Gdzie się podziali przyszli fachowcy?

Jolanta Jasinska-Mrukot [email protected] 77 44 32 592
Fachowców potrafiących wypiekać takie specjały jest coraz mniej. (fot. archiwum)
Fachowców potrafiących wypiekać takie specjały jest coraz mniej. (fot. archiwum)
Wkrótce nie będzie nam miał kto położyć kafelków, naprawić kranu i upiec chleba. Wśród fachowców powstała luka pokoleniowa i będzie się pogłębiać, bo młodzi stronią od zawodówek.

Fachowcy są na wagę złota, dosłownie i w przenośni. Jest ich za mało i nie mają konkurencji.

- Już nikt nie chce być piekarzem - ubolewa Ryszard Konfisz, właściciel tradycyjnej piekarni w Opolu. - Młodzież garnie się jedynie do fryzjerstwa, albo do zawodu kucharza, bo na zachodzie czekają na nich oferty pracy. U nas już nikt nie chce pracować

Stolarze, ślusarze, dekarze, malarze i cieśle - listę zawodów, w których brakuje fachowców można by ciągnąć bez końca. Dlaczego tak się stało?

Zobacz diagnozę

- Licea profilowane wyrugowały technika i szkoły zasadnicze, do tego zawodówki obniżyły swój poziom - można było usłyszeć na seminarium „Perspektywy zmian w szkolnictwie zawodowym na Opolszczyźnie”, zorganizowanym w ubiegłym tygodniu przez Kuratorium Oświaty w Opolu i Opolską Izbę Rzemieślniczą. - Poza tym w zawodówkach skrócono czas nauki, z trzech do dwóch lat, a w tak krótkim czasie trudno się czegokolwiek nauczyć.

Zawiniła polityka kształcenia. Szkoły zawodowe stały się negatywnym wyborem dla najsłabszych uczniów, bo w ostatnich latach gwarancją powodzenia dla młodych miały być licea profilowane, a zawodówki naturalnie umierać. Tylko, że absolwent liceum profilowanego, choćby z maturą, nie położy glazury, nie będzie dekarzem, piekarzem czy monterem.

Zobacz: Nowy zawód dla byłych pracownic Coroplastu

- Pokolenie Adama Słodowego widziało wartość w majsterkowaniu, a dzisiaj nikt nie chce uczyć się zawodu - mówi Andrzej Kornijczuk, technik AGD z Opola. - W ciągu roku do nauki zawodu przychodzą dwie, trzy osoby, do tego są z technikum, więc mają praktyki dopiero w czwartej klasie. Więc mamy dziurę, najzwyczajniej brakuje fachowców i szybko ich nie przybędzie.

Ich deficyt nie wszędzie jest jednakowy. Na Opolszczyźnie są powiaty, gdzie zdobywanie zawodu zawsze miało wartość.

- U nas do zawodówek zwykle trafiała spora część młodzieży - tłumaczy Stanisław Belka, wicestarosta oleski. - Pojęcie fachu i dobrego majstra nigdy się nie zdewaluowało.

W śląskich powiatach na pewno duży wpływ miało to, że dobry fachowiec mógł zarabiać także na Zachodzie - dużo więcej niż u nas. Dlatego wielobranżowa zawodówka w Oleśnie zawsze miała wielu uczniów. Podobnie w Dobrodzieniu, mieście meblarzy, gdzie rynek kształtował zapotrzebowanie na stolarzy i zawody pokrewne.

Zobacz: Jak pogodzić etat z działalnością?

 

Kryzys zawodówek nie wynika jednak wyłącznie z braku mody. Problem w tym, że trafiają tam zarówno słabsi uczniowie, jak i nauczyciele, niektórzy bez wyższego wykształcenia.

- Właściwie opłacani i wykształceni nauczyciele szkół zawodowych to gwarancja powodzenia - podkreśla dr Teresa Sołdra-Gwiżdż, dyrektor Instytutu Śląskiego, (prowadzi badania na temat kształcenia zawodowego). - Dopóki nie będzie pieniędzy, do zawodówek nie przyjdą dobrzy nauczyciele. I nie wpłyną na podniesienie poziomu nauki.

Dr Sołdra-Gwiżdż dodaje, że słabi uczniowie trafiają nie tylko do zawodówek. Także na uczelnie wyższe trafiają słabsi studenci. Teraz zaledwie 20 proc. uczniów idzie do zawodówek, pozostali do szkół kończących się maturą. Wcześniej połowa rocznika wybierała szkoły zawodowe.

- Przecież powodzenie zawodowe to nie tylko ukończone studia - przekonuje Władysław Opoka, dyrektor Zespołu Szkól Elektrycznych w Opolu. - My kształcimy w zawodzie elektryka, elektromontera i elektronika. Na te profesje było zawsze zapotrzebowanie, więc zdarzało się, że przychodzili do nas chłopcy, którzy na egzaminie gimnazjalnym mieli 135 punktów. Poza tym pójście do szkoły zawodowej nie zamyka drogi do dalszej nauki. Wielu nauczycieli zawodu rozpoczynało właśnie od zawodówki.

Tacy nauczyciele są najcenniejsi. Ale szkoły mogą im zaproponować 12 złotych za godzinę, więc mało który chce tracić czas na tak kiepska pracę, skoro mogą np. otworzyć własne firmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska