Firma z podłódzkich Brzezin oszukała Opolan na badaniach kręgosłupa

Redakcja
Teresa Matyszok z Opola: - Dotąd nie otrzymałam wyniku badania, za które pod koniec sierpnia zapłaciłam 15 zł.
Teresa Matyszok z Opola: - Dotąd nie otrzymałam wyniku badania, za które pod koniec sierpnia zapłaciłam 15 zł. fot. Krzysztof Świderski
Firma w sierpniu wzięła pieniądze za wątpliwe badania kręgosłupa i dotąd nie przysłała ludziom wyników. I raczej nie przyśle, bo od miesiąca nie istnieje.

Przedstawiciele Centrum Profilaktyki, Diagnostyki i Rehabilitacji z Brzezin przyjmowali pacjentów w gabinetach lekarskich i przychodni okulistycznej na rondzie przy ul. Nysy Łużyckiej w Opolu przez ostatni tydzień sierpnia.

W gabinecie na pacjenta czekały dwie osoby. Kobieta wprowadzała do komputera dane personalne, brała 15 zł i wydawała pokwitowanie. Mężczyzna malował na kręgosłupie badanego jakieś kółeczka, po czym z urządzenia przypominającego rzutnik kierował na kręgosłup snop światła. Wszystko trwało kilka minut. - Kiedy tylko weszłam do gabinetu, nabrałam podejrzeń - przyznaje pani Agata z Opola.

- Ten pan nie wyglądał na lekarza, odniosłam wrażenie, że wykorzystuje badanie, żeby podotykać kobiety.

- Co?! - dziwi się dr Tomasz Jastrzębski, zastępca ordynatora ortopedii na opolskim WCM. - Snopem światła nie można ocenić stanu kręgosłupa. To mało prawdopodobne, żeby te badania były prawdziwe.
Pacjentów informowano, że po wynik badania i zalecenia należy zgłosić się do recepcji gabinetu za miesiąc. - Ale kiedy przyszłam po wynik, usłyszałam, że przychodnia nie ma z tym nic wspólnego, bo tylko wynajęła firmie z Brzezin gabinet
- mówi Maria Szutta z Opola. - W poczekalni wisiała kartka z numerami telefonów do tego centrum.

Pani Maria zadzwoniła. Usłyszała, że wynik dostanie pocztą. Więcej z firmą nie udało się jej skontaktować, bo telefony nagle zamilkły.

W Urzędzie Miasta w Brzezinach dowiedzieliśmy się, że 10 listopada centrum zlikwidowało działalność i nie jesteśmy pierwsi, którzy o nie pytają. Wszystko wskazuje na to, że Alicja D., właścicielka firmy, najprawdopodobniej postanowiła zarobić łatwe pieniądze, żerując na trosce ludzi o własne zdrowie. Organizowanie badań w miejscach, gdzie przyjmują lekarze, miało je uwiarygodnić.

Z szefostwem gabinetów i sąsiadującej z nimi apteki, gdzie firma prowadziła badania, nie udało nam się wczoraj porozmawiać. W ich imieniu jedna z farmaceutek wyjaśniła, że pomieszczenia nie są wynajmowane każdemu z ulicy. Ale skoro firma miała regon i NIP, to uznano, że jest wiarygodna.
Emocji nie kryje natomiast Witold Siejka-Domański, właściciel Poradni Okulistycznej, która mieści się piętro wyżej. - Sam czuję się oszukany - mówi.
- Chyba celowo zasugerowano mi, że o wynajęcie gabinetu proszą sąsiedzi z dołu, a nie jakaś obca firma. Dlatego niczego nie sprawdzałem. Pierwszy raz wynająłem gabinet i na pewno ostatni. Przykro mi, że do tego doszło.

Roman Kolek, zastępca dyrektora opolskiego oddziału NFZ, przyznaje, że przychodnie nie mają obowiązku sprawdzać firm, którym wynajmują pomieszczenia. - Ale to nie zwalnia ich z etycznego obowiązku zainteresowania się, kto będzie badał ludzi pod ich dachem - podkreśla Kolek.

Jeszcze pod koniec września na policję w Opolu zgłosiły się dwie osoby, które podejrzewały, że firma z Brzezin oszukuje ludzi. Funkcjonariusze dodzwonili się do istniejącej jeszcze wtedy firmy i uzyskali zapewnienie, że wyniki badań dotrą do zainteresowanych. - Nie było podstaw do dalszego śledztwa - tłumaczy Maciej Milewski, rzecznik opolskiej policji. - Jeśli teraz zgłoszą się poszkodowani, to będzie podstawa do ponownego wszczęcia dochodzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska