Galerie sztuki zamieniliśmy na handlowe. Trwają prace nad ustawą o zakazie handlu w niedziele

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Czy galerie handlowe powinny być otwarte w niedziele?
Czy galerie handlowe powinny być otwarte w niedziele? Sławomir Mielnik
Na ograniczeniu handlu w niedziele firmy nie stracą. Klienci zamiast w siedem dni wydadzą pieniądze w sześć - przekonuje Grzegorz Adamczyk z opolskiej „S”. Zyskają pracownicy.

4 października, we wtorek, w Sejmie ma się odbyć pierwsze czytanie projektu ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę. Pod tym obywatelskim projektem, zainicjowanym przez związkowców z „Solidarności”, zebrano już ponad 500 tysięcy podpisów. Zostały one przekazane we wrześniu marszałkowi Sejmu Markowi Kuchcińskiemu. Zbieranie kolejnych trwa. Tadeusz Majchrowicz, zastępca przewodniczącego KK NSZZ „Solidarność”, tłumaczył, że inicjatorzy chcą, aby w momencie prac Sejmu nad projektem ustawy uzyskać jak największe poparcie obywateli.

W projekcie przede wszystkim chodzi o to, żeby placówki handlowe były w niedziele zamknięte, z wyjątkiem okresów przedświątecznych. Nie dotyczyłoby to małych sklepów, w których w takie dni za ladą może stanąć właściciel lub osoba zatrudniona przez niego na umowę-zlecenie, ale nie pracownik, który w tygodniu pracuje na umowę o pracę. Projekt zakłada też dopuszczenie handlu w niedziele np. na stacjach benzynowych, w kioskach, sklepach na dworcach autobusowych, kolejowych, portach lotniczych, strefach wolnocłowych, piekarniach, obiektach infrastruktury kryzysowej, szpitalach czy szkołach.

Dziś na otwieranie sklepów w niedziele pozwala Kodeks pracy, zgodnie z którym może to być traktowane jako praca „użytecznie społeczna i zaspokajająca codziennie potrzeby ludności”. W konsekwencji zamknięte w tym dniu są co najwyżej sklepy poza centrami handlowymi. W tych ostatnich podobno najemcy mają nawet zakaz zamykania punktów w niedziele.

Drobny handel też jest „za”

Na Opolszczyźnie regionalna „S” zebrała dotychczas 4 tysiące podpisów pod obywatelskim projektem ograniczenia handlu w niedziele. Grzegorz Adamczyk, wiceprzewodniczący opolskiej „S”, podkreśla, że nie można dzielić Polaków na lepszych i gorszych, czyli niepracujących i pracujących w niedziele. - Oczywiście są zawody i firmy, w których nie da się tego uniknąć. Służba zdrowia, policja, straż pożarna, wojsko, zakłady przemysłowe, w których wygaszenie produkcji jest niemożliwe - wylicza. - Ale nie może to być powszechne. Stąd nasza akcja „Odzyskajmy niedziele”. Zaczynamy ją od zmian dla handlu, ale chcemy pójść dalej. Trudno bowiem zrozumieć, dlaczego na przykład robotnicy remontujący drogi muszą to robić w niedziele albo dlaczego niektóre firmy produkcyjne organizują pracę przez siedem dni w tygodniu, choć spokojnie mogą na ten jeden dzień wyłączyć maszyny - kontynuuje Grzegorz Adamczyk.

Projekt ustawy przewiduje też zakaz sortowania czy magazynowania produktów. Ograniczona ma być także praca centrów dystrybucyjnych, logistycznych i magazynowych, świadczących usługi na rzecz handlu.

Co ciekawe, podpisy pod propozycją związkowców zbierali na Opolszczyźnie także przedstawiciele rodzimych przedsiębiorstw handlowych. „S” podpisała w tej sprawie porozumienie ze Stowarzyszeniem Handlowców Ziemi Opolskiej „Unia”. Liczy ono ok. 400 członków, prowadzących ok. 800 sklepów w regionie. Skupia i osoby samozatrudnione prowadzące małe sklepiki osiedlowe i na wsiach, i pracodawców zatrudniających od kilku do ponad 100 pracowników.

- Zebraliśmy ponad 1000 podpisów - mówi Katarzyna Broda z „Unii”. Składali je i przedsiębiorcy, i ich pracownicy, ale także klienci sklepów. W ocenie członków stowarzyszenia do pracy w niedzielę przymusiły rodzimych biznesmenów zagraniczne koncerny. Polskie sieci i drobni handlowcy musieli się do tego dostosować, żeby przetrwać, choć niekoniecznie tego chcieli.

Wolne cenniejsze od pieniędzy

Agnieszka, 42-letnia sprzedawczyni z jednego z opolskich dużych sklepów sieciowych, do dziś pamięta szok, jaki przeżyła ponad 10 lat temu na wycieczce w Austrii. - Była niedziela. Poszliśmy z mężem na spacer po Praterze. My - wiadomo - odpoczywający turyści, ale nie mogłam pojąć, co w tym ogromnym parku robią takie tłumy wiedeńczyków. Całe rodziny urządzały pikniki na trawie, ojcowie grali z synami w piłkę, matki maszerowały po alejkach razem z córkami podlotkami z kijami w dłoniach. Wówczas myślałam, że przygotowują się tak do sezonu narciarskiego. Dziś już wiem, że to był nordic walking. Potem poszliśmy do centrum miasta i kolejny szok: dosłownie wszystkie sklepy zamknięte. Czynne były kawiarnie i restauracje. Co więcej, na witrynach sklepowych przeczytałam, że w sobotę zamknięto je o godzinie 16.00, najdalej - 18.00. W Polsce niedziela kojarzyła mi się z pracą. Wolne miałam wtedy, kiedy brałam urlop, tak jak na ten wyjazd do Wiednia. W tę i z powrotem autokarem w ciągu jednego dnia, żeby zaoszczędzić na noclegach - opowiada opolanka.

Jak podają w uzasadnieniu do projektu ustawy jego inicjatorzy, według danych Polskiej Rady Centrów Handlowych oraz badań firmy Eurostat ponad 60 proc. osób zatrudnionych w branży centrów handlowych stanowią kobiety. Zwyczajowo muszą one pogodzić pracę zawodową z obowiązkami rodzinnymi. Z kolei w sklepach wielkopowierzchniowych i dyskontach udział kobiet w zatrudnieniu wynosi ponad 80 procent - wylicza „S” na podstawie własnych badań.

Kasjerka Agnieszka, kiedy przychodzi jej zmiana w siódmy dzień tygodnia, niedzielny obiad gotuje w sobotę wieczorem, żeby był „jak najświeższy”. - Przyzwyczailiśmy się całą rodziną do takiego sposobu życia. Najgorzej jest wtedy, gdy dzieci chcą nagle wyjść na jakiś niedzielny festyn czy inną ważną dla nich imprezę. Grafiki w pracy mamy układane z dużym wyprzedzeniem. Z dnia na dzień trudno coś zmienić. Wtedy mam największe wyrzuty sumienia, że mama znów nie może... - mówi Agnieszka.

„S” przeprowadziła też ankietę wśród 1000 pracowników zatrudnionych w sklepach wielkopowierzchniowych. Uczestnicy jednoznacznie wskazali, że chcą mieć wolne niedziele. Tylko 2 procent z nich uznało, że przyjęłoby w zamian za pracę w tym dniu dodatkowe wynagrodzenie. Chętnych na takie rozwiązanie jest niewiele, bo dodatki naliczane są od wynagrodzeń zasadniczych, a średnie płace w handlu niewiele przekraczają wynagrodzenie minimalne, które obecnie wynosi nieco ponad 1300 zł na rękę.

„S” powołuje się też na badanie przeprowadzane razem z firmą doradczą Nextmen w 2015 r., z których wynika, że ponad 70 procent pracowników uważa, że praca w niedzielę utrudnia godzenie życia zawodowego i rodzinnego, jest przyczyną przewlekłego stresu i zmęczenia.

Bilans zysków i strat

Niedzielne zakupy stały się sposobem na spędzanie wolnego czasu. Zamiast do galerii sztuki idziemy na galerii handlowej, zamiast rodzinnego spaceru wybieramy spacer między półkami - ocenia ks. Waldemar Klinger, proboszcz parafii katedralnej w Opolu. - Myślenie, że będziesz szczęśliwy, jak sobie coś kupisz, prowadzi na manowce. Dlatego decydenci powinni wziąć odpowiedzialność za obywateli i wprowadzić w Polsce prawo promujące pewne postawy - w tym przypadku korzystanie z zasłużonego odpoczynku, spędzanie czasu rodzinnie, a co dla duszpasterza szczególnie ważne - w oparciu o dobre relacje z Bogiem.

Opolski proboszcz zauważa, że nawet w krajach o wielokulturowości religijnej niedziele są prawnie ustanowione jako dni odpoczynku, stąd zakazy handlu. Obowiązują one w różnym wymiarze (w zależności od regionu, pory roku, wielkości sklepu) w Austrii, Niemczech, Norwegii, Szwajcarii, Francji, Wielkiej Brytanii, Grecji, Belgii, Danii.

Witold Michałek, ekspert reprezentującej pracodawców BCC, uważa, że wprowadzenie ustawy o ograniczeniu handlu wpłynie negatywnie na gospodarkę. - Dla nas jest jasne, że dla wielu klientów niedziela to jedyny dzień na spokojnie zrobienie poważniejszych zakupów. Kto będzie zmuszony, zrobi je na szybko do soboty, ale niezdecydowani zupełnie z nich zrezygnują - uważa ekspert. W jego ocenie tzw. rynek pracownika pozwala dziś osobom zatrudnionym w handlu na stawianie żądań pracodawcy, np. że nie będzie pracować w niedziele albo że chce chce za to otrzymywać wyższe wynagrodzenie. - To właśnie kupujący i pracownicy powinni zadecydować, czy w wolne dni sklepy mają być czynne czy nie, a nie odgórnie narzucone prawo - przekonuje Witold Michałek.

W ocenie związkowców po wejściu ustawy w życie pieniądze na zakupy będziemy zamiast w siedem dni wydawać w sześć. „S” nie boi się też zwolnień w handlu, bo według danych GUS w tej branży notowane są deficyty pracowników. Zakaz handlu w niedziele uderzy głównie w sieci handlowe. Budżety będą mogli w takie dni podreperować właściciele małych sklepów, jeśli sami staną za ladą, na co pozwala im prawo.

Co na to Polacy?

Jak wynika z badania CBOS, przeprowadzonego 8-15 września br., 48 proc. dorosłych Polaków robi zakupy w niedziele, w tym prawie co szóstemu zdarza się to dość często. Projekt wprowadzenia zakazu handlu w niedziele popiera 61 proc. uczestników badania, a 32 proc. jest przeciwko. Projekt jest częściej popierany przez kobiety (65 proc.) niż przez mężczyzn (57 proc.). Wątpliwości co do słuszności projektu mają jednak mieszkańcy największych i najmniejszych miast, osoby najlepiej wykształcone i sytuowane, jednak także wśród nich przewagę mają zwolennicy zakazu. Zakaz popierają najczęściej pracownicy usług (81 proc.), a najwięcej jego przeciwników jest wśród właścicieli firm (53 proc.) oraz kadry kierowniczej i specjalistów (48 proc.).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska