0-1 Rozmus - 56. (karny), 1-1 Gad - 65.
Promień: Ciesielski - Tychowski, Broniszewski, Wisłocki, Kopernicki - Siemiński, Dudek, Kozioła (75. Jędrzejewski), Łabul (46. Dewo) - Babij (46. Czyżyk), Baworowski (55. Gad). Trener Wojciech Drożdż
Włókniarz: Hołda - Piwowar, Sosna, Procek, Broniewicz - Kłoda (75. Drożdż), Jasiński (35. Wojdyła), Trzeciak, Marcinkowski - Makarski (63. Kowalczyk), Rozmus (89. Zieliński). Trener Franciszek Krótki
Sędziował Mariusz Kotlarz (Legnica). Żółte kartki: Tychowski - Rozmus, Wojdyła. Widzów 800.
Gospodarze rozpoczęli ostrożnie, szukając okazji w szybkich kontrach. Już po pierwszej z nich w dogodnej sytuacji znalazł się Siemiński, nie trafił jednak w piłkę i obrońcy Włókniarza zażegnali niebezpieczeństwo. Z kolei w 9. min Dudek zagrał do niepilnowanego Baworowskiego, a ten strzelił obok słupka.
Włókniarz po raz pierwszy zagroził bramce Ciesielskiego po kwadransie. Do prostopadłego podania Trzeciaka doszedł Rozmus, jednak przed polem karnym upadł w aktorski sposób i zobaczył żółtą kartkę. Z każdą upływającą minutą uwidaczniała się przewaga gości w środku pola, ale w 32. min po uderzeniu Łabula interweniować musiał Hołda. Za chwilę indywidualną akcją popisał się Makarski, strzelił z ostrego kąta, a zmierzającą do bramki piłkę zdołał wybić Broniszewski. Potem spudłował Kłoda, a Rozmus nie zdołał pokonać Ciesielskiego w sytuacji sam na sam.
Impet Włókniarza nie słabł po przerwie. W 52. min przed szansą zdobycia bramki stanął Trzeciak, jednak przestrzelił z 14 m. Kolejna akcja gości zakończyła się faulem w polu karnym. Arbiter nie miał wątpliwości, a "jedenastkę" pewnie wykorzystał Rozmus. W 60. min powinno być 2-0, ale Rozmus w tylko sobie wiadomy sposób przestrzelił z 6 m. Nie pomylił się natomiast Gad, który zachował najwięcej przytomności w zamieszaniu podbramkowym. Po stracie gola kietrzanie postawili wszystko na jedną kartę, ale w sobotę nie potrafili wykorzystać wyśmienitych sytuacji. Najpierw z najbliższej odległości spudłował Marcinkowski, potem piłki nie sięgnął Kowalczyk, a strzał Sosny z trudem, ale obronił bramkarz. To były najlepsze okazje bramkowe, choć w polu karnym Promienia gorąco było znacznie częściej.
Opinia trenera
Franciszek Krótki:
- Po raz kolejny nie wykorzystujemy świetnych okazji do zdobycia bramek, a bez tego nie można myśleć o wygrywaniu. Nie wiem, skąd ta niemoc u napastników. Przeważaliśmy w polu, łatwo dochodziliśmy do sytuacji strzeleckich i wówczas przytrafiały się nieszczęścia.