Gdy ślub nie jest prostą sprawą...

Magdalena Żołądź
Magdalena Żołądź
Jeśli urzędnik w USC odmówi udzielenia ślubu osobie niepełnosprawnej intelektualnie, taką zgodę trzeba zdobyć w sądzie.
Jeśli urzędnik w USC odmówi udzielenia ślubu osobie niepełnosprawnej intelektualnie, taką zgodę trzeba zdobyć w sądzie. sxc.hu
Ludzie niepełnosprawni intelektualnie też chcą kochać, pobierać się, mieć rodziny. Wiele zależy jednak od stopnia upośledzenia, bo w ich przypadku zgodę na małżeństwo musi wydać sąd. Przynajmniej na razie.

Głośna na całą Polskę stała się sprawa pary, która w 2011 roku zgłosiła się do USC, by zawrzeć związek małżeński.

On całkowicie sprawny, ona z porażeniem mózgowym. Urzędnik odmówił im udzielenia ślubu. Uznał, że kobieta dziwnie się zachowuje. Choć narzeczeni zapewniali, że kobieta jest niepełnosprawna fizycznie i ma problemy z mówieniem, ale nie jest chora psychicznie ani ubezwłasnowolniona przez sąd, nie udało im się przekonać urzędnika. Sprawa trafiła do sądu. I dopiero tam zapadła decyzja, że para może wziąć ślub.

Ten przypadek stał się impulsem do wszczęcia ogólnopolskiej dyskusji na temat artykułu 12 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, który brzmi: "Nie może zawrzeć małżeństwa osoba dotknięta chorobą psychiczną albo niedorozwojem umysłowym. Jeżeli jednak stan zdrowia lub umysłu takiej osoby nie zagraża małżeństwu ani zdrowiu przyszłego potomstwa i jeżeli osoba ta nie została ubezwłasnowolniona całkowicie, sąd może jej zezwolić na zawarcie małżeństwa."

Jesienią ubiegłego roku wiceminister pracy i polityki społecznej Jarosław Duda potwierdził, że trwają prace nad zmianą kodeksu. Mają iść w tym kierunku, by urzędnik USC nie mógł jednoosobowo i ostatecznie decydować o możliwości wzięcia ślubu przez osobę niepełnosprawną intelektualnie, ponieważ - jak uzasadnia ministerstwo - nie ma kompetencji do diagnozowania stopnia niepełnosprawności i czasem może podjąć decyzję błędną.

Na Opolszczyźnie takich spraw trafia do sądu niewiele. To pojedyncze przypadki, nie ujmuje się ich nawet w statystykach. Podobnie jest w urzędach stanu cywilnego.

Kierownik USC w Nysie nie pamięta ani jednego takiego przypadku, kiedy miała wątpliwości odnośnie stanu zdrowia psychicznego i sprawności intelektualnej pary chcącej zawrzeć ślub. W takiej sytuacji nie byli też urzędnicy USC w Kędzierzynie-Koźlu czy Opolu.

- Kierownik Urzędu Stanu Cywilnego jest zobowiązany przyjąć każdorazowo od pary zapewnienie o braku przeszkód do zawarcia małżeństwa - tłumaczy Grażyna Zakrzewska-Stemplewska, kierownik USC w Opolu. - A sytuacja choroby psychicznej bądź niepełnosprawności intelektualnej taką przeszkodą może być. Jeśli miałabym jakiekolwiek wątpliwości, zwróciłabym się do sądu. Póki co, nie mieliśmy jednak takiej sytuacji.

Udzielaliśmy już ślubów niepełnosprawnym, ale była to niepełnosprawność fizyczna, nie mająca związku z tą przeszkodą. Ślub brały u nas osoby na wózkach inwalidzkich, niewidome, głuche.

Tadeusz Piątkowski, kierownik Środowiskowego Domu Samopomocy w Prudniku uśmiecha się, gdy słyszy pytanie o zakochanych niepełnosprawnych. Właśnie w jego placówce taka miłość się narodziła.

Karolina i Paweł (imiona zmienione) są po ślubie, mieszkają razem, mają już jedno dziecko, drugie jest w drodze. Oboje są upośledzeni umysłowo w stopniu lekkim, ale ich dysfunkcja nie przeszkodziła im w założeniu rodziny. Droga do niej wcale nie była jednak prosta.

- Kilka lat temu poznali się u nas na zajęciach. Gdy wychodzili zawsze o 16.00, ciężko było im się rozstać. Spędzali więc mnóstwo czasu razem i zaiskrzyło - opowiada Tadeusz Piątkowski. - Postanowili, że chcą wziąć ślub i zamieszkać razem, ale napotkali na opór rodziców, którzy zgłosili swój sprzeciw do USC.

Sprawa trafiła do sądu, który po trzech miesiącach wydał pozytywną decyzję dla Karoliny i Pawła. Mogli wziąć swój wymarzony ślub. Dzięki pomocy kierownictwa Środowiskowego Domu Samopomocy udało się załatwić im mieszkanie komunalne.

- Młodym bardzo pomógł burmistrz, ich historia go poruszyła - mówi Tadeusz Piątkowski.

Happy endów ze ślubem jest jednak niewiele, bo choć takich zakochanych par w ośrodkach zajmujących się ludźmi niepełnosprawnymi jest więcej, zazwyczaj kończy się na "chodzeniu ze sobą" - spędzaniu wspólnie czasu i trzymaniu się za ręce. Bardzo często niepełnosprawni nawet nie próbują walczyć z decyzją rodzin i oporem społecznym. - Chociaż widzą, jak żyją ludzie wokół i mają takie same oczekiwania i marzenia o rodzinie - dodaje Tadeusz Piątkowski.

Jest ogromna blokada społeczna spowodowana tym, że w rozumieniu wielu ludzi niepełnosprawni mają upośledzone nie tylko ciało i umysł, ale także prawo do normalnego życia.

- Tymczasem oni, jeżeli nie są ubezwłasnowolnieni i zdrowie im na to pozwala, mogą żyć w związku, mieszkać razem, brać ślub, uprawiać seks, mieć dzieci - podkreśla Bożena Brzezińska, specjalista ds. poradnictwa seksualnego, pracująca z niepełnosprawnymi. - Prawo daje im taką możliwość, ale społeczeństwo często już nie potrafi tego zaakceptować, uznając za wynaturzenie.

Często blokada wynika przede wszystkim z lęku. Rodzice osób upośledzonych intelektualnie boją się, że ciężar opieki już nie nad jednym, ale dwójką niepełnosprawnych spadnie na ich barki.

- A z czasem mogą się przecież pojawić w takim związku dzieci i wtedy młodzi będą potrzebować jeszcze więcej wsparcia - zauważa Tadeusz Piątkowski.

Historia Karoliny i Pawła dowodzi, że czasem warto jednak zawalczyć o miłość. Ich determinacja była tak silna, że przełamała w końcu lęki i opory najbliższych. Dziś rodzice, którzy kiedyś byli przeciwni temu małżeństwu, pomagają im w codziennym życiu i opiece nad dzieckiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska