W górnej części tabeli jest bowiem ścisk. Potencjalne zwycięstwo Dremanu mogło dać drużynie Jarosława Patałucha 5. lokatę, a tak wciąż pozostała na ósmej. Jeśli sezon zakończyłby się w sobotni wieczór, opolskie Tygrysy w kolejnej fazie mierzyłyby się z Rekordem Bielsko-Biała. Dlatego warto wygrać dwa ostatnie mecze, żeby w kolejnym etapie trafić na teoretycznie słabszego rywala.
Niestety łatwo się mówi, a znacznie trudniej przenieść oczekiwania na boisko. Ta rywalizacja była tego najlepszym przykładem. Zawodził element stający się powoli zmorą Dremanu. Mowa o wykończeniu akcji. Bo z doprowadzeniem futsalówki pod pole karne rywala nie ma większych problemów, ale żeby cały podjęty trud został spuentowany w najlepszy możliwy sposób: golem, problemy są znacznie większe.
Przyjęło się mówić: niewykorzystane okazje się mszczą. W tym meczu to powiedzenie niestety się sprawdziło, bo początkowy napór drużyny gości spełznął na niczym, podobnie jak zmasowana ofensywa w drugiej połowie tego pojedynku. Dreman w końcu sięgnął po swoje, ale było już zbyt późno, żeby gol coś zmienił. Można wręcz powiedzieć, że trafienie Felipe O Magoo w 40. minucie było bramką honorową.
Red Dragons Pniewy - Dreman Opole Komprachcice 2:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Błaszczyk – 10., 2:0 Amaro – 35., 2:1 O MaGoo – 40.
Red Dragons: Małycha - Storozhuk, Krajewski, Klatkiewicz, Kostecki, Skrzypek, Hoły, Michalak, Błaszczyk, Gładyszewski, Błaszyk, Chamuka, Amaro
Dreman: Lach, Burduja - Gheneloff, T. Czech, Ivanov, Grzywa, Parra, Chuva, O MaGoo, Makowski, Kucharski, Blank, Szypczyński
Żółta kartka: Skrzypek
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?