Gdy obcy stają się rodziną

Anna Listowska
Dom pomocy społecznej stwarza samotnym i chorym ludziom szansę na godne życie. Na miejsce w kluczborskich domach czeka 35 osób.

W Kluczborku działają dwa domy pomocy społecznej, różniące się profilami. Placówka przy ul. Wołczyńskiej przeznaczona jest dla osób starszych i przewlekle chorych. Obecnie przebywa tam 95 mieszkańców. Najstarszy z nich ma 94 lata, najmłodszy - 52. W domu przy ul. Sienkiewicza mieszka 45 osób niepełnosprawnych fizycznie. W większości są to ludzie w wieku od 20 do 40 lat. W obu domach obecnie jest komplet mieszkańców i na miejsce trzeba czekać. Lista oczekujących liczy 35 osób.

- Czasu oczekiwania nie jesteśmy w stanie przewidzieć - wyjaśnia Joanna Mazurkieiwcz, pedagog z DPS przy ul. Sienkiewicza. -Miejsce zwalnia się wtedy, kiedy któryś z naszych mieszkańców umiera. Bardzo rzadko się zdarza, że ktoś rezygnuje albo przenosi się do innej placówki.
Aby znaleźć się na liście oczekujących, trzeba złożyć odpowiednie dokumenty do Ośrodka Pomocy Społecznej, który przekazuje je Powiatowemu Centrum Pomocy Rodzinie. PCPR w porozumieniu z DPS wydaje decyzję kwalifikującą i umieszcza kandydata na liście.
- Istnieje możliwość przyjęcia nowej osoby poza kolejnością w uzasadnionym przypadku losowym - wyjaśnia Dorota Żydziak, starszy pracownik socjalny. - Jeżeli dana osoba traci dach nad głową i nie jest w stanie sama sobie radzić, ma pierwszeństwo.

Do tego typu placówek trafiają przede wszystkim ludzie pokrzywdzeni przez los, chorzy, często odtrąceni przez rodziny. Zadaniem pracowników jest pomóc im odnaleźć się w nowej sytuacji, zaakceptować ją, nauczyć ponownie cieszyć się życiem. Dla każdego mieszkańca tworzony jest program indywidualnego wsparcia.
- Każdy ma prawo wyboru pracownika pierwszego kontaktu, tego z nas, komu ufa, kogo lubi - opowiada Dorota Żydziak. - My stajemy się dla nich rodziną, a nasza placówka - ich domem.
- Chodzimy na koncerty organowe, do kawiarni, do kina. Wystarczy tylko, żeby podopieczni wyrazili takie życzenie - wyjaśnia Joanna Mazurkiewicz.
- Mieszkam tu od półtora roku - mówi Aleksander Cybuch. - Nie miałem łatwego życia, od urodzenia jestem niepełnosprawny. Ale nie narzekam. Tu szanuje się ludzi i jestem bardzo wdzięczny za okazane mi serce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska