Naprawdę żal patrzeć na miny dzieci, kiedy kasztany, które tak skrupulatnie zbierali i czyścili, wciąż leżą w klasie i nikt się po nie zgłasza - denerwuje się Aleksandra Pluta, nauczycielka z Zespołu Szkół w Chróścinie.
Uczniowie 6 klasy tutejszej podstawówki odpowiedzieli na apel holenderskiej firmy Stolk. Firma ta zajmuje się skupem i przerobem m.in. owoców kasztanowca. Później sprzedaje je firmom farmaceutycznym.
- Zaoferowała nam, że zapłaci za kasztany, a uczniowie zarobione w ten sposób pieniądze mieli przeznaczyć na walkę z niszczącym kasztanowce szrotówkiem - opowiada pani Aleksandra. - Niestety, po zbiory się nie zgłosiła. Nie wiem, jak wytłumaczyć dzieciom, że ich wysiłek poszedł na marne.
Na dodatek zebrane kasztany cały czas przechowywane są w szkole, a żeby zachować ich cenne składniki, konieczne są specjalne warunki.
- Przyznaję, to moja wina, nie przewidziałem, że zbiory kasztanów w tym roku będą takie duże - tłumaczy Henri Middelveld z firmy Stolk. - W zeszłym roku w ten sposób pozyskaliśmy 25 tysięcy kilogramów. Teraz mamy już cztery razy więcej, a w magazynach brakuje miejsca. Wysłałem już do szkoły list z przeprosinami, ale sam mam dzieci i wiem, że to dla nich żadne wytłumaczenie. Po prostu w tym roku zbiory nas przerosły. Jeszcze raz przepraszam.
- W tej sytuacji musimy nasze kasztany komuś oddać - mówi pani Aleksandra. - Cały czas szukamy chętnego. Może weźmie je zoo, a może jakieś nadleśnictwo? - zastanawia się.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?