Gala MMA w Paczkowie. Walnij mu po naszemu!

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Marcin Mencel po przypadkowym zderzeniu głową ze swym przeciwnikiem nie mógł dalej walczyć.
Marcin Mencel po przypadkowym zderzeniu głową ze swym przeciwnikiem nie mógł dalej walczyć. Krzysztof Strauchmann
Po naszemu, czyli po wiejsku! - z widowni woła ktoś do zawodnika. Konferansjer przez mikrofon skanduje nazwiska, a zawodnicy wychodzą pod klatkę, czyli ring, gdzie walczy się w MMA. Gladiatorzy odpadają zwykle po pierwszej rundzie. Taki urok prowincjonalnych gal?

Gladiatorzy na oczach publiczności ściągają dresy. Boso, w spodenkach, z nagimi tatuowanymi torsami, wchodzą na deski. Walki są krótkie.

W czasie paczkowskiej gali wszystkie z pięciu stoczonych pojedynków skończyły się w pierwszej rundzie. Najdłuższa trwała cztery minuty.

Wymiana ciosów, kopnięć, zejście do parteru. Duszenie albo seria ciosów w głowę leżącego. Przegrany poddaje się sam albo walkę poddaje sędzia, gdy widzi zdecydowaną przewagę.

Po co krew ma się lać bez sensu?

Za kulisami sportu

Bilety dla VIP-ów kosztują 250 złotych. Dla nich jest wydzielona strefa ze stolikami, owoce na tackach, kawa i napoje w butelkach. Zwykła widownia za 15 złotych stoi daleko, na balkonie.

Za 30 lub 50 zł siedzi się na krzesełkach po drugiej stronie ringu zwanego klatką. Napoje mogą sobie kupić w bufecie, w plastikowych butelkach, bo ochrona nie pozwala na szklane.

Ma być za to ładnie i zgrabnie. Jest więc grupa taneczna cheerleaderek z Wrocławia. Jest też obowiązkowo ring girl, czyli dziewczyna nosząca w przerwie numer rundy. Finalistka Miss Polonia 2011, zresztą rodaczka z Opolszczyzny, Magdalena Myczewska. Organizator mówi o niej - ozdoba widowiska. A na widowni 90 procent stanowią mężczyźni o podwyższonym poziomie testosteronu.

- O! Pielęgniarki idą - śmieje się ktoś na głos, gdy sześć cheerleaderek wybiega na ring w białych spodniach i marynarkach, spod których wystają czarne biustonosze. Równie silne emocje budzi ring girl, gdy w obcisłej minisukience i ogromnych szpilkach wspina się na scenę.

- Tędy się schodzi - jakiś dżentelmen z loży VIP-ów naprowadza dziewczynę na właściwy tor. Właściwy, to znaczy taki, aby mogła z bliska zaprezentować swe długi nogi rozemocjonowanemu panu. Przeciskająca się między linami długonoga miss zachowuje jednak spokój i za nic ma panów usiłujących zajrzeć pod kusą spódnicę.

Stuknęli się łbami

Przy organizacji gali pomaga Łukasz Jurkowski, obecnie dziennikarz i komentator sportowy, wcześniej także zawodnik MMA.

Jurkowski walczył między innymi w Stanach. W 2004 roku wystąpił w pierwszej gali Konfederacji Sportów Walki - KSW w warszawskim hotelu "Marriot", która pierwszy raz pokazała polskiej publiczności, czym jest ten sport.

Jurkowski ściągnął do Paczkowa inne sławy polskiego MMA, a prywatnie po prostu kolegów: Jana Błachowicza (walczył już w USA), Krzysztofa Kulaka (walczył w Rosji, USA, Surinamie, Dubaju i na galach KSW) czy opolskiego zawodnika MMA Damiana Grabowskiego, który po walkach w Stanach zakontraktował na przyszły rok trzy walki z brazylijską organizacją MMA. Sportowe sławy sędziują w zawodach, a po walkach cierpliwie rozdają autografy.

- MMA będzie w Polsce coraz bardziej zyskiwać na popularności - uważa Łukasz Jurkowski. - Gale są organizowane w różnych miastach praktycznie co tydzień, a niekiedy nawet po kilka w jeden weekend. Ludzie chcą to oglądać. Gale KSW, które jako jedyne są transmitowane na żywo w telewizji, ogląda kilka milionów widzów.

Na scenie zaczyna się półfinał. Mateusz Zawadzki z Ełku przypadkowo w czasie starcia wali głową w głowę Marcina Mencla z Poznania. Mencel pada na wznak, z rozłożonymi rękami. Zawadzki, słaniając się na nogach, siada na ringu.

Członkowie ich ekip biegną do leżących z lodem, do klatki wchodzą sanitariusze. Ktoś podchodzi z noszami. Po chwili Mencel dochodzi do siebie, zaciska pięści i pyta półprzytomnie: - Co się dzieje?
Ale na nosze nie siada. W kołnierzu ortopedycznym, podtrzymywany przez kolegę, schodzi do szatni. W ciągu następnych dwóch dni tę walkę na youtube wyświetli ponad 100 tys. spragnionych widoku krwi ludzi.

Ale dla gali ta walka oznaczała zaskakujący finał.

Walka prowincjonalna

- W małych miastach jest łatwiej zorganizować takie widowisko sportowe - mówi Tomasz Olszewski, organizator. - Inaczej organizuje się promocję, nie trzeba wydawać na drogie billboardy, wystarczy powiesić tańsze plakaty na ulicach. Tańsze jest wynajęcie hali sportowej. Tu, w Paczkowie, wszyscy się bardzo zaangażowali w pomoc. Widać było, że chcą tego wydarzenia.

Paczków jest na Opolszczyźnie pierwszym organizatorem takich zawodów MMA. Na koniec imprezy konferansjer żegna wszystkich: do zobaczenia za rok.

- W Opolu też jest klimat dla MMA. Myślę, że taka gala cieszyłaby się dużą popularnością, bo zawodnicy są w mieście rozpoznawalni - komentuje Damian Grabowski. - Miałem już nawet propozycję od poważnych ludzi biznesu, gotowych zainwestować swoje pieniądze. Ale największym problemem jest brak hali widowiskowo-sportowej.

- Pod względem sportowym nie możemy się porównywać do gal organizowanych w Stanach Zjednoczonych. Tam jest kolebka tego sportu, a poziom zawodów jest bardzo wysoki - przyznaje Damian Grabowski. - Ale jeśli chodzi o organizację, oprawę artystyczną, zaplecze gastronomiczne, to tu jest super. W USA nie ma cateringu, nie ma się czego napić czy zjeść. Nikt tam nie losuje samochodu wśród publiczności.

Przed finałem na scenie mała uroczystość. Jeden ze sponsorów obchodzi akurat urodziny i dostaje w prezencie od organizatorów karton dobrego alkoholu. Dla właścicieli biletów losowanie nagród. Najpierw darmowy kurs prawa jazdy. - Ma pan prawo jazdy? - konferansjer pyta pana Leszka, który wygrał. - Mam! A ma pan komu podarować? Na razie nie, ale kogoś znajdę!

Kolejna osoba wygrywa nowiutkiego quada, jeszcze kolejna używany samochód wart 5 tys. zł.
Po technicznym KO i wyeliminowaniu za jednym zamachem dwóch zawodników z turnieju paczkowska gala nabiera jeszcze większego tempa.

Do finału staje w zastępstwie Patryk Grudniewski z Wrocławia, który wprawdzie przegrał ćwierćfinał, ale finalistów brakuje, bo wyeliminowali się sami poprzez zderzenie głowami podczas jednej z walk.

- Udział w gali początkowo potwierdziło ośmiu zawodników z całej Polski w kategorii wagowej do 77 kilogramów - mówi Tomasz Olszewski. - Potem dwie osoby wycofały się, jedna z powodu kontuzji, druga z powodu innych zobowiązań. Do tak mocnego składu ciężko było dobrać w ostatniej chwili kogoś w zastępstwie.

Na scenie Rafał Błachuta z Kwidzynia, zwycięzca finałowej walki, odbiera kartonowy "czek" na 4 tysiące złotych. Fanfary. Widownia powoli zaczyna zbierać się do wyjścia.

Gladiatorzy spotkają się wkrótce na kolejnym ringu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska