Fundacja Pamięć chce przenieść szczątki niemieckich żołnierzy na wspólny cmentarz

fot. SławomirMielnik
Teresa Majer opiekuje się grobami żołnierzy Wehrmachtu w Komprachcicach: – Ich nie trzeba stąd przenosić.
Teresa Majer opiekuje się grobami żołnierzy Wehrmachtu w Komprachcicach: – Ich nie trzeba stąd przenosić. fot. SławomirMielnik
Miałyby spocząć w Nadolicach pod Wrocławiem. Tego życzą sobie niektóre rodziny. Ale nie wszyscy.

Wniosek warszawskiej fundacji wpłynął m.in. do parafii w Prószkowie. Spoczywa tu około stu żołnierzy. Pochodzą z różnych stron Niemiec. Zginęli, gdy przechodził tędy front.

Proboszcz, ks. dr Andrzej Hanich, jest zdania, że prośby fundacji nie należy odrzucać na zasadzie "nie, bo nie". Wkrótce spotka się w tej sprawie z radą parafialną.

- Jestem otwarty - deklaruje - jeśli parafianie zdecydują się opiekować grobami, będziemy się odwoływać. Ale potem trzeba o te groby naprawdę dbać.

W tym roku Fundacja Pamięć, działająca na zlecenie Landowego Związku Opieki nad Grobami Wojennymi w Kassel, złożyła na Opolszczyźnie 9 wniosków o ekshumację szczątków niemieckich żołnierzy. Od roku 2001 było ich łącznie ponad 50. Niewiele, skoro na cmentarzu w Nadolicach spoczywa ponad 13700 żołnierzy.

Ilu z nich przywieziono z Opolszczyzny? Takich statystyk fundacja nie prowadzi. Można szacować, że kilkuset.

Zanim wojewoda wyda zgodę na przeprowadzenie ekshumacji, zawsze pyta o opinię właściciela gruntu, na którym znajdują się groby - parafię lub gminę.

- Nie chcemy przenosić tych szczątków na siłę - zapewnia Małgorzata Raczyńska-Łukaniszyn, kierownik Oddziału Organizacji i Mniejszości Narodowych w Opolskim Urzędzie Wojewódzkim. - Więc o każdym wniosku informujemy też TSKN, a burmistrza lub wójta prosimy, by powiadomił miejscowe koło mniejszości. Wszystko po to, by mieszkańcy mieli wpływ na to, co zrobić ze szczątkami.

Lokalne społeczności reagują różnie. W Komprachcicach, gdzie spoczywa 150 żołnierzy Wehrmachtu (podczas wojny był tu szpital polowy), członkowie mniejszości uznali, że skoro grób jest zadbany, powinien zostać jako część historii tej ziemi. Gmina Prudnik zgodziła się na przeprowadzenie sondażowej ekshumacji w Moszczance.

- O tym, że na dawnym cmentarzu ewangelickim znajdują się groby niemieckich żołnierzy, dowiedzieliśmy się dopiero z korespondencji z wojewodą - wyjaśnia sekretarz gminy, Marek Radom. - Nikt z mieszkańców nie ma z tymi zmarłymi więzi. Nie ma więc powodu, by się przeciwstawiać ekshumacji.

Z prośbą o odszukanie ciał w Moszczance zwrócił się do Kassel mieszkaniec Bielefeld. - Zwykle o ekshumację proszą krewni zmarłych, którzy o miejscu ich pochówku dowiedzieli się np. w Czerwonym Krzyżu - mówi Iza Gruszka, kierownik biura Fundacji Pojednanie. - Uważam, że miejsce tych ciał jest na zbiorowych cmentarzach (mamy ich w Polsce 13 - przyp. red.), gdzie groby zawsze będą zadbane i gdzie odbywają się żałobne uroczystości z udziałem rodzin. Ale jeśli na Opolszczyźnie, gdzie żyje mniejszość, są ludzie gotowi się tymi grobami opiekować, nie zabierzemy ich siłą.

Zwolennikiem pozostawiania miejsc pochówku - jeśli tylko ma się nimi kto opiekować - jest lider TSKN Norbert Rasch.

- Nie tylko ja tak myślę. Często słyszałem, głosy ludzi: tyle lat po wojnie - zostawcie ich już w spokoju. A opiekować się grobami żołnierzy - i niemieckich, i radzieckich - mogliby choćby gimnazjaliści. W ramach wychowania do pokoju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska