolenie. Mam nadzieję, że już w kwietniu będę latał po polskim niebie starając się o pierwszą z licencji.

Po ukończeniu szkoły, zdobyciu wszystkich wymaganych licencji, zaliczeniu egzaminów językowych i badań lekarskich, Filip Stasiak będzie mógł wziąć udział w rekrutacji na stanowisko pierwszego oficera w samolocie.

Ale to nie wszystko. Oprócz tego dr Maciej Kawecki zabrał Filipa w tygodniową podróż do Stanów Zjednoczonych, gdzie miał on okazję uczestniczyć w CES, czyli największej na świecie konferencji technologicznej odbywającej się w Las Vegas, gdzie wystawiały się światowi giganci branży, takie firmy jak np. Samsung, Sony, Google czy LG.

- Dzięki uprzejmości LOT, leciałem do Los Angeles 12 godzin z pilotami w kokpicie Dreamlinera, co było niesamowitym doświadczeniem – mówi. – Podczas konferencji skupiałem się na rozeznaniu nowych technologii lotniczych. Był też czas na zwiedzanie.

Młody pasjonat miał tam między innymi okazję zobaczyć niesamowite cmentarzysko samolotów pasażerskich, Narodowy Park Sekwoi, Hollywood, Beverly Hills, Santa Monica, Venice Beach i innowacyjne studio filmowe Universal Studios Hollywood.

- Dzięki stypendium dostałem skrzydeł, dosłownie i w przenośni. Otworzyły się przede mną zupełnie nowe możliwości, o jakich nawet nie marzyłem – opowiada Filip Stasiak. – To niesamowite uczucie. Okazuje się, że cel, który kiedyś sobie wytyczyłem i do którego zmierzałem jest dosłownie na wyciągnięcie ręki. Jestem wdzięczny i dziękuję wszystkim, którzy mi pomagają w spełnianiu marzeń, szczególnie panu Rafałowi Brzosce, pani Omenie Mensah, dr. Maciejowi Kaweckiemu, kapitanowi Marcinowi Chrząszczowi, kapitule i zespołowi Rafał Brzoska Foundation.

Ubiegłoroczne osiągnięcia Filipa to nie tylko praca na Islandii, zdana matura i wygrany konkurs stypendialny. Odwiedził on kilka krajów, dziesiątki miast, przejechał i przeleciał tysiące kilometrów prywatnie i w ramach projektów, w których brał udział.
Był m.in. reprezentantem Polski na konferencji klimatycznej w Azerbejdżanie. W lutym leciał do Luksemburga i Belgii, gdzie brał udział w projekcie politycznym jako lider polskiej reprezentacji. W marcu był we Włoszech, gdzie jako reprezentant Polski uczestniczył w projekcie UE na temat cyberprzemocy.

W kwietniu odwiedził Hamburg i Lubekę, aby wziąć udział w kilkudniowej konferencji dotyczącej działań na rzecz młodzieży. Pod koniec roku reprezentował Polskę na projekcie klimatycznym w Hiszpanii. Odwiedził też m.in. USA, Monako, Norwegię, Chorwację, Słowenię, Szwajcarię, kilka włoskich, francuskich i niemieckich miast. Został laureatem konkursu UE, w którym wygrał bilet na darmowe przejazdy wszystkimi pociągami po Europie, dzięki czemu spełnił marzenie o superszybkich kolejach – francuskim TGV i niemieckim ICE.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska