GMO na Opolszczyźnie? Rolnicy mają uprawy modyfikowanej kukurydzy

sxc.hu
Uprawy genetycznie modyfikowanej kukurydzy MON 810 w Polsce to fakt.
Uprawy genetycznie modyfikowanej kukurydzy MON 810 w Polsce to fakt. sxc.hu
Uprawy genetycznie modyfikowanej kukurydzy MON 810 w Polsce to fakt. U nas takimi nasionami handlować nie wolno, ale rolnicy przywożą je sobie z Niemiec i z Czech, gdzie są dopuszczone do sprzedaży. Na Opolszczyźnie to zjawisko może mieć nawet większą skalę niż w innych regionach.

- Kontrolujemy tylko punkty sprzedaży materiału siewnego i do tej pory nie znaleźliśmy nasion roślin modyfikowanych genetycznie - zapewnia Lucyna Pawłowicz z Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Opolu. - Obecne przepisy nie dają nam narzędzi do kontroli samych upraw na polach.

- Oficjalnie nikt nic nie wie, ale to oczywiste, że mamy u nas pola z genetycznie modyfikowaną kukurydzą - przyznaje anonimowo opolski specjalista z zakresu rolnictwa. - Kukurydza MON 810 wytwarza białko Bt, które jest naturalnym pestycydem, toksyną zabijającą najbardziej popularnego szkodnika kukurydzy, omacnicę prosowiankę.

Siejąc taką kukurydzę, rolnik nie musi wykonywać kilka razy w ciągu roku oprysków środkiem chemicznym.

Oszczędza na opryskach, ma też znacznie wyższe plony. Nie ma się co dziwić, że rolnicy chętnie sięgają po to ziarno.
Kukurydza MON 810 (nazwa handlowa producenta - amerykańskiej firmy Monsanto - to Yield Gard) jest dopuszczona do użytku na terenie Unii Europejskiej. Podobnie zresztą jak druga popularna roślina genetycznie modyfikowana - ziemniak Amflora, używany do celów przemysłowych.

Kilka lat temu od zachodniego dystrybutora MON 810 wyciekły do opinii publicznej dane, że w Polsce jest 3 tysiące hektarów upraw takiej kukurydzy. Ile jest obecnie? Mimo obowiązku wprowadzonego przez unijną dyrektywę w 2001 roku - nasze państwo tego nie wie i nie nadzoruje.

Minister rolnictwa jeszcze w ubiegłym roku przygotował projekt rozporządzenia zakazującego uprawy kukurydzy MON 810. Jak dotąd nie wprowadzono go w życie.

Czytaj także: Z genami nie ma żartów. Prawdy i mity o GMO

W Polsce od kilku lat toczą się spory o kształt nowej ustawy o nasiennictwie. Spierają się zwolennicy i przeciwnicy GMO, a nawet naukowcy. Trzeba zlikwidować lukę prawną. Albo umożliwić kontrolę upraw i wyeliminować GMO, albo ją dopuścić i wprowadzić publicznie dostępne rejestry upraw - jak tego się domaga od Polski Komisja Europejska.

Dzięki nim każdy rolnik i konsument mógłby sprawdzić, co zgłoszono do uprawy w jego sąsiedztwie. Brak takich rozwiązań prawnych naraża nas zresztą na karę nałożoną przez instytucje europejskie.

Rolę społecznego kontrolera wzięła na siebie ekologiczna organizacja Greenpeace. W październiku 2009 roku 20 ekologów urządziło pikietę na polu w Lubomi koło Raciborza. Twierdzili, że ich badania wykazały tu odmianę MON 810.

Właściciel pola mówił, że kupił kukurydzę w punkcie sprzedaży Chempestu. Współwłaściciel firmy Chempest Adam Koryzna zaprzeczał wtedy, że absolutnie jego firma nie handluje modyfikowanym ziarnem. W jednym z wywiadów dodał, że skoro nie mamy przepisów, to rolnicy sami wzięli sprawę w swoje ręce.

- Prowadziliśmy w tej sprawie postępowanie wyjaśniające, ale zostało umorzone. Nie stwierdziliśmy przestępstwa - mówi podkom. Marta Czajkowska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim.

Adam Koryzna jest równocześnie prezesem stowarzyszenia Koalicja na rzecz Nowoczesnego Rolnictwa z siedzibą w Warszawie. Koalicja otwarcie lobbuje na rzecz wprowadzenia GMO w Polsce.

Pod warszawskim numerem telefonu Koalicji nie udostępniono nam jednak telefonu do prezesa Koryzny. Kontaktu z Koryzną nie mają też w spółce Gospodarstwo Rolne Ciężkowice koło Polskiej Cerekwi, której udziałowcem był jeszcze kilka lat temu.

Perspektywą sąsiedztwa z uprawami GMO zaniepokojeni są opolscy pszczelarze. Skoro toksyna Bt działa na szkodniki, to może także wpływać na pszczoły i inne owady. Na szkoleniach pszczelarskich pokazywany jest film z doświadczeń wykonywanych przez pochodzącego z Opolszczyzny naukowca na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie. Na filmie widać, jak pszczoła karmiona wodą z kukurydzy MON 810 ginie.

- Kilka lat temu w rejonie a href="http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/section?Category=TAGI01&Keyword=Kietrz">Kietrza głośna była sprawa znanego pszczelarza, któremu nagle wyginęła cała pasieka - opowiada Zdzisław Gmyrek, prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy. - W pobliżu pasieki było dużo upraw kukurydzy, ale nikt nie sprawdzał, czy jest ona genetycznie modyfikowana.

- Pszczelarzy, którym pada nawet 20-30 rodzin, jest więcej - dodaje prezes związku w Głubczycach Edward Wołoszyn. - Z dużym wysiłkiem odbudowują potem swoje pasieki, ale widać, że przyczyna w środowisku tkwi nadal, bo problem powraca. Trudno nam zresztą mówić o jednoznacznej przyczynie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska