Gimnazja do odstrzału, czyli co się stanie z polską szkołą

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Nowa reforma oznacza też napisanie od nowa programów szkolnych.
Nowa reforma oznacza też napisanie od nowa programów szkolnych. Krzysztof Szymczak
We wrześniu 2017 roku ma się rozpocząć wygaszanie gimnazjów. To będzie początek oświatowej rewolucji PiS. Boją się jej samorządy, nauczyciele i rodzice. Najwięcej zapłacą za nią uczniowie.

Prawo i Sprawiedliwość zapowiada szkolną rewolucję, której kluczowym elementem jest likwidacja gimnazjów i powrót do 8-klasowej podstawówki i 4-5-letniej szkoły średniej. Reformę z 1999 roku, która od początku budziła duże kontrowersje, uważa za błędną i nieudaną. Fachowcy zwracają jednak uwagę, że od tego czasu minęło 16 lat, system okrzepł i choć daleki jest od ideału, to dopiero teraz jest właściwy moment, by oceniać jego owoce, gdyż jest już kilka roczników, które przeszły przez całą, 12-letnią edukację po nowemu. Oceniać, wyciągać wnioski, doskonalić, a niekoniecznie wysadzać wszystko w powietrze.
Amerykańska autorka, Amanda Ripley takiej oceny dokonała dwa lata temu w książce, która stała się bestsellerem „New York Timesa”, zatytułowanej „The Smartest Kids in the World: And How They Got That Way” (Najmądrzejsze dzieci na świecie i jak do tego doszło). Autorka opisała systemy edukacyjne trzech krajów, które jej zdaniem lepiej niż USA uczą dzieci myślenia - Polski, Finlandii i Korei Południowej. Swoją ocenę oparła na wynikach testów PISA, przeprowadzanych pod patronatem OECD. To badania 15-latków pod względem ich umiejętności czytania ze zrozumieniem, matematyki i rozumowania w naukach przyrodniczych. „Kiedy widzi się postęp, jakiego dokonała Polska od roku 2000 do 2012, to dla Amerykanów jest to imponujące. U nas w tym czasie nie zaszły żadne zmiany, mimo że w przeliczeniu na jednego ucznia wydajemy dwa razy więcej niż Polska” - pisze Ripley.

Zmiana, którą szykuje nowa władza, budzi obawy o całkowity chaos. Dotknie ona samorządy (zamykanie szkół, organizowanie dowozów), nauczycieli (ZNP ostrzega, że pracę może stracić nawet 100 tys. ludzi), rodziców i uczniów. Będzie to niewątpliwie zmiana kosztowna i wielu uważa, że lepiej te pieniądze przeznaczyć na poprawę programów nauczania i wychowania, opiekę psychologiczną i profilaktykę.

Cztery lata temu w małym, liczącym 1855 mieszkańców Korfantowie wybudowano gimnazjum na 500 uczniów. Gmina się szarpnęła - budowa pochłonęła 8 mln zł, wyposażenie - kolejne 2 mln, a drogi i parking - około 1 mln. Wszystko z własnej kasy. To najwspanialsza na Opolszczyźnie i jedna z najnowocześniejszych szkół w Polsce. Położona jest w sąsiedztwie hali sportowej, przystosowana do przyjęcia osób niepełnosprawnych, ma sale lekcyjne wyposażone w tablice interaktywne z dostępem do internetu oraz bibliotekę i główny hol z zapleczem multimedialnym. Na jej otwarcie zjechali wszyscy ważni - od marszałka województwa, przez posłów, wysokich urzędników, po prałatów. Przy głównym wejściu do gimnazjum odsłonięto tablicę z cytatem z Cycerona: „Czyż możemy narodowi ofiarować większy dar nad wychowanie i wykształcenie młodzieży?”.

Zwycięzca niedawnych wyborów, Prawo i Sprawiedliwość, z pewnością zgadza się z Cyceronem, tylko że w strukturze tego kształcenia i wychowania nie widzi miejsca dla gimnazjum. „Jego likwidacja jest już przesądzona” - powiedział niedawno prof. Piotr Gliński. Stopniowe wygaszanie miałoby się zacząć we wrześniu 2017, choć padały też głosy, że zmiany ruszą już od nowego roku szkolnego. PiS chce przywrócić 8-klasową szkołę podstawową oraz 4-letnie liceum ogólnokształcące i 5-letnie technikum. Zapowiada też odrodzenie 3-letnich szkół zawodowych. Na razie jednak nie ma żadnych konkretów, wszyscy więc toną w domysłach. Kiedy, jak i po co. W Korfantowie też się zastanawiają, co się stanie z ich piękną szkołą.

- Pusta stać nie będzie, to nie podlega dyskusji - mówi burmistrz Janusz Wójcik. Ale wykorzystanie tego obiektu w innej formule będzie o wiele trudniejsze i mniej efektywne. My i tak jednak mamy szczęście, bo w wielu gminach obiekty po gimnazjach trzeba będzie zamknąć na cztery spusty.
Opolski poseł Sławomir Kłosowski, współtwórca edukacyjnej rewolucji, którą szykuje PiS, uważa, że pobudowane szkolne dobro nie powinno się nigdzie zmarnować. Dzieci poprzenosi się z gorszej infrastruktury do lepszej i podniesie im komfort nauki - uważa. Zdaniem samorządowców to jednak nie jest takie proste. Tak zwana racjonalizacja sieci szkół pociągnęła za sobą likwidację wielu małych wiejskich podstawówek, a pozostałe szkoły zostały skrojone dokładnie na 6-klasową miarę. Teraz trzeba by je rozepchnąć, by pomieścić VII i VIII klasy. Przepełnienie grozi nauką w systemie zmianowym. Z kolei ruch w drugą stronę - przeniesienie maluchów do opustoszałych gmachów gimnazjalnych w gminach wiejskich kłóci się z ideą, by podstawówka była jak najbliżej domu ucznia. Poza tym jednym z celów reformy z 1999 roku było oddzielenie dzieci najmłodszych od nastolatków. Teraz w jednym szkolnym organizmie miałyby się spotkać 6-latki (do podstawówek miałyby wrócić zerówki) z 15-latkami.

- Ja sobie tego nie wyobrażam, tym bardziej że współczesne 15-latki to nie jest taka sama młodzież jak ta sprzed dwóch dekad - mówi Roman Kamiński, dyrektor Administracji Oświaty w Kluczborku. - Niektóre budynki szkolne okażą się zbędne, inne trzeba będzie dostosowywać. Co zrobimy z ludźmi? A co z dojazdami, przecież to się załatwia z rocznym wyprzedzeniem. Mamy klasy integracyjne. Czy jak je wrzucę do jednego obiektu, to czy on będzie spełniał warunki? - myśli głośno.

Ponieważ reforma PiS ma zbudować strukturę nowej szkoły wg wzoru 4+4+4 (edukacja wczesnoszkolna, dzieci starsze, licealiści), w gminach najczęściej kombinują tak, że w obiektach gimnazjalnych umieszczone zostaną klasy 5-8.

- W Opolu nie pozbywaliśmy się budynków, więc z infrastrukturą damy radę. Gminy, które to zrobiły, będą miały kłopot - uważa Irena Koszyk, naczelnik Wydziału Oświaty UM.

- W obiekcie gimnazjum umieścimy tarsze klasy podstawówki, ale ekonomiczne to nie będzie. W gmachu dla 500 uczniów znajdzie się ich zaledwie 250 - mówi burmistrz Janusz Wójcik . I choć znajdą tam wyposażenie „że szczęka opada”, to wielu ich rodziców zapewne zaciśnie zęby ze złości, że dziecko z V czy VI klasy będzie teraz musiało dojeżdżać do Korfantowa. Rodzicom już nerwowo pracują szczęki, bo zapowiedzi PiS rujnują ich plany dotyczące edukacji potomstwa. Pani Dorota z Komprachcic ceni wiejską podstawówkę, sama do niej chodziła, ale dla córki widziała dalszą karierę już w prestiżowym gimnazjum w Opolu, które przygotowałoby latorośl do edukacji w jeszcze bardziej prestiżowym ogólniaku - w ramach jednego zespołu. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że piątoklasistka jeszcze przez cztery lata pouczy się w Komprachcicach. A wspomniany zespół szkół się rozpadnie.

- W naszej szkole uczniowie są przez 6 lat, a to oznacza, że dobrze ich znamy, diagnozujemy, a wówczas i praca wychowawcza zupełnie inaczej wygląda niż w cyklu 3-letnim i inne są możliwości wspierania rozwoju uczniowskich zainteresowań i talentów - mówi Joanna Raźniewska, dyrektor ZSO łączącego gimnazjum nr 9 i III LO w Opolu. Zlikwidowany zostanie działający od 16 lat system.
Nauczyciele pójdą na bruk

Rozczarowanie pani Doroty z Komprachcic to i tak nic w porównaniu ze zmartwieniem władz gminy, co zrobić z nauczycielami zlikwidowanego gimnazjum. Wójt Leonard Pietruszka już publicznie powiedział, że praca znajdzie się może dla co drugiego. Wszystkich nie uda się zatrudnić w podstawówkach, bo trzeba by tworzyć fikcyjne etaty. Nie wiadomo też, jak zagospodarować pracowników obsługi i administracji.

W gimnazjum w Kujakowicach Górnych wizją bezrobocia wszyscy gryzą się od dwóch tygodni.

- Nauczyciele bardzo boją się o swoją przyszłość. Radykalne zmiany dokonywane w krótkim czasie mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. My jesteśmy w szczególnie trudnej sytuacji. To małe gimnazjum, zaledwie trzy klasy, stale ubywa uczniów, obecnie jest ich 65. Już w tej chwili nie mamy pełnych etatów - mówi jedna z nauczycielek.

Związek Nauczycielstwa Polskiego szacuje, że edukacyjna rewolucja może pozbawić pracy nawet 100 tysięcy nauczycieli. Co najmniej kilkanaście tysięcy znajdzie się na bruku już choćby na skutek przywrócenia obowiązku szkolnego dla 7-latków (to jeden z priorytetów polityki PiS).

Sławomir Kłosowski uważa, że to niepotrzebne straszenie środowiska nauczycielskiego.

- Nikt nie straci pracy - zapewnia - bo część nauczycieli z gimnazjów trafi do podstawówek, a część do liceów. Zapowiada też wprowadzenie instrumentów prawnych, które „przymuszą” samorządy do zatrudniania nauczycieli. To dosyć oryginalne, nie tylko dlatego, że godzi w samorządność, ale również z tej racji, że pracodawcą dla nauczyciela jest dyrektor szkoły.

- Nikt mnie nie zmusi do zatrudnienia niepotrzebnego nauczyciela - zapewnia stanowczo dyrektorka podstawówki na północy Opolszczyzny, ale na wszelki wypadek prosi o pełną anonimowość. Sprawa ma jeszcze jeden aspekt. Rozparcelowanie nauczycieli z gimnazjów miałoby nastąpić między podstawówki, prowadzone przez gminy, a szkoły średnie, zarządzane przez powiaty.

- Gminy na tym stracą, a powiaty skorzystają, bo przybędzie im jeden rocznik. Więcej uczniów w powiatach to zarówno większa subwencja, jak i pewność pracy dla nauczycieli liceów i techników. PiS swoimi zapowiedziami wbija klin nie tylko w samorządy, ale też w środowisko nauczycielskie - uważa burmistrz Janusz Wójcik.
Siedlisko patologii

W gimnazjum w Kujakowicach Górnych istnieje Szkolny Klub Przedsiębiorczości, prowadzi się Adopcję Serca (pokrycie kosztów utrzymania i edukacji osieroconego dziecka w Afryce), działa też uczniowski klub „Agresji i przemocy NIE”. Wyniki na egzaminie gimnazjalnym znacznie przewyższają średnią wojewódzką.

- Pewnie, że zdarzają się młodzieńcze wybryki, ale patologii tu nie ma. Zdajemy sobie jednak sprawę, że w większych środowiskach tych pokus jest więcej - mówi dyrektor szkoły.

PiS chce likwidacji gimnazjów przede wszystkim z powodów wychowawczych. Wyrwane ze swego środowiska w najtrudniejszym okresie dojrzewania dzieci często nie dają sobie rady w nowym otoczeniu i zamiast skupić się na nauce, walczą o własną pozycję, piją, ćpają i biją słabszych. PiS powołuje się na ostatnie badania Najwyższej Izby Kontroli w tej kwestii, nie wierzy natomiast znacznie szerszym analizom Instytutu Badań Edukacyjnych, które wskazują, że najwięcej przemocy i agresji jest w podstawówkach i to w klasach IV-VI. Chętnie też odwołuje się do niechęci społecznej wobec gimnazjów. Najświeższe sondaże mówią, że za likwidacją gimnazjów jest prawie 70 proc. Polaków. Najwyraźniej nie robi na nich wrażenia edukacyjny skok, jakiego właśnie w gimnazjum dokonali nasi nastolatkowie - np. w testach matematycznych Polska jest w czwórce najlepszych krajów (z Estonią, Finlandią i Holandią).
Kto za to zapłaci

Wyjęcie gimnazjalnego klocka ze szkolnej piramidy burzy całą konstrukcję. Poukładanie jej od zera według innego wzorca oznacza nie tylko problem dla każdej polskiej gminy (dostosowanie budynków, wypowiadanie umów i odprawy dla nauczycieli), ale też totalną rewolucję merytoryczną, sięgającą edukacji przedszkolnej. To konieczność napisania nowych programów nauczania na co najmniej 13 lat (pozostawienie 6-latków w przedszkolach, ale z prawem do nauki pisania i czytania wymaga też nowego programu). Licea nie tylko zostałyby wydłużone, ale też zniknęłoby w nich profilowanie. Uczniowie znów mieliby pełny kurs historii, fizyki, biologii, chemii, geografii.

- To akurat ma wielki sens, bo liceum ogólnokształcące po ostatnich zmianach się zdegradowało. Mnie jako historyka boli szczególnie to, że ucierpiała nie tylko świadomość historyczna, ale też obywatelska i patriotyczna młodego pokolenia - mówi Irena Koszyk.

Za nowymi programami muszą pójść nowe podręczniki (te darmowe dla maluchów PiS-owi też się nie podobają). Legnie w gruzach system egzaminów zewnętrznych. Nowy kształt będzie miała matura. Zakres zmian jest tak wielki, że ZNP przestrzega przed totalnym chaosem, a - jeszcze minister - Joanna Kluzik-Rostkowska oświadcza, że jest gotowa zginąć w obronie gimnazjów i plany PiS określa, jako absurdalne.

- Bo w istocie to jest jak rzucenie bomby. Trudno po takiej operacji oczekiwać dobrych efektów - przyznaje Roman Kamiński, dyrektor Administracji Oświaty w Kluczborku.
Wszyscy pytają też o koszty.

- Zrobimy to bezkosztowo - zapewniał na konferencji prasowej w Opolu Sławomir Kłosowski. Ze względu na dobre obyczaje nie da się przytoczyć większości komentarzy wobec tej deklaracji. Nikt w to nie wierzy. - Na poprzednią reformę samorządy dostały specjalną dotację, więc teraz chyba też tak będzie - mówi Irena Koszyk.

ZNP jeszcze przed wyborami powiedział: „Wara wszystkim od gimnazjów”. Teraz domaga się spotkania z nową władzą w tej sprawie. Elżbieta Witek, rzeczniczka PiS, typowana na szefową MEN, na swoim profilu na Facebooku zapewnia, że „wygaszanie gimnazjów nie odbędzie się bez szerokich konsultacji z nauczycielami, związkami zawodowymi, rodzicami i samorządowcami”.
Gimnazja.

W Polsce istnieje 7,5 tysiąca szkół gimnazjalnych, w których uczy się 1,1 miliona uczniów w wieku 13-16 lat. Działa także 791 gimnazjów niepublicznych. Szacuje się, że po likwidacji tego elementu w strukturze oświatowej pracę może stracić nawet 100 tysięcy nauczycieli. Szczególnie zagrożeni są uczący w szkołach niepublicznych.

Jak reformowano szkołę.

W 1989 roku powstały pierwsze szkoły niepubliczne. Obecnie mamy ich ponad 3000 (10 procent ogółu szkół). W 1999 roku rząd Jerzego Buzka wprowadził reformę edukacji. Zamiast 8-letnich podstawówek i 4-letnich liceów oraz 5-letnich techników pojawiają się 6-letnie podstawówki, 3-letnie gimnazja i 3-letnie szkoły ponadgimnazjalne. Każdy etap kończy obowiązkowy egzamin zewnętrzny.

Szkołami zarządzają samorządy. Dla podstawówek i gimnazjów organami prowadzącymi są gminy, dla szkół ponadgimnazjalnych - powiaty. W 2005 roku wchodzi nowa matura do liceów, a rok później do techników.

Od 2009 roku w szkołach obowiązuje nowa podstawa programowa. Określa ona, co uczeń ma umieć i wiedzieć po każdym roku nauki.

We wrześniu 2015 roku wszystkie sześciolatki obowiązkowo poszły do I klasy. Reformę obniżającą wiek szkolny, na skutek protestów społecznych odsuwano przez kilka lat, odrzucono także dotyczące jej referendum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska