Gdzie dokładnie zostali zestrzeleni trzej lotnicy polscy z Karasia

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
W holu I Liceum Ogólnokształcącego w Oleśnie wisi tablica z portretami poległych lotników, przed nią umieszczony został model bombowca „Karaś” - mówi Marek Koloch, nauczyciel historii.
W holu I Liceum Ogólnokształcącego w Oleśnie wisi tablica z portretami poległych lotników, przed nią umieszczony został model bombowca „Karaś” - mówi Marek Koloch, nauczyciel historii. Mirosław Dragon
3 września minęła 76. rocznica śmierci polskich lotników, zestrzelonych nad Olesnem. Do dzisiaj jednak nie wiadomo, gdzie dokładnie został zestrzelony bombowiec „Karaś”.

Zestrzeleni lotnicy są godnie upamiętnieni w Oleśnie: I Liceum Ogólnokształcące nosi imię Lotników Polskich, a na cmentarzu komunalnym stoi ogromny pomnik w kształcie otwartych czasz spadochronów.

Wiemy, że załogę polskiego samolotu „Karaś” z 22. Eskadry Bombowej 2. Pułku Lotniczego tworzyli: kapral Stanisław Kapturkiewicz, podporucznik Władysław Żupnik, podporucznik Józef Jeleń.

Do dzisiaj jednak nie wiadomo, gdzie dokładnie zostali zestrzeleni.

- Kolejny wrzesień a my wciąż poszukujemy miejsca w okolicach Olesna, gdzie zginęła załoga „Karasia” - mówi Roch Antkowiak ze Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Oleskiej. - Mają w Oleśnie swój pomnik dłuta Adama Chyrka, ich imię nosi Liceum Ogólnokształcące. Teraz chcielibyśmy wbić krzyż w miejscu, gdzie zostali zestrzeleni.

Marek Koloch, historyk z I LO w Oleśnie, ustalił, że samolot runął prawdopodobnie obok nasypu kolejowego między Wojciechowem a Starym Olesnem.
- Teren został natychmiast ogrodzony, a niemieckie oddziały przeczesywały okolice i zbierały szczątki samolotu - mówi Marek Koloch.

Można usunąć wrak, nie ma jednak możliwości, żeby po katastrofie lotniczej wyzbierać wszystkie szczątki samolotu, a do dzisiaj nie znaleziono pod Wojciechowem ani kawałka blachy, śruby czy nitu.

- Może miejsca, gdzie spadł „Karaś”, nigdy nie znajdziemy, może to była propaganda, może ciała przywieziono nie wiadomo skąd - zastanawia się Roch Antkowiak.

Pasjonaci historii często przeszukują miejsca bitew i katastrof detektorami metalu.
- Takie poszukiwania miały być prowadzone także Wojciechowie, ale obecnie wszyscy poszukiwacze są w okolicach Wałbrzycha, gdzie chcą odnaleźć pociąg ze złotem - dodaje Roch Antkowiak.

Zestrzelenie polskich lotników nad Olesnem od początku było zagadką.

Sprawą zajęto się dopiero w 1969 roku, w 30. rocznicę wybuchu II wojny światowej.

Pojawiły się wtedy informacje, że na cmentarzu w Oleśnie jest grób, w którym pochowano pięciu lotników polskich. Mieszkańcy pamiętający wybuch wojny (Olesno było wtedy niemieckim Rosenbergiem) twierdzili, że we wspólnym grobie pochowano pięciu lotników polskich, zestrzelonych w pierwszych dniach wojny między Wojciechowem a Starym Olesnem.

Ustalono rzekome nazwiska trzech żołnierzy:_Kulinowski, Tylman i Senkowsky.

Polscy żołnierze pochowani zostali na krańcach cmentarza, gdzie grzebano samobójców i gdzie pochowano także 10 Polaków rozstrzelanych w odwecie za zabicie oleskiego SS-mana Fryderyka Spiessa.

Szczątki żołnierzy ekshumowano. Jednak dopiero w 1983 roku Adam Popiel z Gliwic ustalił właściwe nazwiska żołnierzy. Oprócz trzech lotników w grobie spoczywają także szeregowy Stefan Fedorowicz i szeregowy Szymański, którzy zmarli zginęli podczas walk nad Prosną.

Ciągle musimy jeszcze czekać, aż jakiś historyk znajdzie szczątki „Karasia” i ustali, gdzie dokładnie zostali zestrzeleni Lotnicy Polscy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska