Gdy pasażerka dostała ataku epilepsji, kierowca MZK ruszył do szpitala

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
- Przez ułamek sekundy nie wiedziałem, co mam robić, bo przecież takie sytuacje na szczęście nie zdarzają się codziennie - przyznaje Mirosław Faber. - Kurs do szpitala był jedyną słuszną decyzją.
- Przez ułamek sekundy nie wiedziałem, co mam robić, bo przecież takie sytuacje na szczęście nie zdarzają się codziennie - przyznaje Mirosław Faber. - Kurs do szpitala był jedyną słuszną decyzją. Krzysztof Świderski
Gdy pasażerka dostała ataku epilepsji, ruszył do szpitala i sprowadził stamtąd pomoc. Później elegancko przeprosił pasażerów, że... musiał ominąć jeden przystanek.

Pani Małgorzata w czwartek tuż przed południem jechała autobusem linii nr 10 w stronę Malinki. - Za przystankiem na Dubois usłyszałam jakiś ruch za mną – opowiada opolanka. - Okazało się, że jedna z pasażerek dostała drgawek, prawdopodobnie był to atak padaczki. Zaczęła uderzać głową o szybę i straciła przytomność.

Ktoś od razu próbował wezwać karetkę, ale nie było to łatwe, bo autobus się przemieszczał.

- Krzyknęłam do kierowcy, żeby skręcał w ulicę Katowicką i jechał prosto do szpitala. Zawahał się przez sekundę, powiedział, że nie może. Ale zaraz połączył się z dyspozytorem i powiedział, że zmienia trasę – relacjonuje opolanka.

- Kiedy byliśmy przed szpitalem, pobiegł na izbę przyjęć, żeby wezwać pomoc. Gdy kobietą zajął się sanitariusz, to kierowca jeszcze dopytywał, czy medycy zaopiekowali się jej torebką, żeby w tym zamieszeniu nic nie zginęło.

Pasażerowie byli pod wrażeniem takiego zachowania.
- Temu człowiekowi należą się wielkie podziękowania, bo zachował zimną krew i dzięki niemu pasażerka błyskawicznie dostała pomoc. Tak szybko na miejsce nie dotarłaby żadna karetka – mówi pani Małgorzata. - Po wszystkim powiedział, jakby trochę zakłopotany, że z powodu tej sytuacji ominiemy jeden przystanek. Ale co tam jeden przystanek, skoro tu chodziło o życie człowieka.

Za zmianę kursu kierowca może stracić premię. Tym razem będą gratulacje

Tym kierowcą okazał się Mirosław Faber z opolskiego MZK. - Stałem na skrzyżowaniu, kilkaset metrów od szpitala, wiec uznałem, że nie ma co czekać aż przyjedzie karetka - mówi skromnie pan Mirosław. - Przez ułamek sekundy nie wiedziałem, co robić, ale teraz jestem pewien, że to była jedyna słuszna decyzja. Za ominięcie przystanku grozi kierowcy obcięcie premii, ale mam nadzieję, że firma zrozumie sytuację i obędzie się bez konsekwencji.

Na karę jednak się nie zanosi, bo prezes spółki chwali zachowanie kierowcy. - Z naszej strony na ręce pracownika na pewno trafią gratulacje – zapewnia Tadeusz Stadnicki i dodaje, że takich pozytywnych sygnałów dotyczących pracy jego zespołu otrzymuje sporo. - W tym przypadku rzeczywiście kierowca nie bacząc na to, że przerywa kurs - bo mógł przecież ograniczyć się do wezwania pogotowia - doprowadził do możliwie najszybszego udzielenia pomocy medycznej.

Pan Mirosław w MZK pracuje od dwóch lat. Kilka dni temu dostał umowę na stałe, a tuż po tym udowodnił, że taki pracownik to skarb.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska