Gdy tylko pogoda sprzyja - razem wyjeżdżamy na ryby!

Grzegorz Okoński
Nikola wie, że małe rybki tata zawsze wypuszcza z powrotem do wody
Nikola wie, że małe rybki tata zawsze wypuszcza z powrotem do wody Fot. Katarzyna Dębina
Wędkowanie nie musi być zarezerwowane dla panów, którzy nad wodę uciekają przed żonami

- Łowimy praktycznie 
co tydzień, i gdy nadchodzi weekend, cieszymy się, że ponownie spędzimy noc nad wodą. Wędkarstwo nie jest zwykłym hobby - to pasja, tym fajniejsza, że przeżywana razem, rodzinnie - mówi Rafał Majewski, poznaniak z Mazur. - Co weekend pakujemy się i wyjeżdżamy nad wodę, rozbijamy namiot, rozstawiamy wędki i… zawsze coś wyciągamy. Znamy dobre miejscówki, więc satysfakcja zawsze jest!

Rafał łowi, odkąd sięga pamięcią. Jak mówi, u niego na Mazurach każdy łowił, a jak ojciec nie widział - żeby się nie bał o dzieciaka - to brał leszczynówkę i z kolegami biegł nad wodę. Później trafił do Poznania, poznał Kasię i… zaraził ją wędkarstwem. Nie było to trudne, bo Katarzyna Dębina od lat pracowała w sklepie rybnym, teraz zresztą też prowadzi taki sklep na Grunwaldzie.

- Jak tylko jest pogoda, urywamy się nad wodę - opowiada Rafał. - Jedziemy w czwórkę, bo z dziećmi, Roksaną i Nikolą. Kiedyś jeździliśmy na łowiska, ale przestały nas cieszyć, bo są przewidywalne, wiadomo, jakie ryby tam można wyciągać. A my lubimy niespodzianki: raz złapie się leszczyk, a raz nagle sum. Najczęściej jeździmy do Pniew, tam rozbijamy namiot i siedzimy nad wodą czasem 3-4 dni. Dziewczynki łowią z nami, choć małe, to bardzo fascynuje je kontakt z przyrodą. I pamiętają swoje niecodzienne przygody oraz przyrodnicze znaleziska, w postaci np. resztek raka, wypatrzonych w czasie rejsu pontonem.

Roksana opowiada, jak bawiły się płotką - choć „bawiły się” nie oznaczało znęcania się nad rybą, lecz oglądanie jej w wiaderku z wodą. Ponieważ płotka była mała, miały ją wypuścić z powrotem do jeziora. Przy samym brzegu ryba jednak wypadła z wiaderka i wpadła w trawę. Zanim dziewczynki ją złapały, zobaczyły zaskrońca, który niespeszony obecnością ludzi, wysunął się spomiędzy kamieni, szybko podpełzł do ryby, złapał ją i uciekł…

- Najlepiej jest w nocy: dzieci śpią w namiocie, lub jeśli jest chłodniej, to w samochodzie, a my delektujemy się łowieniem - mówi Katarzyna. - Wtedy słychać wyraźnie, że nie ma czegoś takiego jak cisza nocna: słychać wyraźnie zwierzęta w lesie, co chwila coś pluśnie, coś zaszeleści, gdzieś trzaśnie jakaś gałązka. No i w nocy większa ryba bierze.
Następnego dnia po wędkarskiej nocy Rafał i Katarzyna odsypiają na przemian: zazwyczaj pierwsza Kasia, a Rafał wtedy pilnuje wędek i dziewczynek, a później Katarzyna przejmuje czuwanie, a Rafał śpi. Następnej nocy są więc gotowi do wędkowania.

- Oczywiście są sytuacje, gdy normalny nasz plan trzeba szybko zmieniać - dodaje Rafał. - Raz dopadła nas taka burza, że porwała nam namiot, i musieliśmy szybko wszystko przenosić do samochodu i zwijać całe obozowisko. I w środku nocy wracaliśmy całkowicie zmoczeni do domu. Dlatego przymierzamy się do kupna większego, mocniejszego namiotu. I łódki!
Kasia Dębina ma na koncie m.in. pięciokilogramowego karpia, Rafał - czterokilogramowego lina. Ostatnio mieli nawet taki maraton na jeziorze, gdzie pod wędki podpływały rozmaite ryby - leszcze, karpie, był też sum, ale nie tak wielki, by zrealizować marzenia wędkarza. Nie było jeszcze wymarzonego również węgorza, ale Kasia i Rafał wierzą, że gdzieś tam pływa „ich” wielki węgorz.

- Są duże silne ryby - opowiada z przekonaniem Katarzyna. - Kiedyś taki siłacz wyrwał mi wędkę. Nie zdążyłam się zaprzeć, wędkę szarpnęło tak, że nie utrzymałam i tylko widziałam, jak odpływa. To było na łowisku i dość szybko zobaczyliśmy ją, bo korkowa końcówka wyłowiła ją na powierzchnię. Właściciel zbiornika wypłynął łódką po wędkę i wyjął ją, oczywiście już bez ryby...

Złowione ryby zazwyczaj trafiają na patelnię albo 
do zalewy octowej, a niewymiarowe są oczywiście wypuszczane. Jak zgodnie mówią wędkarze, żadna ryba tak nie smakuje, jak ta z własnej wędki, własnoręcznie oprawiona i przygotowana do spożycia. A jeszcze lepiej - w rodzinnej atmosferze na łonie przyrody.

- Myślimy teraz o gitarze, by wyjechać na ryby, nauczyć się grać i nie tylko siedzieć nad wędkami, ale też odpocząć czynnie przy fajnej oprawie muzycznej - mówi Rafał. - Tym bardziej, że nad wodą spotykamy wciąż sympatycznych ludzi, z którymi dobrze się rozmawia i równie dobrze spędza czas także przy śpiewie. Na razie typujemy, że stroną muzyczną mogłaby się zająć starsza z dziewczynek, Roksana...

- Mamy chyba osiem wędek stacjonarnych, pięć batów i planujemy zakup następnych - wymienia Kasia. 
- Ja lubię gruntówki, Rafał spławiki, dzieci jeszcze nie mają tu preferencji. Ale łowią dzielnie z nami i w bogatej kolekcji pucharów i medali, które mamy w dwóch już pokojach, niektóre trofea są właśnie ich. Nas cieszy tu jeszcze jedna rzecz - dziewczynek nie fascynują smartfony, komputery, czy mody kreowane przez telewizję - one wolą spędzać czas na dworze, nad wodą, ucząc się przy tym jak najwięcej o roślinach, zwierzętach, o zjawiskach pogodowych. Chwalą sobie taki rodzinny pobyt na łonie natury, we własnym gronie. My też do tego zachęcamy - wspólne łowienie nie musi oznaczać kilku kolegów uciekających z domu na ryby, ale właśnie fajną rodzinną przygodę, bez cienia nudy!

Zalety Łowienia

Rafał Majewski: Wędkarstwo można uznać za pasję, za hobby, a nawet, dzięki elementowi rywalizacji - za sport. Umacnia rodzinę, wywołuje naturalny odruch współpracy, pomagania sobie przy przygotowaniu stanowiska, przy łowieniu, czy przy kulinarnej obróbce ryby. Szybko też wciąga i widać, że wędkarzy jest coraz więcej. Są oni do tego coraz lepiej przygotowani, inwestują w lepszy sprzęt, pracują nad techniką łowienia. Robią to coraz częściej profesjonalnie, z szacunkiem do przyrody. A do tego wędkowanie uspokaja i zmniejsza stres.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska