Garbowski: - Nie będę przepraszał za rady nadzorcze

Artur  Janowski
Artur Janowski
Tomasz Garbowski (na zdjęciu z prawej): - Pan Jaki mija się z prawdą, że zarobiłem 100 tys. zł i dlatego spotkamy się w sądzie.
Tomasz Garbowski (na zdjęciu z prawej): - Pan Jaki mija się z prawdą, że zarobiłem 100 tys. zł i dlatego spotkamy się w sądzie. Archiwum
- Dziś niektórzy kontrkandydaci próbują przypominać mi przeszłość, ale nie mówią, że to ja, jako szef rady wojewódzkiej SLD, składałem wnioski o wykluczenie z partii posłanki Aleksandry Jakubowskiej - mówi Tomasz Garbowski, kandydat lewicy na prezydenta Opola.

- Patryk Jaki i Janusz Kowalski wypomnieli panu uczestnictwo w radach nadzorczych MZK Opole i PKS Namysłów i zarobek w wysokości 100 tysięcy złotych, w czasie gdy miastem rządziło skorumpowane SLD. Jak to się stało, że pan wówczas 23-letni student dostał tak intratne stanowisk?
- Po pierwsze pan Jaki mija się z prawdą, że zarobiłem 100 tys. zł i dlatego spotkamy się w sądzie. Po drugie i w tamtych latach, i teraz, każda partia polityczna desygnuje swoich przedstawicieli do zasiadania w radach nadzorczych spółek. Media informowały wówczas, że jestem w radach nadzorczych, nie była to żadna tajemnica, a wszystkie informacje można też znaleźć w moim oświadczeniu majątkowym. Zresztą jest tam również informacja o tym, że zasiadałem w trzeciej radzie nadzorczej - Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Opolu. Są osoby, które to dziwi, ale najwyraźniej one nie pamiętają, że karierę polityczną zaczynałem bardzo wcześnie i mając 23 lata byłem już radnym sejmiku wojewódzkiego, a dwa lata później posłem na Sejm.

- Zaprzecza pan, że był uwikłany w tamten układ w mieście. Trudno uwierzyć, że ktoś taki mógł się dostać do rady nadzorczej.

- Dziś niektórzy kontrkandydaci próbują przypominać mi przeszłość, ale nie mówią, że to ja, jako szef rady wojewódzkiej SLD, składałem wnioski o wykluczenie z partii posłanki Aleksandry Jakubowskiej czy wiceprezydent Ewy Olszewskiej. Chcę też przypomnieć, że w 2002 roku w MZK Opole wiceprezesem był Tadeusz Stadnicki, a teraz to on kieruje spółką. Pracując w radzie nadzorczej dobrze wykonywałem obowiązki i nie mam sobie nic do zarzucenia.

- Ale dostał pan synekury dzięki swojej przynależności partyjnej?

- To same pytanie mógłby pan zadać np. panu Wiśniewskiemu, który otrzymywał intratne stanowiska z nadania Platformy Obywatelskiej. Ja nie odżegnuję się od SLD, a m.in. uczestnictwo w tych radach pozwoliło mi nabyć duże doświadczenie. Skończyłem też studia z zarządzania jednostkami gospodarczymi na Uniwersytecie Wrocławskim.

- O tym na pana oficjalnej stronie internetowej jest informacja, a o radach nie ma ani słowa. Dlaczego, skoro pan ich nie wstydzi?

- Nie wstydzę się. Informacje o radach są jawne od 2002 roku i ogólnie dostępne. Brak danych na stronie to niezamierzony błąd, który zostanie naprawiony. Być może już dziś odpowiedni wpis się tam pojawi.

- Przyjmijmy, że to pan wygrywa wybory w listopadzie. Czy do rad miejskich spółek znów trafią działacze opolskiego SLD?

- Będę stawiać na ludzi kompetentnych, nie będzie mnie interesować ich przynależność partyjna. I proszę to bardzo wyraźnie napisać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska