Działająca przy autostradzie A4 strefa gospodarcza zamieniła się w wielki plac budowy. Najbardziej zaawansowana jest inwestycja niemieckiego koncernu Mubea, który specjalizuje się w produkcji części samochodowych. Firma postawiła już dwie z sześciu hal produkcyjnych i uruchomiła produkcję metalowych opasek zaciskowych. Chce także wytwarzać w Ujeździe sprężyny do skrzyni biegów, wały napędowe oraz konstruować maszyny do innych swoich fabryk - pracę w zakładzie znajdzie aż 1000 osób.
W niedalekim sąsiedztwie Mubei trwa budowa jeszcze dwóch zakładów. Swoje hale stawia polska spółka Prims, która specjalizuje się m.in. w produkcji lin stalowych i pakowaniu chemii gospodarczej oraz niemiecka spółka Rekers działająca w branży betoniarskiej. W obu tych zakładach pracę znajdzie ok. 100 pracowników. Ponadto znalazł się przedsiębiorca, który planuje odbudować halę po odlewni magnezu, która spłonęła w październiku ubiegłego roku.
Tadeusz Kauch, burmistrz Ujazdu, przyznaje, że do jego gabinetu pukają kolejni inwestorzy. - To koncerny związane m.in. z branżą motoryzacyjną - zdradza Kauch. - Na tym etapie negocjacji zobowiązany jestem do dyskrecji i nie ujawniania nazw tych firm.
Co ciekawe, w sąsiednich Strzelcach Opolskich także powstaną nowe miejsca pracy. Budowę drugiego zakładu (tuż obok istniejącej fabryki) zapowiedział właśnie niemiecki koncern Coroplast. Pracę przy produkcji kabli znajdzie 110 osób, co sprawi, że zatrudnienie w strzeleckim Coroplaście wzrośnie do 500 osób. Zatrudnienie zwiększa jednocześnie niemiecko-austriacki Kronospan (producent m.in. paneli podłogowych) i brytyjska Intersilesia (środki czystości).
Norbert Jaskóła, dyrektor urzędu pracy w Strzelcach Opolskich przyznaje, że po zakończeniu tych inwestycji powinna wyraźnie poprawić się sytuacja na lokalnym rynku pracy (stopa bezrobocia w powiecie strzeleckim wynosi obecnie 7 proc.).
- Obecnie w urzędzie zarejestrowanych jest 1600 bezrobotnych. Liczymy, że znajdą pracę właśnie w nowych zakładach - mówi Jaskóła. - Zresztą pierwsze zmiany na naszym rynku pracy już są widoczne. Firmy zaczęły konkurować o pracowników i często do płacy minimalnej, którą oferowały dotychczas, dorzucają 200-500 złotych premii. Musiały podwyższyć pensje, bo za płacę minimalną ludzie nie chcą pracować, zwalniają się i przechodzą do innych zakładów.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?