G… się przelało

Ryszard Rudnik [email protected] - 077 44 32 560

W Szczedrzyku, pięknej miejscowości nad kiedyś pięknym Jeziorem Turawskim, zwanym też dużym (szambem), odbyła się kontrola kwitów za wywóz nieczystości. W pierwszym podejściu połowa gospodarzy nie posiadała takowych, co by sugerowało, że w najlepszym razie zawartość ich szamb szła do rowów, a potem do jeziora.
Od lat mydliliśmy sobie oczy, że Turawę podsrywają mieszkańcy Górnego Śląska, wreszcie nadszedł czas, by przestać sobie kadzić: do jeziora ulżyli sobie okoliczni mieszkańcy, choć oczywiście nie wszyscy. Robili to bezkarnie, bo pies z kulawą nogą się tym nie interesował, nie mówiąc o miejscowych władzach. Można by powiedzieć: lepiej późno niż wcale, ktoś się wreszcie za to wziął - gdyby dla uratowania jeziora nie było aż tak późno. Sam pamiętam taką audycję sprzed kilku lat, gdy wójt tłumaczył, że największym problemem ekologicznym gminy jest to, iż ludzie z Opola przyjeżdżają wyrzucać śmieci do turawskich lasów, tak jakby nie mieli kubłów u siebie. Szukało się winnych wszędzie, tylko nie u siebie, zajmowało się bzdetami, by utopić prawdziwy problem.
Turawa "zakwita" z roku na rok coraz szybciej. Ale tego lata ktoś wylał tony fekaliów tak, jakby spuścił wodę z gigantycznego WC. Tego już za wiele. G… się przelało. Spuszczanie ścieków do jeziora to jest przestępstwo, trzeba za to karać i nie obawiać się, że ludzie cię za to nie wybiorą na kolejną kadencję. Wiele wskazuje na to, że rozumie to obecny wójt Turawy, zaangażował się przeciwko trucicielom, mimo że wybory tuż-tuż. Bo czyste jezioro to wielka szansa, dla gminy przede wszystkim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska