Kontrola wygląda w ten sposób, że urządzenie zwane zadymiarką tłoczy dym do rur kanalizacji sanitarnej w ulicy, a pracownicy Wodociągów chodzą i sprawdzają, gdzie się wydobywa ten dym.
Jeśli wydobywa się z rynien na budynkach, albo z kratek kanalizacyjnych na wybrukowanych placach czy chodnikach, to właściciele posesji mają problem. Nie wolno i nigdy wcześniej nie było wolno podłączać wód opadowych do kanalizacji sanitarnej.
- Kontrolę zaczęliśmy od miasta Głuchołazy, ale sprawdzimy cały teren objęty kanalizacją sanitarną, także wioski – zapowiada Dariusz Wór–Grech, prezes Wodociągów w Głuchołazach. – Problem pojawia się wszędzie, na posesjach prywatnych, spółdzielczych, w budynkach komunalnych. Jesteśmy zaskoczeni skalą nielegalnych podłączeń.
Po ujawnieniu samowoli właściciel posesji jest przez Wodociągi wzywany do odcięcia swoich przyłączy z deszczówką. Dostaje miesiąc na przebudowanie instalacji. Po Nowym Roku gminna spółka zacznie drugą falę kontroli, żeby sprawdzić kto się zastosował do wezwania.
- Jeśli tego nie zrobią, będziemy zawiadamiać prokuraturę – zapowiada prezes Dariusz Wór–Grech. – W takim przypadku sąd może nałożyć na sprawcę grzywnę wysokości 10 tysięcy złotych.
Zgodnie z przepisami właściciel nieruchomości sam musi zagospodarować wody opadowe, czyli deszczówkę jaka spada na jego budynki czy glebę.
Niestety, coraz modniejsza w Polsce „betonoza” powoduje, że na wybrukowanych czy zadaszonych miejscach zbiera się coraz więcej wody z opadów. Powinny być zagospodarowywane na terenie posesji np. w studniach chłonnych, oczkach wodnych, rurach rozsączających wodę w glebie. Ludzie dla wygody wolą je jednak odprowadzić zakopaną w ziemi rurą do kanalizacji.
Jeśli w pobliżu nie ma sieci deszczowej, to podłączają się nielegalnie do kanalizacji ściekowej, a deszczówka płynie do oczyszczalni.
Gmina Głuchołazy korzysta z oczyszczalni w Nysie. Wodociągi rozliczają się za każdy kubik ścieków wykazany przez licznik na granicy gmin. I niepotrzebnie płacą za deszczówkę.
Problem ma też drugi wymiar. W okresie silnych opadów kanalizacja nie jest w stanie pomieścić dużej ilości napływającej wody. I wtedy woda wybija w niżej położonych miejscach.
W czasie październikowych silnych opadów w gminie Głuchołazy część domów została zalana przez ścieki wypływające z toalet, bo sąsiedzi wyżej zalewali kanalizację deszczówką.