Mateusz Górny
- pseud. artystyczny "Gooral", urodził się w 1982 r., pochodzi z Bielska-Białej. Jego oficjalne płyty to: "Szumi jawor Soundsystem" (2007, z zespołem Psio Crew), "Ethno Elektro" (2011), "Gooral & Mazowsze" (dvd i cd, 2013) i "Better Place" (2014). Gooral współpracuje z Maciejem "Kamerem" Szymonowiczem, Piotrem Gawronem, z Adrianną Styrcz, Janem Mędralą i Anną Wiosną Rogowską.
Dziś jesteś generatorem dźwięków, a zaczynałeś podobno jako instruktor narciarstwa?
Faktycznie w liceum i na studiach pracowałem jako instruktor narciarstwa, ponieważ chciałem zarobić na profesjonalny sprzęt muzyczny. Uczyłem jeździć w Szczyrku na Czyrnej. Z zaoszczędzonej kasy kupiłem syntezator, nagrywarkę, pierwsze ważne rzeczy do robienia poważnej muzyki.
Czyli do gór masz jakiś większy sentyment?
Na pewno. Poza tym zanim byłem instruktorem, to był taki czas, że startowałem w zawodach, między innymi na mistrzostwach Polski. No, ale wielkim asem nie byłem, trzynasta lokata to była chyba moja najwyższa pozycja.
Po drodze było też głębsze zainteresowanie fizyką?
Postanowiłem ją studiować w Poznaniu, a dokładnie optykę okularową i optometrię, a pisałem pracę z prymowania podprogowego negatywnego.
Niewtajemniczonym, wiele to nie mówi…
W wielkim skrócie badałem podświadomość (śmiech).
Wychodzi na to, że jesteś typowym ścisłym mózgiem.
Sam nie wiem. W podstawówce i liceum lubiłem matematykę. Wybór fizyki na studia podsunęło mi też życie. Moi rodzice pracują w branży optycznej i kiedyś był taki plan, że przejmę rodzinny biznes.
Ale pragmatyczne myślenie o życiu przysłoniła miłość do muzyki…
Ta miłość nie pojawiła się tak od razu. Już od podstawówki brzmienia i dźwięki mi się podobały. Później, gdy jeździłem już jako instruktor, wciąż mówiłem sobie, że to już ostatni rok, a później już żyję z muzyki. No, niestety - potrzebowałem więcej czasu...
A to nastąpiło około 2004 roku, gdy założyłeś pierwszą kapelę Psio Crew, która liczyła dziewięć osób. Poznaliście się w Twoim rodzinnym Bielsku-Białej.
Tak. Praca nad tym projektem Psio Crew, który założyłem z Maciejem "Kamerem" Szymonowiczem zaczęła się już wcześniej. Psio Crew powstał lokalnie w Bielsku-Białej, ale graliśmy potem daleko poza granicami Polski: w Azerbejdżanie, Niemczech, Anglii czy na Węgrzech.
Ten projekt odbił się szerokim echem w branży muzycznej. Najlepszy debiut wręczyli wam sam Piotr Metz i Machina, graliście też na Sziget Festivalu, jednym z największych festiwali muzycznych w Europie.
W zespole byłem od elektroniki. Z kolei "Kamerowi" marzyło się połączenie góralszczyzny z czymś jeszcze. Mieszkaliśmy w jednym bloku i któregoś dnia zgadaliśmy się na ten temat. Jakoś to poszło i przyszedł moment, że z Psio Crew graliśmy nawet po 100 koncertów w roku. W tym składzie było jeszcze dużo innych ludzi związanych z góralszczyzną, ale też Katarzyna Szymonowicz reprezentująca klimaty smooth jazzowe, perkusista związany ze środowiskiem reggae'owym. Bardzo nam pomagał Maciek Szajkowski z Kapeli ze Wsi Warszawa, który zwiedził praktycznie cały świat. Mało kto zdaje sobie sprawę, że jego grupa grała m.in. na festiwalu Glastonbury, oni mają też sporo kontaktów. Pośrednio pomogli nam wydać płytę Psio Crew w 2007 roku.
W jakich brzmieniach czułeś się w tym czasie najlepiej?
Techno zdecydowanie i ta wspomniana elektronika. Te style mnie ukształtowały. Pamiętam mój pierwszy kompakt i to był Jean Michelle Jarre, ale słuchałem też Mike'a Oldfielda i jego słynne "Tubular Bells", czyli "Dzwony rurowe". Początkowo dominowała więc czysta klasyka, ale później inspirowała mnie bardzo berlińska scena, a dowiadywałem się o niej z niemieckiej telewizji "Viva". W 1998 roku pojechałem na Love Parade, czyli na największy festiwal muzyki elektronicznej. A pojechałem tam z… tatą.
Mimo wszystko wiele osób lata 90. kojarzy z dość ograniczonym dostępem do zagranicznej muzyki. Nie odnosisz takiego wrażenia w porównaniu z dzisiejszą erą powszechnego dostępu do Internetu i You Tuba?
Uważam dokładnie na odwrót. Wtedy to ja miałem swoją ulubioną telewizję i stamtąd ciągle dostawałem nową muzykę. Praktycznie był jeden konkretny program, w którym w tamtych czasach muzyka elektroniczna była bardzo popularna. Moim zdaniem to wtedy dostawałem to, co mnie interesuje na tacy, a dziś muszę tego bardziej szukać w zalewie tych wszystkich propozycji.
Przejdźmy do Goorala. W skrócie muzyka, jaką pod tym szyldem tworzysz już od kilku lat, to góralszczyzna, dźwięki electro i dub step podane w nowatorski sposób. To nowy styl w muzyce, który sama nazwałeś "Ethno Electo" - to zarazem tytuł pierwszego krążka.
Tak prawdę mówiąc - to się wzięło właściwie już w 2003 roku. To były początki łączenia muzyki klubowej z etniczną. Później postanowiłem połączyć na dobre electro z tym lokalnym folklorem, góralszczyzną. A, że mieszkam w Bielsku-Białej, mieście otoczonym górami, to nie miałem daleko do tej muzyki. Szanuję to, skąd jestem, w Bielsku Białej się przecież urodziłem i tu wiele rzeczy jest mi najbliższych.
A czy w rodzinie są tradycje góralskie?
Nie wywodzę się z tradycyjnej rodziny góralskiej. Mój dziadek grał w zespole jazzowm, ale z projektem Gooral bardziej chodzi o przywiązanie do regionu i styczność z samymi górami.
Jak to się stało, że z klimatów electro i folkloru wziąłeś na warsztat twórczość Marka Grechuty? Gdy w sieci pojawił się cover "Dni, których nie znamy" w sieci pojawiły się skrajne opinie.
Cel był taki, żeby łączyć tym utworem pokolenia. Z taką propozycją wyszła do mnie radiowa Czwórka. Wiele osób przyzwyczajonych do wcześniejszej twórczości Goorala chyba tego miksu nie zrozumiała. Wcześniej spotkaliśmy się nawet z żoną Marka Grechuty, żeby omówić temat.
W tamtym roku wydałeś drugą płytę "Better Place". Jakie plany teraz?
Reaktywujemy Psio Crew. Z Gooralem nic się nie zmienia, powstają nowe pomysły, więc za jakiś czas będzie jakaś epka. Pracuję też nad bardzo ważnym dla mnie projektem Mateusz Górny, czyli ja (śmiech). To już będzie czysta elektronika eksperymentalna, ambient i techno. Wszystko wciąż jeszcze mi się kształtuje w głowie.
Kim jest Gooral prywatnie? Co robi, gdy nie miksuje zakręconych dźwięków "ethno electro"?
Ostatnio lubię jeździć na gokartach i na rowerze po górach. Lubię też samo chodzenie po górach. Bardzo kręci mnie też jazda samochodami. Ostatnio trenuje na trx, lubię nurkować, oglądać filmy...
Dziękuję za rozmowę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?