Futsal. Stangum Marioss Wawelno przegrał z Krakbetem Kraków 1-2

fot. Marcin Matkowski
Z zawodnikiem Krakbetu walczy Tomasz Rabanda (przy piłce).
Z zawodnikiem Krakbetu walczy Tomasz Rabanda (przy piłce). fot. Marcin Matkowski
Zespół z Wawelna był o krok od urwania punktów faworytowi z Krakowa. Niestety, po dramatycznej końcówce rywal utrzymał przewagę.

Lider zgarnął wprawdzie pełną pulę, ale ich najgroźniejszy rywal potwierdził, że druga lokata w tabeli nie jest dziełem przypadku.

Dramatyczny przebieg miała zwłaszcza końcówka meczu. Gospodarze zastosowali wariant z lotnym bramkarzem i zamknęli przeciwnika w hokejowym zamku. Na 12 sekund przed końcem spotkania piłka po potężnym strzale Tomasza Wróblewskiego trafiła w słupek. Chwilę później goście mieli przedłużony rzut karny, który w znakomitym stylu obronił Piotr Nolepa. Bez namysłu zdecydował się rzut ręką w kierunku bramki gości. Piłka wylądowała w siatce, ale sędziowie gola nie uznali twierdząc, że nikt jej nie dotknął. Kilka sekund później zawodnicy z Krakowa rozpoczęli taniec szczęścia, potwierdzając swą nie-samowitą radość ze zdobyczy punktowej.

- Mecz na szczycie potwierdził, że spotkali się godni siebie rywale - podkreślił Wróblewski, defensor Stangum Mariossa. - Trafiliśmy na bardziej doświadczonego rywala, w którym aż roiło się od byłych reprezentantów Polski. Było ciężko, ale przy odrobinie szczęścia mogliśmy zdobyć jeden punkt. Żałuję, że mój strzał nie znalazł drogi do bramki. Nie bez wpływu na końcowy rezultat były dwa nasze potknięcia w pierwszych siedmiu minutach.

Protokół

Protokół

Stangum Marioss Wawelno - Krakbet Kraków 1-2 (1-2)
0-1 Dąbrowski - 2., 0-2 Pater - 7., 1-2 Rabanda - 16.
Stangum Marioss: Nolepa - Tracz, Wróblewski, Rabanda, Zyla, Nied-worok, Kampa, Czajkowski, Haracz, Nowosielski, Berbelicki. Trener Dariusz Lubczyński.
Krakbet: Machlowski - K. Marzec, Kusia, Dąbrowski, Pater, S. Marzec, Brak, Nocoń, Podgórski, Musiał, Szymanowski. Trener Artur Łaciak.
Sędziowali: Krzysztof Bernaś i Przemysław Śliwak (Katowice). Widzów 300.

Niepocieszony po meczu był opolski bramkarz.
- Niestety, mój rzut rozpaczy nie przyniósł upragnionego remisu, chociaż zdaniem tych, którzy byli bliżej bramki, ktoś w tym wielkim zamieszaniu dotknął piłki - przekonywał Nolepa. - Cieszy natomiast to, że nadkomplet widzów zobaczył dobre widowisko, w którym zasłużyliśmy na remis.
Naszą drużynę chwalił Artur Łaciak, trener Krakbetu.

- Marioss mógł się podobać - podsumował szkoleniowiec gości. - Nie bez powodu baliśmy się tego poje-dynku. Tym większa jest nasza satysfakcja z kompletu punktów. Świetnie broniący Nolepa był niezwykle trudną przeszkodą do pokonania. Byliśmy jednak o tę jedną bramkę lepsi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska