Fortuna 1 Liga. Falstart Odry Opole. Wysoka przegrana z ŁKS-em Łódź

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Odra Opole właściwie nie postawiła oporu ŁKS-owi Łódź, który poprzedni sezon spędził w PKO Ekstraklasie.
Odra Opole właściwie nie postawiła oporu ŁKS-owi Łódź, który poprzedni sezon spędził w PKO Ekstraklasie. Wiktor Gumiński
Od bolesnej porażki zmagania w sezonie 2020/21 Fortuna 1 Ligi rozpoczęła Odra Opole. Uległa ona u siebie ŁKS-owi Łódź 0-4.

- W żadnym z dotychczasowych spotkań przedsezonowych nie byliśmy w optymalnej dyspozycji, bo szykujemy formę na całą rundę - mówił tuż przed startem rozgrywek Dietmar Brehmer, trener Odry. - Znamy jednak swoje atuty oraz mankamenty i z ŁKS-em chcemy już zagrać na tyle dobrze, by móc walczyć z tak uznanym zespołem o trzy punkty.

Te ostatnie słowa wypowiedziane przez szkoleniowca opolan nie znalazły jednak pokrycia w rzeczywistości. Niemalże przez całe spotkanie Odra wyglądało bowiem blado na tle przeciwnika, który ostatni sezon spędził w najwyższej klasie rozgrywkowej - PKO Ekstraklasie (zajął w niej ostatnie, 16. miejsce).

Nieszczęścia dla Odry zaczęły się w tym meczu bardzo szybko, bo już w 6. minucie. Na strzał z około 25 metrów zdecydował się wtedy Michał Trąbka. Kopnął piłkę mocno, ale leciała ona w środek bramki i wydawało się, że bramkarz gospodarzy Mateusz Kuchta pewnie sobie poradzi z jej odbiciem. Tymczasem niespodziewanie akurat tym razem nie spisał się on najlepiej i tym samym ŁKS otworzył wynik spotkania.

Tak szybkie trafienie wyraźnie nakręciło piłkarzy z Łodzi, którzy w kolejnych minutach za wszelką cenę starali się pójść za ciosem.

Bardzo bliscy podwyższenia prowadzenia byli już w 16. minucie. Po ładnej akcji zespołowej, piłkę na linii pola karnego otrzymał wtedy Antonio Dominguez i bardzo dobrze przymierzył, ale w tej sytuacji Odrę uratowała poprzeczka. Kilkanaście sekund później szczęścia próbował inny z Hiszpanów grających w ŁKSie Jose Ruiz, lecz kopnął obok słupka.

Minęło nieco ponad pół godziny gry, kiedy definitywnie poznaliśmy największego pechowca meczu. Został nim wymieniany już bramkarz opolan Mateusz Kuchta. Nie dostał on szansy na zrehabilitowanie się po popełnionym na początku spotkania błędzie, ponieważ doznał kontuzji, po której musiał opuścić plac gry. Zastąpił go Tobiasz Weinzettel i zdecydowanie nie miał łatwego życia.

Tym bardziej, że jeszcze przed przerwą łodzianie „ukąsili” po raz drugi. W 43. minucie po wrzutce z rzutu rożnego w długi róg strzelił ich hiszpański napastnik Samuel Corral. Weinzettel jeszcze dotknął futbolówkę, ale nie zdołał jej zbić na tyle, by uratować swoją ekipę od straty gola.

Tuż po tej sytuacji goście byli bliscy strzelenia kolejnej bramki, lecz tym razem rezerwowy golkiper miejscowych nogami zapobiegł nieszczęściu.

W pierwszych minutach drugiej połowy Odra wydawała się grać nieco odważniej, ale niewiele wynikało z tego konkretów. Pierwszy, i jedyny w całym meczu, celny strzał oddała w 60. minucie. Po wrzutce z rzutu wolnego Krzysztofa Janusa główkował najaktywniejszy w szeregach opolan Dawid Czapliński, ale posłał piłkę zbyt blisko środka bramki, by zaskoczyć takiego bramkarskiego „wyjadacza” jak Arkadiusz Malarz.

Chwilę później szczęścia próbował już rezerwowy ŁKS-u Łukasz Sekulski, ale lepszy od niego okazał się Weinzettel. Co się nie udało łodzianom wtedy, wykonali natomiast w 71. minucie. Kapitalną dwójkową akcją popisał się wtedy hiszpański duet Dominguez - Ruiz. Pierwszy najpierw odebrał piłkę w środku pola Tomasowi Mikinicowi, a następnie pognał przez pół boiska i idealnie podał do swojego rodaka. Temu pozostało już tylko zwieńczyć dzieła w sytuacji sam na sam i tak też uczynił.

Od tej chwili do ostatniego gwizdka kibice na stadionie przy ul. Oleskiej ożywili się jeszcze tylko raz. Stało się to, kiedy w polu karnym gości padł Dawid Czapliński. Gwizdek arbitra w tej sytuacji milczał jednak jak zaklęty, a zaraz potem ekipa z Łodzi niemal zdobyła swoją czwartą bramkę. Po błyskawicznie wyprowadzonym kontrataku Ruiz minął już Weinzettela, ale w ostatnim momencie stracił kontrolę nad piłką i wypadł z nią poza plac gry.

Koniec końców czwartego gola łodzianie strzelili, tyle że już w doliczonym czasie gry. Miejscowych ostatecznie dobił wtedy bardzo dobrze wyglądający w roli dżokera Sekulski.

Mimo nieudanej inauguracji, piłkarze i trenerzy Odry mają teraz sporo czasu na przemyślenia i poprawę swoich poczynań. Jej wyjazdowy mecz 2. kolejki ze Stomilem Olsztyn został bowiem przełożony na 16 września. Stąd też kolejne ligowy bój Odra stoczy dopiero 11 września, kiedy to ugości Zagłębie Sosnowiec.

Odra Opole - ŁKS Łódź 0-4 (0-2)
Bramki: 0-1 Trąbka - 6., 0-2 Corral - 43., 0-3 Ruiz - 71. , 0-4 Sekulski - 90.
Odra: Kuchta (33. Weinzettel) - Tabiś, Kamiński, Żemło (69. Kostrzycki), Matuszewski - Mikinic, Trojak, Niziołek (72. Nowak), Bonecki, Janus (69. Szrek) - Czapliński.
ŁKS: Malarz - Wolski, Dąbrowski, Sobociński, Klimczak- Ruiz, Dominguez (73. Srnic), Trąbka (85. Sajdak), Rozwadowicz (69. Tosik), Ratajczyk - Corral (46. Sekulski).
Żółte kartki: Bonecki, Trojak - Dąbrowski, Ruiz, Srnic.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska