Gminy brały unijne dotacje, teraz są kłopoty

Dom kultury przy ul. Skarbowej w Kędzierzynie-Koźlu wyremontowano kosztem 9 mln zł, z czego połowa to unijne fundusze. Najważniejszą częścią inwestycji była budowa nowoczesnej sali kinowej. Gdy pod koniec zeszłego roku prace dobiegły końca okazało się, że mieszkańcy nieprędko będą mogli z niego korzystać, bo gmina nie ma pieniędzy na zakup projektora, którego koszt wynosi 0,5 mln zł.

Pachniało skandalem, bo zbudowano kino, w którym nie można oglądać filmów. Miasto częściowo wyszło z tego z twarzą, instalując stary projektor z magazynów Miejskiego Ośrodka Kultury.

- To urządzenie wykorzystywane dotąd podczas imprez plenerowych - informuje Małgorzata Jasiulek, asystentka prezydenta miasta. Urzędnicy zapewniają, że jakość obrazu nie będzie ustępować tym, jakie są wyświetlane przez nowe projektory.

W kinie przy ul. Skarbowej nie można jednak będzie oglądać filmów w popularnej teraz technologii 3D. To stawia pod znakiem zapytania sens całej inwestycji, szczególnie, że za kilka miesięcy w mieście zacznie działać supernowoczesne, ale prywatne wielosalowe kino. Mało prawdopodobne, by sala przy ul. Skarbowej miała jakiekolwiek szanse w rywalizacji z tym multipleksem.

Z kolei władze Prudnika wydały 6,5 mln zł na przebudowę stuletnich koszar na hotel, a spora część pieniędzy pochodziła z Unii. Już po przebudowie koszarów władze gminy przypadkowo dowiedziały się, że samorząd nie może prowadzić działalności hotelarskiej. Teraz znajduje się tam... schronisko młodzieżowe.

Kosztem 600 tysięcy złotych przebudowano w Cieciułowie budynek OSP na Ośrodek Tradycji Wiejskiej i Strażackiej. Połowa pieniędzy na ten cel pochodziła z PROW-u. Dziś obiekt jest w pełni wykorzystywany, bo... brakuje chętnych, którzy chcieliby tam spędzać czas.

Komentarze samorządowców i więcej szczegółów na temat wykorzystania unijnych pieniędzy w środowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej.