W ostatnich dniach lisy są regularnie widywane w Staniszczach Małych. Te z pozoru płochliwe zwierzęta, przestały się bać psów, a nawet ludzi. Spacerują ulicami wsi i zakradają się pod domy szukając jedzenia.
- Kilka razy widziałam już jak lis wyjadał psu jedzenie z miski - mówi Gabriela Potyka, mieszkanka Staniszcz Małych. - Próbowałam go przegonić, ale ten niespecjalnie się tym przejmował. Innym razem sąsiadka musiała uciekać przed lisem, bo bała się, że ją pogryzie.
W najgorszej sytuacji są właściciele kur i kaczek. Dzikie zwierzęta wykradły w kilka dni prawie cały drób.
Z kurnika Edwarda Siuty zniknęło już sześć kur, choć jest on dobrze ogrodzony.
- Mieszkamy w pobliżu lasów i lisy pojawiały się w tych okolicach od czasu do czasu - tłumaczy. - Ale teraz jest prawdziwa plaga. Drobiu nie da się upilnować w żaden sposób.
Mieszkańcy poskarżyli się w tej sprawie do urzędu gminy w Kolonowskiem.
Burmistrz Norbert Koston, powiadomił o problemie koło łowieckie "Ostoja" z Opola, które odpowiada za odstrzał zwierząt w tych stronach.
- Wiemy, że plan odłowów na ten rok nie został jeszcze zrealizowany - informuje Koston. - Dlatego lisów może być więcej, aniżeli w poprzednich latach
Jerzy Jamroziński, sekretarz zarządu koła "Ostoja" w Opolu przekonuje, że problem jest znacznie bardziej skomplikowany.
- Część lisów ma nory w polach w pobliżu wsi. Natomiast przepisy stanowią, że nie możemy używać broni w pobliżu zabudowań. Pozostaje nam zatem odławianie lisów w lesie, a na to potrzeba czasu - tłumaczy Jamroziński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?