Świnie z Rzepczy pod Głogówkiem trafiły do polskiej czołówki za sprawą walorów genetycznych. - W tegorocznej VIII edycji ogólnopolskiego Konkursu na Hodowcę i Producenta Trzody Chlewnej zajęliśmy drugie miejsce. To dotąd nasz największy sukces! - chwali się Grzegorz Arian, prezes państwowej spółki Ośrodek Hodowli Zarodowej w Głogówku i prezentuje z dumą przywieziony z Poznania specjalny puchar.
Według danych GUS w Polsce jest ok. 15,7 mln świń. 835 tysięcy to maciory, których zadaniem jest rodzić jak najwięcej zdrowych prosiąt. Polski Związek Hodowców Trzody Chlewnej “Polsus" i redakcja pisma “Trzoda Chlewna" organizują co roku konkursy dla hodowców zarodowych. Specjaliści porównują całoroczne wyniki kilkuset hodowli. Wszystkie sztuki są systematycznie mierzone, ważone, zbiorcze wyniki publikuje się w internecie.
Życzeniem wszystkich hodowców trzody jest, by prosiaki były zdrowe, szybko rosły, a locha dawała jak najwięcej młodych za jednym porodem. Kiedy już odchowane tuczniki pójdą na rzeź, powinny mieć jak największą mięsność, czyli przewagę mięsa nad tłuszczem. Za taki towar w skupie płacą więcej. Żeby więc mieć efekty w hodowli producenci są gotowi sprowadzać materiał genetyczny, czyli specjalnie dobierane młode loszki i knurki z całej Polski, a nawet z zagranicy.
- Mamy 80 loch. Kilka lat temu sprowadziliśmy to stado z hodowli w Austrii - mówi Grzegorz Arian - Rocznie sprzedajemy kilkaset loszek i knurków do dalszej reprodukcji. Kupują więksi i drobniejsi hodowcy trzody. Na realizację zamówienia trzeba u nas czekać nawet 2 miesiące.
Hodowla OHZ w Rzepczach jako jedna z dwóch na Opolszczyźnie może się pochwalić certyfikatem zdrowotności stada. Służby weterynaryjne potwierdzają w ten sposób, że jest ono wolne od pięciu głównych chorób, na które zapada trzoda chlewna. To jest możliwe tylko przy spełnieniu kilku warunków: stado do reprodukcji musi być trzymane w specjalnej izolacji i rygorze sanitarnym. Świnie nie mogą się kontaktować z osobnikami spoza stada ani z postronnymi ludźmi. Dla lochy jest nawet specjalna izba porodowa.
Locha czy knur do dalszej reprodukcji kosztuje ok. 1000 zł, czyli dwa razy więcej niż zwykły tucznik.
Ośrodki hodowli zarodowych, a na Opolszczyźnie jest ich kilkadziesiąt, pierwsze odczuwają też wahania na świńskim rynku rolnym. Kiedy spada opłacalność produkcji zwierzęcej, rolnicy zamiast kupować młode od wyspecjalizowanych firm, zaczynają się przestawiać na sztuki z własnego chowu.
- W ubiegłym roku napłynęło do nas mięso z krajów Unii Europejskiej i rynek trzody się załamał - tłumaczy prezes OHZ w Głogówku - Bardzo wzrosły ceny zboża i paszy. Hodowla stała się nieopłacalna i polscy producenci zaczęli ograniczać stada. Od dwóch miesięcy obserwujemy jednak wzrost zainteresowania trzodą.
Dziś za kilogram tzw. żywca hodowca dostaje ok. 4 zł. Zdaniem samych rolników, by wyrównać wzrost ceny pasz rolnicy powinni dostawać za kilogram żywca co najmniej 5-5,5 zł/kg.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorcówDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?