Firmy wygrywają przetargi i zostawiają rozgrzebane budowy

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Ulica Pionierów, centrum Kędzierzyna-Koźla. Chodnik jest tu rozkopany od trzech miesięcy. Mieszkańcy będą musieli brodzić w piachu, dopóki Powiatowy Zarząd Dróg nie wyłoni w przetargu kolejnego wykonawcy. Poprzedni zainkasował za robotę 40 tys. zł.
Ulica Pionierów, centrum Kędzierzyna-Koźla. Chodnik jest tu rozkopany od trzech miesięcy. Mieszkańcy będą musieli brodzić w piachu, dopóki Powiatowy Zarząd Dróg nie wyłoni w przetargu kolejnego wykonawcy. Poprzedni zainkasował za robotę 40 tys. zł. Tomasz Kapica
Firmy wygrywają przetargi na roboty, których nie są w stanie skończyć. Zostawiają rozgrzebane budowy, mimo to dostają pieniądze.

W Kędzierzynie-Koźlu jedna z firm budowlanych wygrała przetarg na budowę kilku chodników, bo zaoferowała dwa razy niższą cenę niż konkurencja. Konkretnie 135 tys. złotych.

Powiatowy Zarząd Dróg żądał, żeby inwestycja była wykonana w miesiąc. Firma ruszyła z pracami, ale udało jej się wyremontować tylko dwa chodniki i rozkopać trzeci. Po ustalonym terminie PZD zgodnie z prawem zerwał umowę, a robotnicy zeszli z placu budowy.

Mimo to zarząd dróg musiał wypłacić nierzetelnemu wykonawcy należne pieniądze za już wykonaną pracę, konkretnie 40 tys. złotych.

- Mieliśmy podejrzenia, że zaoferowana kwota jest nieco za niska i że wykonawca może mieć problem z realizacją inwestycji - przyznaje teraz Arkadiusz Kryś, dyrektor PZD. - Ale nie mogliśmy unieważnić przetargu.

Kryś twierdzi, że jedyne, co mógł zrobić, to naliczyć 9 tys. złotych kary firmie, która nie wywiązała się z umowy. Przedstawiciele samorządowych i państwowych instytucji przyznają, że coraz częściej do publicznych przetargów startują firmy, które oferują rażąco niskie ceny nie dające gwarancji powodzenia inwestycji.
Podobne kłopoty były niedawno z remontem zabytkowej śluzy w Koźlu.

Do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej przyszły cztery oferty, wygrała najtańsza - za 1,7 miliona złotych, która była niższa o 500 tys. zł od konkurencji i ponad 100 tys. od kosztorysu. Remont miał być skończony do końca grudnia zeszłego roku.

Robotnicy skuli zewnętrzną warstwę śluzy, odkrywając stare cegły. Potem zeszli z budowy.

RZGW wyjaśnia, że był zmuszony wypowiedzieć umowę firmie, która wygrała przetarg, ponieważ tempo prac było za wolne. Część pieniędzy trzeba było jednak wypłacić. Dyrektor zarządu Tomasz Cywiński wini za ten stan rzeczy ustawę o przetargach, która - jego zdaniem - promuje najtańsze, ale niekoniecznie najbardziej rzetelne firmy.

Czy samorządowcy mają związane ręce i nie mogą przeciwdziałać takim przypadkom? Czytaj więcej w czwartkowym papierowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska