Gogolin. O tym donosiła kiedyś prasa

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Na takie teksty dotyczące Gogolina można natknąć się w starej polskiej prasie.
Na takie teksty dotyczące Gogolina można natknąć się w starej polskiej prasie. archiwum, oprac Dimitrow
100 lat temu sprawy mieszkańców Gogolina często trafiały do rubryk kryminalnych.

W 1910 r., czyli jeszcze przed I wojną światową, Gogolin był dwukrotnie mniejszy niż obecnie. Nie posiadał praw miejskich, a wieś liczyła raptem 3297 osób. W tym czasie w Gogolin był na tyle mały, że ulice nie miały swoich nazw, a domy przypisanych numerów (wprowadzono je dopiero w 1913 r.). Mimo tego, sporo się tutaj działo, co skrupulatnie odnotowywano w prasie - szczególnie jeśli były to sprawy kryminalne.

W listopadzie 1908 r. „Nowiny Raciborskie” opisywały przypadek Pawła Maroszczyka z Załęża (dziś dzielnica Katowic), który wykazał się wyjątkowym brakiem wdzięczności, wobec gospodarza, który go ugościł.

„Maroszczyk przybywszy do Gogolina otrzymał od właściciela Schmidta pozwolenie na przenocowanie w stodole. Nazajutrz rano podano mu nawet śniadanie, lecz gdy go na chwilę pozostawiono w kuchni samego, skorzystał z okazyi i skradł zegarek gospodarza wiszący na ścianie. Izba karna skazała za to Maroszczyka na półtora roku cuchthauzu (odsiadki w domu poprawy - przyp. red.)”.

Z kolei we wrześniu 1909 r. Nowiny Raciborskie donosiły, że Izba Karna w Raciborzu skazała na karę 3 lat poprawczaka Izydora Parchetkę z Gogolina. Wiadomo, że na co dzień pracował on jako robotnik, ale gdy miał okazję okradał przypadkowe osoby. Wcześniej był kilkukrotnie karany za to samo przestępstwo, dlatego skończył w poprawczaku.
Czytając rubryki kryminalne sprzed 100 lat nietrudno odnieść wrażenie, że ówczesne przepisy znacznie surowiej traktowały przestępców niż dzisiaj. Dla przykładu Izba karna w Opolu skazała kupca Jana Wielocha z Gogolina na 4 tygodnie więzienia. Powodem miało być „naruszenie pokoju domowego w nocy”. Oznacza to, że kupiec prawdopodobnie był agresywny i awanturował się nocą, co sprawiło, że ludzie wezwali policję.

Choć kary były wtedy surowe, to wiele przestępstw uchodziło sprawcom na sucho. Jednym z głośniejszych był przypadek technika budowlanego Mendla, który podróżował ze Strzelec do Krapkowic. Nieznani sprawcy napadli go w lesie między Dąbrówką a Gogolinem. „Został dotkliwie pobity do nieprzytomności i obrabowany. Rabusie skradli mu 50 marek gotówki i nowy rower. Dopiero po paru godzinach Mendel odzyskał przytomność i z ledwością dowlókł się do Gogolina. Powiadomiono o napadzie rabunkowym żandarmerię, ale po bandytach nie ma najmniejszego śladu.”

Poza sprawami kryminalnymi gazety donosiły 100 lat temu także o większych inwestycjach. W gazecie z 19. maja 1910 r. czytamy, że sejmik powiatowy postanowił zbudować szosę II klasy ze Zdzieszowic przez Żyrową, Jesionę i Zakrzów aż do szosy powiatowej Strzelce-Gogolin. Dalej postanowiono budować szosę z Izbicka przez Otmice i Kamień do Kamionka, a stąd do Gogolina. Choć samochody ułatwiły życie zamożniejszym mieszkańcom (tylko ich było początkowo stać na własne auto), to utrudniały życie biedniejszym. Goniec śląski opisywał we wrześniu 1925 r. przypadek rolnika Warwasa z Gogolina, którego konie spłoszyły się w chwili odpalenia silnika jednego z samochodów. Mężczyzna trzymał konie za wędzidła. „Nieszczęście wydarzyło się przed oberżą w Karłubcu. Spłoszone konie porwały ze sobą Warwasa i wlokły go po szosie. Wreszcie zostały zatrzymane przez drzewo przydrożne. Warwas uderzył głową o pień tego drzew tak silnie, że zmarł na miejscu wskutek pęknięcia czaszki. Podobnych nieszczęść było niestety więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska