Gdy ostatni Żyd odszedł z Głogówka

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Johannes Austerlitz z żoną Gretą pochodzącą z Prudnika. Zdjęcie Karla nie zachowało się. Nie ma go w swoich zbiorach nawet największy kolekcjoner.
Johannes Austerlitz z żoną Gretą pochodzącą z Prudnika. Zdjęcie Karla nie zachowało się. Nie ma go w swoich zbiorach nawet największy kolekcjoner. Archiwum
Mieszkańcy przyszli licznie, jakby czuli, że kończy się jakaś epoka. Nad grobem zaśpiewał chór kościelny. Innego w mieście nie było. Przemówił Rafał Urban, już wtedy uznany pisarz i regionalista, zdobywca literackich laurów.

Karla Austerlitza pochowano na żydowskim cmentarzu w Głogówku - Olszynce.
To był ostatni Żyd w okolicy. Umarł 6 lutego 1954 roku. Miał 80 lat.

- Na pogrzeb miał przyjechać rabin, ale nie dojechał - wspomina Karol Urban, syn pisarza. - Ojciec przemawiał w dwóch językach, po polsku i po niemiecku, bo Austerlitz nigdy nie nauczył się polskiego. Karl to był najlepszy przyjaciel mojego ojca.
Sześć lat wojny, lata Holokaustu, zagłady żydowskiej i obozów koncentracyjnych Karl Austerlitz przemieszkał w swoim domu na skrzyżowaniu dzisiejszej ulicy 3 Maja i placu Pokoju w Głogówku.

Naziści zabili jego rodzeństwo. On ocalał. To był cud.

- Powiadał o sobie, że jest ciągle przeklęty - opowiada Karol Urban. - Hitlerowcy mówili o nim: Przeklęty Żyd. Rosjanie mówili: Przeklęty kapitalista. Polacy: Przeklęty Szwab.
- Był wysoki, co najmniej 1,8 m i silny - wspomina Hubert Mucha, 82-letni fryzjer.

Austerlitz nie nosił pejsów, kapelusza czy chałata, jak inni pobożni Żydzi. Nie odróżniał się wyglądem, ale wszyscy w mieście wiedzieli, że jest Żydem.

Karl Austerlitz chodził się strzyc do drugiego zakładu - Grossera. Mieli podobne poglądy polityczne. Nie lubili Hitlera. Między sobą mogli swobodniej porozmawiać o polityce.
Austerlitz należał do grupy przyjaciół grających regularnie w skata.

Umawiali się co tydzień u kogoś innego i grali. Czasem, jak komuś szła karta i wygrywał, albo się chciał odegrać, to prosił gości, żeby zostali jeszcze z pół godziny.

U Austerlitza nigdy tak nie było. Jak umawiali się na grę od 20 do północy, to dokładnie o północy kończyli. Taki był zdyscyplinowany.
Günther Haupstock błyskawicznie odpowiada na mail z prośbą o materiały o Austerlitzu. Mieszkający w Niemczech 74-letni historyk amator, nieoficjalny archiwista i kronikarz Głogówka, właśnie przygotowuje rozdział poświęcony Żydom do swojej drugiej książki o dziejach miasteczka.

Pan Günther pomaga wszystkim, którzy przygotowują jakieś prace historyczne o jego rodzinnym miasteczku. Piszą do niego po pomoc studenci i uczniowie, a on odsyła im dokumenty ze swoich zbiorów. Po kilku dniach dostaję od niego kopie starych gazet miejskich, fotografie archiwalne i obszerne opracowanie o Austerlitzach.

Karl Austerlitz urodził się 16 czerwca 1874 roku w Głogówku. Jego ojciec Salomon-Salo Austerlitz sprowadził się do miasteczka z Kłodzka. Za to matka Selma z domu Frankel pochodziła z Głogówka. Pobrali się w obrządku żydowskim w 1872 roku.

Dwa lata później, w roku urodzin pierworodnego Karla, ojciec założył w miasteczku firmę transportową "Spedycja i Transport Mebli". Wybudował na skrzyżowaniu dzisiejszego pl. Wolności i alei 3 Maja duży dom - mieszkanie dla rodziny i siedzibę swojej firmy transportowej ze stajniami dla koni. Miał telefon z numerem 1. W 1903 roku parter budynku wynajął miejscowy garnizon wojskowy na kasyno oficerskie.

Został tylko Karl

Karl był najstarszy, ale w sumie w domu Salomona Austerlitza na świat przyszła siódemka dzieci. Güntherowi Haupstockowi udało się ustalić losy piątki z nich.

Młodszy brat Johannes zdobył największą sławę. Jego fotografię z żoną Gretą, pochodzącą z Prudnika, można znaleźć na internetowych portalach genealogicznych. Ojciec posłał go na studia prawnicze i filozoficzne do Wrocławia, Monachium i Berlina. Walczył w I wojnie światowej, był kilkakrotnie ranny, za dzielność odznaczono go Krzyżem Żelaznym. Pod koniec wojny został sędzią na wschodzie Śląska, na terenach objętych najpierw plebiscytem, a potem powstaniem.

Po przyłączeniu tego terenu do Polski wyjechał do Zagłębia Ruhry i został sędzią w Essen. Kiedy do władzy doszedł Hitler, wysłano go na przymusowy urlop. Jego żona Greta z domu Bodlander umarła w 1942 roku w wieku 49 lat. Brak informacji, w jakich okolicznościach. W tym samym roku Johannes został wywieziony do przejściowego obozu w Izbicy koło Lublina. Umarł tam 4 stycznia 1945 roku.

W obozie koncentracyjnym dla kobiet w Benefeld w 1944 roku umarła też siostra Karla - Irma, która po ślubie wyjechała z Głogówka do Utrechtu w Holandii. Miała 56 lat.

Druga siostra, Gertruda, w 1900 roku wyszła za Żyda spod Wiednia, Naftalego Benedikta. Jej losy nie są znane. Trzecia siostra, Erna, była jedną z pierwszych kobiet lekarek w cesarstwie niemieckim. W 1915 roku uzyskała dyplom lekarza po studiach z Berlinie i Monachium. W internecie można wygrzebać archiwalne listy absolwentów obu uniwersytetów z jej nazwiskiem. Razem z mężem lekarzem pracowała w Meklemburgii. W 1938 roku, jak wszyscy lekarze żydowscy w Trzeciej Rzeszy, straciła swoje uprawnienia do pracy lekarza. Jej dalsze losy nie są znane.

W Głogówku pozostał tylko Karl. Przejął po ojcu firmę transportową i dom. Ożenił się z pochodzącą prawdopodobnie z Wrocławia Elzą Starostzik. W 1911 i 1912 roku na świat przyszli ich synowie Alfred i Joachim. Według ustaleń Günthera Haupstocka obaj zostali ochrzczeni i bierzmowani w Głogówku.

- Żona Austerlitza była katoliczką, a synów wychowali jednego po żydowsku, a drugiego po katolicku - opowiada natomiast Karol Urban. - Sam Karl był niewierzący. Dobrze go znałem, bo jako chłopiec zajmowałem się jego koniem.

- Austerlitz nie miał w swojej firmie samochodów. Jego ludzie wozili wszystko końmi - wspomina Hubert Mucha. - On zresztą w firmie był szefem, a do pracy zatrudniał miejscowych, z Głogówka. Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś tu na niego się skarżył. Był bardzo porządny.

Życiodajne paczki

Kilkanaście rodzin żydowskich mieszkało w Głogówku od średniowiecza. W 1563 roku cesarz wypędził ich z miasta na prośbę mieszkańców. Na całym Śląsku przez ponad dwieście lat Mojżeszowi mogli mieszkać tylko w dwóch miastach - niedalekiej Białej oraz w Głogowie. Nakaz ten zniósł dopiero Napoleon. W XIX wieku w Głogówku notowano od kilkudziesięciu do prawie 200 mieszkańców żydowskich.

W 1864 roku przy ul. Szkolnej wybudowali synagogę. 9 listopada 1938 roku w czasie nocy kryształowej miejscowi bojówkarze SA podpalili budynek, ale nie przypilnowali ognia. Synagoga leżała w sąsiedztwie domów mieszkalnych, obudzeni sąsiedzi wiadrami ugasili ogień. Dawni mieszkańcy miasta wspominają, że sami SA-mani pobiegli do miejscowej remizy, przebrali się w strażackie mundury i wrócili gasić synagogę.

Budynek ocalał. Do dziś służy za mieszkania. Inni bojówkarze w czasie nocy kryształowej powybijali okna i wystawy w żydowskich sklepach w miasteczku. Okna wybito też w domu Karla Austerlitza, a on sam został aresztowany przez policję i spędził kilka tygodni w areszcie w Prudniku. Późniejsze lata wojny przeżył w mieście. Nie ukrywał się, skoro odnotowano go w spisie mieszkańców z 1941 roku jako właściciela budynku.

- W czasie wojny nie prowadził swojej firmy. Przejął ją partyjny Niemiec, który przyjechał do Głogówka z Gliwic. Austerlitz siedział cicho, na uboczu - wspomina Karol Urban. - Kolegą mojego ojca był też inny Żyd, niejaki Herschl, który w czasie I wojny światowej walczył w armii i był odznaczony za dzielność. Hitlerowcy nie ruszali Żydów z takimi zasługami.

- Firmę Austerlitza w czasie wojny przejął niejaki Balon z NSDAP, ale on też nie był złym człowiekiem - opowiada Hubert Mucha. - Austerlitzowi nikt nie robił szkody, bo miał żonę katoliczkę. Ja w dzieciństwie mieszkałem w pobliżu radcy prawnego Rosenthala, który też miał żonę cudzoziemkę. Obaj z Austerlitzem nosili na ubraniach naszyte gwiazdy Dawida.

Zagadka

Nikt dokładnie nie wie, co się stało z synami Karla. Prawdopodobnie wyjechali jeszcze przed wybuchem wojny. Za to żona Elza przeżyła męża. Wyjechała po jego śmierci, prawdopodobnie do swoich dzieci.

Joachim Georg Grölich, były mieszkaniec Głogówka, w opublikowanych w 2010 roku w "Życiu Głogówka" wspomnieniach opisuje powojenną akademię wyborczą, w której uczestniczył jako młody człowiek. Do zebranych w domu kultury przemawiał prelegent z Opola, który piętnował wrogów ludu i w pewnej chwili wymienił Karla Austerlitza za to, że dostaje paczki z Zachodu. Na to nieoczekiwanie wstał na widowni sam Austerlitz i przemówił głośno: Dawniej dla hitlerowców byłem parszywym Żydem, a teraz według was jestem imperialistycznym paskarzem. Otóż paczki przysyłają mi synowie. Jeden z Frankfurtu nad Menem, a drugi z Bukaresztu, gdzie jest członkiem rządu. Dajcie mi coś do życia, a od razu zrezygnuję z tych życiodajnych paczek.

Na te słowa na widowni podniosła się wrzawa i oklaski, a Austerlitz prowadzony przez żonę dostojnie opuścił zebranie.

- Szukałem kiedyś jego grobu na starym cmentarzu w Olszynce. Nie znalazłem. Może ktoś ukradł? - zastanawia się Karol Urban.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska