Znajoma podczas przedweekendowych zakupów odwróciła się do gościa, który prawie wskoczył jej na plecy i ostrzegła: Albo pan zachowa dystans, albo wyjmę gaz i psiknę panu po oczach. Podobno facet był oburzony, coś bąknął, że trafił na wariatkę, no ale zrobił te kilka kroków do tyłu, czyli ostrzeżenie poskutkowało.
Jakby tak się zastanowić, to użycie w tym momencie gazu byłoby jak najbardziej na miejscu. Gdyby dostał w źrenice, to może wreszcie dotarłoby do makówki, że tak nie wolno. A znajoma ma porządny gaz, nie taki na okazyjnych ocieraczy, tylko na atak bieszczadzkiego niedźwiedzia.
Bo czym różni się zagrożenie fizyczne od koronawirusowego? Jedno i drugie jest niezwykle niebezpieczne, w każdym razie doprowadza do niepotrzebnego ryzyka. Dlaczego ktoś, kto poważnie traktuje ryzyko zakażenia, robi wszystko, by nie zarazić siebie i innych, ma nie reagować, gdy ktoś naraża go z powodu własnej głupoty, niewiedzy czy choćby dezynwoltury?
Jest ci to obojętne, to idź weź wsadź łeb przez okno szpitala jednoimiennego i od razu tam zostań a nie paraduj wśród ludzi nie przestrzegając dystansu, nie nakładając w sklepie maseczki, olewając elementarne zasady ostrożności.
W końcu to jest forma napaści, a jeśli jesteśmy seniorem, osobą schorowaną lub z kimś takim mieszkamy pod jednym dachem - wręcz próba zabójstwa.

Protest w Tłumaczowie. Kłodzko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?