Gdzie w kosmosie jest życie?

fot. Nasa
Phoenix na marsjańskim biegunie szuka śladów wody. Ma na to jeszcze kilka tygodni, zanim na planecie zapanuje zima. Nie spadnie śnieg, ale kiedy Słońce zajdzie za horyzontem, temperatura obniży się do minus 150-180 stopni i sonda zamieni się w zmrożony kawał żelastwa. Ożywienie go na marsjańską wiosnę nie będzie już możliwe.
Phoenix na marsjańskim biegunie szuka śladów wody. Ma na to jeszcze kilka tygodni, zanim na planecie zapanuje zima. Nie spadnie śnieg, ale kiedy Słońce zajdzie za horyzontem, temperatura obniży się do minus 150-180 stopni i sonda zamieni się w zmrożony kawał żelastwa. Ożywienie go na marsjańską wiosnę nie będzie już możliwe. fot. Nasa
Sonda Phoenix prowadzi na Marsie badania, których wyniki mogą zachwiać fundamentami tradycyjnej filozofii i religii.

- Amerykańskie gazety pisały z entuzjazmem, że Phoenix leci na Czerwoną Planetę po życie - mówi profesor Marek Tukiendorf, prorektor Politechniki Opolskiej ds. nauki. Profesor zawodowo zajmuje się procesami mieszania niejednorodnych układów ziarnistych, lecz jego prywatną pasją są badania kosmiczne. I podobnie jak miliony ludzi na świecie, wstrzymał oddech, gdy 26 maja wysłany przez NASA próbnik osiadał na czwartej planecie od Słońca.

- Dziś już wiemy, że misja Phoenixa prawdopodobnie zakończy się spektakularnym sukcesem naukowym - prognozuje dr Krzysztof Ziołkowski z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk. - Prawdopodobnie, gdyż wszystko wskazuje, że próbnik dokopał się na Marsie do pokładów wodnego lodu, lecz na ostateczne potwierdzenie musimy jeszcze poczekać.

Tydzień temu duże pokłady życiodajnej cieczy zostały odkryte także na Merkurym - planecie krążącej najbliżej Słońca. Jednak zdaniem dr. Ziołkowskiego należy ten fakt traktować wyłącznie jako ciekawostkę, których wiele dociera do nas z kosmosu.
- Ponieważ Merkury to stosunkowo mało znana planeta, w dodatku malutka - wyjaśnia naukowiec. - Woda na Marsie to zupełnie co innego. Prawdziwy przełom, bo w marsjańskich warunkach może to oznaczać także obecność materii organicznej!

Gdzie oni są?
Nie ma co liczyć, że Phoenix spotka na Marsie zielonych ludków, mimo to warto poszukiwać tam życia, gdyż w prymitywnej postaci mogło kiedyś powstać, a nawet przetrwać do naszych czasów. Prawdopodobieństwo jego istnienia gdzieś we wszechświecie jest jeszcze większe - wystarczy świadomość, iż liczbę galaktyk szacuje się obecnie na sto miliardów.

- A w każdej jest średnio 150 miliardów słońc! - wylicza Józef Sebesta, marszałek Opolszczyzny, który w wolnym czasie namiętnie oddaje się lekturze książek o wszechświecie, zaś nocami z pasją spogląda w gwiazdy.

Aleksander Wolszczan - "Kopernik naszych czasów" - udowodnił, że wokół tych słońc, przynajmniej czasami, krążą planety. Zważywszy na liczbę galaktyk i gwiazd, materia ożywiona powinna być we wszechświecie powszechna. I co? I nic.
Badacze mówią o tym "paradoks Fermiego". Włoski fizyk o tym nazwisku jako pierwszy zauważył, że im większe jest prawdopodobieństwo występowania życia w kosmosie, tym bardziej go tam nie ma. Podobna sprzeczność stała się wprawdzie udziałem Kubusia Puchatka, zaglądającego do chatki Prosiaczka (im bardziej Kubuś zaglądał, tym bardziej Prosiaczka nie było), ale to nie miś o małym rozumku, lecz poirytowany Enrico Fermi zadał w 1950 roku historyczne pytanie "Gdzie oni są?!". To był początek poszukiwań "obcych" metodami naukowymi na niewyobrażalną wcześniej skalę.

Dziś nasza planeta i jej orbita są naszpikowane aparaturą mającą za zadanie wychwycić jakikolwiek sygnał pozaziemskiej cywilizacji. Teoretycznie szum w eterze powinien być ogłuszający, a jednak panuje głucha cisza. Jeśli "oni" nawet są, my ciągle nie wiemy "gdzie".

Czerwone pola ewangelizacji
Księżyc za sprawą Amerykanów ludzkość zdobyła 21 lipca 1969 roku. W tym samym czasie metropolita krakowski Karol Wojtyła zażarcie walczył o budowę kościoła w podkrakowskiej Nowej Hucie, którą komuniści okrzyknęli "miastem bez Boga". Kamień węgielny pod świątynię - fragment fundamentów rzymskiej bazyliki św. Piotra - podarował papież Paweł VI. Z kolei w tabernakulum kościoła zwanego Arką Pana pobłyskuje kamień z Księżyca - kryształ rutylu, przywieziony ze Srebrnego Globu przez załogę statku Apollo 11 latem 1969 (także dar Pawła VI).

- Kamień w fundamencie i minerał lśniący w tabernakulum w sposób szczególny symbolizują drogę człowieka i Kościoła od zarania aż po dziś dzień. Tylko Bóg wie, dokąd nas ta droga zaprowadzi, lecz - jak zawsze - powinniśmy nią podążać z ufnością - stwierdził podczas odwiedzin nowohuckiej świątyni kardynał Wojtyła. Dla tego księdza-filozofa, naukowca-mistyka, równie wysoko ceniącego wiarę i rozum (czemu już jako papież dał wyraz, pisząc wielką encyklikę "Fides et ratio"), było oczywiste, że podbój kosmosu sięgnie daleko poza Księżyc i skoncentruje się m.in. na szukaniu pozaziemskich form życia.

- A co będzie, jeśli odkryjemy życie na Marsie? - zapytał ks. Alfonsa Nossola, wówczas wykładowcę w seminarium, pewien kleryk. Było to niemal 40 lat temu. - Kościół otrzyma nowe pole do głoszenia Ewangelii - odrzekł dzisiejszy arcybiskup.
"Oświecone" chrześcijaństwo od dawna jest gotowe na przyjęcie do wiadomości, że życie istnieje także poza Ziemią. Czy taką wieść zaakceptują wszyscy wierni - wątpliwe. Możliwe jednak, że już niedługo będą musieli.
- Phoenix prawdopodobnie nie odpowie jednoznacznie, czy na Czerwonej Planecie jest życie, lecz jeśli potwierdzi istnienie tam wodnego lodu, będzie to prawdziwie epokowe odkrycie - uważa dr Krzysztof Ziołkowski.

Lodowy klucz do życia
Próbnik Phoenix ma zaledwie półtora metra średnicy, lecz wyniki jego badań mogą wstrząsnąć światem i na zawsze odebrać Ziemi monopol na życie. Próbnik zapewne dokopał się do lodu pod powierzchnią marsjańskiego bieguna. Niebawem ma go roztopić w przygotowanym do tego celu piecyku i zbadać, czy ów lód kiedykolwiek miał postać wody w stanie płynnym.

- Jeśli była ona na Marsie, mogło tam też istnieć życie. Co więcej, w prymitywnej formie pod powierzchnią planety miało szansę przetrwać do dziś - uważa Józef Sebesta. - Szansa jest tym większa, że dotychczasowe próbki marsjańskiego gruntu wskazują, iż życiodajna ciecz zapewne występowała na Czerwonej Planecie.
Podobnego zdania jest Marek Tukiendorf.

- Na Ziemi wedle wszelkiego prawdopodobieństwa życie powstało w wyniku prostej, przypadkowej reakcji, która doprowadziła do powstania cząstki organicznej - tłumaczy profesor. - Stąd, odrzucając wiarę w zielonych ludków, możemy założyć, że i na Marsie istniały proste formy życia.

Na Marsa marsz
Kosmiczna pasja prorektora Politechniki Opolskiej zawiodła go m.in. do Centrum Lotów Kosmicznych na przylądku Canaveral.
- To miejsce może zwiedzić każdy turysta i zapewniam, że warto - mówi prof. Marek Tukiendorf. - Można dotknąć niemal wszystkiego, a nawet wziąć udział w niezwykle realistycznej inscenizacji startu statku Apollo 11 z pierwszą załogą, która dotarła na Księżyc. Dziś, nawet gdyby mnie kołem łamano, potwierdziłbym, że byłem przy tym starcie! - tak wspaniałe wrażenie robi prezentacja przygotowana przez NASA.

Teraz celem ludzkości jest Mars. Podróż już trwa - misja sondy Phoenix jest jednym z etapów podróży, której zwieńczeniem będzie lot załogowy, planowany na 2030 rok.
- Do marsjańskiego wyścigu poza USA, Unią Europejską i Rosją zapewne włączą się Chiny. Dlatego ludzka stopa może tam stanąć przed 2030 rokiem - przypuszcza marszałek Sebesta.

Naukowcy sprawdzają, jak człowiek zniesie kosmiczną odyseję.

- Amerykanie nie bez powodu kilka miesięcy temu szukali ochotników do leżenia przez 90 dni w łóżku, oferując śmiałkom po 17 tysięcy dolarów. Wszystko to jest podporządkowane długoterminowym lotom załogowym - zwraca uwagę prof. Tukiendorf. - Temu samemu celowi służą rekordy przebywania w przestrzeni kosmicznej, bite przez rosyjskich astronautów.

Za sprawą niewielkiego Phoenixa już za kilka tygodni możemy poznać ważną część odpowiedzi na odwieczne pytanie, czy jesteśmy sami we wszechświecie. Jeśli okaże się, że Mars to "żywa" planeta, wyścig na nią nabierze szaleńczego tempa. Warto jednak pamiętać o paradoksie Fermiego - prawdopodobieństwo istnienia życia na Marsie jest duże, tym bardziej więc możliwe, że nigdy go tam nie było.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska