Targi nto - nowe

Fundusz szuka kasy

Rys. Andrzej Czyczyło
Rys. Andrzej Czyczyło
Na realizację w naszym województwie warunków porozumienia zawartego przez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej z ministrem zdrowia potrzeba 10 milionów złotych.

W skali kraju jest to kwota rzędu ponad 400 mln. Pieniądze te są potrzebne na to, aby Narodowy Fundusz Zdrowia mógł oddzielnie zakontraktować: całodobową ambulatoryjną opiekę nad pacjentem, dzienną i nocną pomoc wyjazdową oraz transport sanitarny pacjentów, które miały należeć do obowiązków lekarzy poz, a których medykom udało się - dzięki porozumieniu - pozbyć. Teraz prezes NFZ i dyrektorzy wojewódzkich oddziałów głowią się nad tym, skąd wziąć te pieniądze.

- Wierzymy, że one się znajdą, gdyż zagwarantował to nam minister Leszek Sikorski w trakcie naszych negocjacji w Poznaniu - mówi dr Krystian Adamik, prezes Stowarzyszenia Lekarzy POZ Opolszczyzny, który w tych rozmowach uczestniczył. - Z tego co już się dowiedzieliśmy, ma nastąpić zmiana planu finansowego NFZ lub kwota ta zostanie wygospodarowana w budżecie Ministerstwa Zdrowia. W tekście porozumienia jest też zapisane, że oddzielne kontrakty na te świadczenia, które już nie są dla nas obligatoryjne, nie mogą być finansowane z naszej stawki kapitacyjnej, którą otrzymujemy co miesiąc na pacjenta. Czyli - nie będzie ona pomniejszona. Uważamy, że to dyrektor Łukawiecki ma dopilnować, aby dodatkowe pieniądze spłynęły z Warszawy, bo to nie my jesteśmy od organizowania służby zdrowia, a fundusz nie jest wcale tylko od płacenia.

Dyrektor opolskiego oddziału NFZ podkreśla, że dostosuje się do tego, co zostało zawarte w porozumieniu.
- Właśnie siedzimy w centrali funduszu w Warszawie i liczymy, ile to będzie kosztowało - informuje Kazimierz Łukawiecki. - Jeżeli taka jest wola ministra, znajdą się na to pieniądze i będzie to z korzyścią dla pacjentów, to ja się podporządkuję. Wiem jednak jedno: aby znaleźć te potrzebne 10 milionów, muszę mieć zwiększony plan finansowy, bo w żaden inny sposób ich nie wygospodaruję. Nie mogę niczego odebrać szpitalom czy specjalistom.
Wczoraj pojawiło się na stronach internetowych opolskiego oddziału NFZ ogłoszenie o dodatkowym konkursie dla lekarzy poz. Potem fundusz będzie ogłaszał tzw. konkursy cząstkowe na pełnienie całodobowej opieki ambulatoryjnej (od godz. 18 do rana oraz w niedziele i święta, gdy przychodnie poz są już zamknięte), nocnej i dziennej pomocy wyjazdowej oraz na transport sanitarny chorych. Bo inaczej powstanie luka i np. po godzinie 18 chory z gorączką nie będzie miał gdzie się zwrócić po pomoc.

- Ta luka powinna być już teraz - podkreśla dr Adamik. - Bo my już nie musimy pełnić nocnej opieki ambulatoryjnej, z czego zwolniło nas zawarte porozumienie, a robimy to dalej dla dobra naszych pacjentów. Pracujemy za darmo, bo stawka, którą otrzymujemy, tego nie pokrywa. A nawet do tego dokładamy, bo musimy płacić czynsz za pomieszczenie, które wraz z kolegami wynajmujemy w Strzelcach Op., gdzie pełnimy na zmianę nocne dyżury. I będziemy to robić do 27 stycznia, dopóki nie zostaną podpisane kontrakty.
Lekarze poz, chociaż przez 5 dni mieli pozamykane gabinety, wynegocjowali w Poznaniu, że będzie im się liczyć ciągłość pracy i za te dni też dostaną wynagrodzenie. Nie podoba się to zastępcy opolskiego oddziału NFZ ds. medycznych.

- Przecież oni mieli gabinety zamknięte, a w tym czasie pracowali za nich koledzy ze szpitali, więc jak ma teraz wyglądać ta ciągłość pracy? - dziwi się dr Roman Kolek. - Dla mnie priorytetem będzie wypłacenie pieniędzy szpitalom za te dni, gdy musiały zastępować podstawową opiekę.
- To nieprawda, że koledzy ze szpitali za nas pracowali - ripostuje dr Adamik. - Oni mieli kontrakty, z podpisaniem których dyrektor Łukawiecki niepotrzebnie się pospieszył, ale chciał dobrze wypaść w Warszawie. Myśmy już i tak byli mocno obciążeni obowiązkami. Pełniliśmy całodobową opiekę ambulatoryjną, zapewnialiśmy chorym przewóz karetkami, jeszcze próbowano nam wepchnąć pomoc wyjazdową. Mieliśmy pracować jak mercedes, a płacono nam jak za "malucha". W końcu doszło do przeciągnięcia struny.
Dyrektor Łukawiecki twierdzi, że inaczej pojmował funkcjonowanie całodobowej opieki i nocnej pomocy wyjazdowej. - Wyjdzie na to, że przy pomocy długopisu jedna grupa wywalczyła wszystko, co chciała - komentuje Łukawiecki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska