Gmina Leśnica. Wiatraków nie będzie. To przesądzone

Radosław Dimitrow [email protected] 77 44 01 827
fot. archiwum
fot. archiwum
Radni ostatecznie powiedzieli „nie” budowie farmy wiatrowej pod Zalesiem Śląskim.

Sprawa ciągnęła się w gminie od blisko czterech lat. Wtedy bowiem zgłosił się do urzędu inwestor z firmy Volkswind, który chciał wybudować na miejscowych polach elektrownię wiatrową.

Zobacz: Gmina Grodków. Za cztery lata staną tu olbrzymie wiatraki

W poniedziałek radni podjęli temat na sesji. Głosowali nad zmianą planu zagospodarowania przestrzennego, co miało otworzyć drogę do rozpoczęcia inwestycji.

Wynik głosowania: na 14 radnych, którzy byli obecni na sali, aż 11 było przeciw, a 3 osoby wstrzymały się od głosu.

- Ta decyzja ostatecznie zamyka kwestię budowy wiatraków w naszej gminie - przyznaje Łukasz Jastrzębski, burmistrz Leśnicy.

Zdaniem Ryszarda Fronia, przewodniczącego rady, decyzja jest taka, jakiej chciała większość mieszkańców Zalesia Śląskiego. Od samego początku byli oni przeciwni budowie. Słali protesty w tej sprawie obawiając się m.in. szumów, ultradźwięków i tego, że wiatraki będą źle wpływać na ich zdrowie.

Zobacz: Wiatraki z Zalesia Śląskiego mogą zagrażać Górze św. Anny

- Farma wiatrowa miała przynosić firmie gigantyczne zyski, ale nie przewidywała żadnych korzyści dla mieszkańców - tłumaczy Froń.

O braku zgody zaważyła także skala inwestycji. Inwestor domagał się pozwolenia na stawianie wiatraków o niespotykanej wysokości aż 220 metrów. To przeraziło radnych.

- Takich urządzeń nie montuje się nigdzie na masową skalę - dodaje Froń. - To oznacza, że gmina Leśnica stałaby się poligonem doświadczalnym w tej dziedzinie.

Wcześniej negatywnie na temat inwestycji wypowiedział się Tadeusz Kauch, burmistrz sąsiedniej gminy Ujazd oraz urzędnicy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska W Opolu. Uznali, że turbiny będą dominować nad krajobrazem i zabytkami, które znajdują się na Górze św. Anny.

Maciej Tuziński prezes Volkswindu przez wiele miesięcy przekonywał, że elektrownia nie będzie ani uciążliwa, ani szkodliwa dla ludzi. Ale mieszkańcy się z nim nie zgodzili. Dziś tłumaczy, że urządzenia miały liczyć aż 220 metrów, bo takie najbardziej opłaca się stawiać.

- Taka jest tendencja w energetyce wiatrowej, by budować duże i wydajne urządzenia, zamiast wielu małych - mówi Tuziński.

Prezes poinformował, że firma na razie nie planuje ubiegać się o pozwolenie na budowę farm wiatrowych w innych częściach powiatu strzeleckiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska