Gen. Roman Polko: - Igrzyska w Soczi będą bombowe

Tomasz Gdula
Gen. Roman Polko.
Gen. Roman Polko. roman416/Wikipedia
Rozmowa z gen. Romanem Polko, byłym dowódcą jednostki Grom, pełniącym obowiązki szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego w latach 2006-2007.

- Za niespełna tydzień rozpocznie się olimpiada w Soczi. Jak poważna jest groźba, że rywalizacja sportowców zostanie zakłócona przez terrorystów?
- Bardzo duża. Takie wydarzenie jak olimpiada, skupiające uwagę całego świata, w naturalny sposób przyciąga terrorystów, dla których medialny wydźwięk zamachów to jest podstawa. Terroryzm karmi się strachem, przerażeniem i rozsiewaniem atmosfery grozy bardziej niż bezpośrednimi ofiarami ataków. To, że ataki terrorystyczne są krwawe, stanowi w istocie tylko okrutny środek do osiągnięcia celu, jakim jest zainteresowanie mediów, dzięki któremu traumę udaje się przenieść na obserwatorów wydarzeń.

- Jak duże?
- 100-procentowe, że coś szykują, a 99-procentowe, że podejmą próbę ataku w Soczi lub obok. O tym, czy i co się wydarzy, przesądzi rezultat gry informacyjnej pomiędzy terrorystami i służbami. Putin ogłosił swoje wielkie święto, znicz olimpijski był już nawet w kosmosie, chcąc pokazać, że jest demokratą - ogłosił amnestię, uwolnił Chodorkowskiego i tylko gejom nie pozwala siać zakazanej propagandy - to wszystko jeszcze bardziej nakręca terrorystów i pcha do działania tych wszystkich, którzy czują się w obecnej Rosji skrzywdzeni. Trzeba sobie zdać sprawę, że Rosja to niezmierzony kraj i nawet jeśli coś o znamionach ataku terrorystycznego będzie się działo tysiąc kilometrów od Soczi, ale w trakcie olimpiady, położy się to cieniem na jej przebiegu. W razie takiego scenariusza w świat pójdzie informacja, że wydarzyło się to w Rosji, czyli tam, gdzie jest olimpiada, i zakłóciło atmosferę sportowego święta, którego wszyscy oczekujemy. Terroryści - zarówno samotne wilki, jak również powiązani z jakimiś grupami - z pewnością nie odpuszczą takiej okazji do zaistnienia. Pytanie, kto wygra toczącą się już grę: służby bezpieczeństwa, czy terroryści, którzy będą próbowali przeniknąć przez sito bezpieczeństwa i zachować zdolność do skutecznego ataku.

- Rosja to rzeczywiście wielki kraj, ale podstawowym celem służb będzie zapewnienie bezpieczeństwa w samym Soczi i na arenach olimpijskich. Czy mimo ogromnych środków możliwa jest powtórka z masakry monachijskiej, podczas której na letnich igrzyskach 1972 roku palestyńscy terroryści pojmali i zamordowali 11 izraelskich sportowców oraz trenerów, a także niemieckiego policjanta?
- Wydarzenia sprzed 42 lat kompletnie zaskoczyły organizatorów, mimo że przed igrzyskami mówiło się o możliwości jakiegoś ataku ekstremistów na areny olimpijskie lub samą wioskę. Mimo to - jak się później okazało - napastnicy należący do organizacji Czarny Wrzesień bardzo łatwo przeniknęli do słabo strzeżonej wioski, której ochrona nie posiadała żadnej broni osobistej i pojmali grupę reprezentantów Izraela. Sprawcy tamtych wydarzeń działali bardzo bez-względnie, w krótkim czasie uśmiercili dwóch z jedenastu zakładników, a ciało jednego z nich zostało ułożone tak, by stanowiło ostrzeżenie dla pozostałych, gdyby usiłowali stawiać opór. Byłem w Monachium, oglądałem miejsca tamtej masakry i podstawowy wniosek jest taki, że choćby nie wiem jak sprawne były służby, wszystkiego przewidzieć się nie da, chociaż oczywiście każde kolejne doświadczenie sprzyja poprawie bezpieczeństwa, tamto z 1972 roku także.

- Rozumiem, że trudno przewidzieć, czym terroryści mogą zaskoczyć organizatorów, ale jaki rodzaj zagrożenia uważa pan za potencjalnie największy?
- Można założyć, że Rosjanie przekształcą Soczi w twierdzę i zrobią wszystko, by nie mogła się tam przemknąć nawet przysłowiowa mysz. Takie rozwiązanie rodzi jednak groźbę przeprowadzenia ataku na jakiś duży obiekt poza miastem igrzysk - centra handlowe, hotele, terminale transportowe itp. Nie można też wykluczyć, że w którejś z trybun aren olimpijskich już dawno terroryści zainstalowali jakiegoś śpiocha, czyli ładunek, który w odpowiednim momencie zostanie zdetonowany. Terroryści nie działają schematycznie, to niestety służby częściej posługują się schematami, podczas gdy ci, na których się poluje, poszukują nowych sposobów przeniknięcia przez systemy bezpieczeństwa. Dlatego kiedy służby skupiają się na lotniskach, stadionach czy sieciach metra, uderzenia następują w zupełnie innych miejscach. A jeden z ostatnich przykładów to skierowany na sportowców i kibiców zamach podczas ubiegłorocznego maratonu bostońskiego.

- Atak tym bardziej zatrważający w kontekście Soczi, że przeprowadzony przez terrorystów czeczeńskich, czyli tych, których podczas igrzysk należy się obawiać w największym stopniu.
- A na dodatek atak w Bostonie przeprowadzono na ślepo - nie, jak w Monachium, na sportowców izraelskich, tylko tak naprawdę na wszystkie nacje. Biorąc pod uwagę ten przykład i kierując się względami bezpieczeństwa, na dobrą sprawę należałoby igrzyska w Soczi otoczyć szczelnym kordonem i rozegrać je przy pustych trybunach. Ale wtedy sama idea igrzysk olimpijskich przestałaby mieć jakikolwiek sens. Chciałbym przypomnieć, że na rok przed zamachami z 11 września w Stanach Zjednoczonych powstał szalenie interesujący raport pt. "Terror 2000". Były tam zawarte bardzo wyraźne ostrzeżenia, że WTC jest bardzo prawdopodobnym celem kolejnych akcji terrorystycznych, do których mogą zostać wykorzystane m.in. samoloty. Raport "Terror 2000" był jednak praktycznie nieosiągalny, ponieważ został zablokowany przez amerykańską dyplomację jako obrażający ich islamskich dostawców ropy. Argumentowano, że skoro w USA jest demokracja, to nie można zwracać szczególnej uwagi na muzułmanów, zanim nie zrobią niczego złego. W przypadku Soczi także można zaobserwować prymat rosyjskiej propagandy prezentującej znakomicie zorganizowane i przygotowane państwo oraz życzeniowego myślenia, zamiast realnego i pełnego należnej pokory podejścia do potencjalnych zagrożeń.

- Można coś powiedzieć o charakterystycznych cechach terroru stosowanego przez rosyjskich islamistów.
- Otóż jest to terroryzm wyjątkowo bezwzględny, którego sprawcy przekraczają kolejne bariery. Przypomnę słynny atak na szkołę w Biesłanie, którego ofiarami były istoty najbardziej niewinne i bezbronne - dzieci oraz kobiety. Zdecydowanie bardziej brutalna i bezwzględna niż w innych częściach świata w podobnych sytuacjach była też reakcja rosyjskich służb. W Polsce w szkoleniu jednostki Grom, tak jak podobnych formacji na Zachodzie, na pierwszym miejscu jest zawsze ratowanie życia zakładników. W Rosji ta wartość jest na zdecydowanie dalszej pozycji, bo ofiary w Biesłanie nie miały szans na przeżycie podczas szturmu skierowanego przeciw terrorystom. Odbicie moskiewskiego teatru na Dubrowce to akcja na pozór perfekcyjnie przeprowadzona, ale okazało się, że do tego stopnia utrzymywana w tajemnicy, iż lekarze nie mieli pojęcia, jak pomagać ofiarom zastosowanych substancji chemicznych. W efekcie zginęli od nich nie tylko napastnicy, ale także wielu zakładników.

- Na ile rosyjskie służby są gotowe stawić czoła temu zagrożeniu?
- Na pewno nie skorzystają z fizycznej obecności obcych sił, np. Amerykanów. Tego się nie robi ze względu na własny prestiż. Ale rutynowa wymiana informacji to co innego i ona na pewno będzie miała miejsce, jest to oczywiste po zamachu w Bostonie, którego sprawcami byli Czeczeni. Przy czym i tu zostanie zachowana daleko idąca nieufność, by nie dać się wprowadzić w błąd. W Polsce mieliśmy podobną sytuację, gdy w grudniu 2006 roku, tuż przed świętami, otrzymaliśmy z Rosji informację o potencjalnym zagrożeniu terrorystycznym i pierwsze kroki polegały na jej zweryfikowaniu, ale o szczegółach z oczywistych względów nie mogę opowiadać.

- My, Polacy, jesteśmy w kontekście igrzysk, ale także szerzej - w związku z dotychczasowym brakiem zamachów - bezpieczni?
- Dotychczas w Polsce nie dochodziło do ataków, co najwyżej do porwań samolotów o nieco innym charakterze albo do likwidowania terrorystów w warszawskim hotelu "Victoria" przez izraelski wywiad - służby obcego państwa rozprawiały się z terrorystami, dla których nasz kraj w czasie PRL-u był bazą wypoczynkową. Mimo to nie możemy czuć się bezpiecznie, a już na pewno nie beztrosko. Tak jak do ataków na ambasady amerykańskie dochodziło w Kenii i Tanzanii, tak teoretycznie al-Kaida może taki atak zorganizować również u nas. Nasze służby muszą więc być czujne, na papierze przygotowani jesteśmy doskonale - tak jak Rosjanie do igrzysk, ale w realu nie wygląda to tak dobrze. Mimo swojego pesymizmu, wynikającego z wiedzy i doświadczenia, życzę sobie, jak wszystkim kibicom, byśmy mogli podczas igrzysk emocjonować się głównie znakomitymi występami Justyny, naszych skoczków i innych "biało-czerwonych", a czarne scenariusze niech pozostaną tylko niespełnionymi obawami.

- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska