To piękne miejsce. Moja rodzina już się cieszyła, że tu zamieszkamy - mówi rozżalony właściciel jednej z działek (prosząc o anonimowość), mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla. W 2009 roku kupił 10 arów w Jarnołtówku w gminie Głuchołazy od starostwa powiatowego w Nysie. U notariusza urzędnicy starostwa przedstawili dokumenty, z których wynikało, że grunt jest przeznaczony pod budowę domów i pensjonatów.
- Kupiłem tę działkę w dobrej wierze, z zamiarem postawienia na niej domu rodzinnego - opowiada właściciel. - Tymczasem dostałem zawiadomienie z Regionalnej Dyrekcji OchronyŚrodowiska w Opolu, że w tym miejscu nie wolno lokować żadnej budowli. Liczę jeszcze, że to stanowisko uda się zmienić. Jeśli nie, będę się w sądzie domagał odszkodowania.
W podobnej sytuacji jest jeszcze 16 nabywców gruntów nieopodal sanatorium Ziemowit. To lekarze, politycy, biznesmeni z Opola i Kędzierzyna-Koźla. Kupili działki (średnio po 40 tys. zł) na przetargu.
Wcześniej, w 2008 roku, starostwo uzyskało od burmistrza Głuchołaz decyzję o warunkach zabudowy tego terenu, dopuszczającą tu budownictwo mieszkaniowe i pensjonatowe.
- Gmina w tej sprawie nie popełniła żadnego błędu - przekonuje wiceburmistrz Głuchołaz Roman Sambor. - Po prostu zmieniły się przepisy. I wprowadzono na tym terenie obszar ochrony przyrody Natura 2000. Mimo naszych wielokrotnych monitów Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska nie zgodziła się, by z Natury 2000 wyłączyć grunty, dla których wcześniej wydano decyzję dopuszczającą zabudowę.
W 2008 roku wojewoda i wojewódzki konserwator przyrody uzgadniali decyzję burmistrza, nie mieli żadnych zastrzeżeń do zabudowania tego nieużytku rolnego.
Alicja Majewska, regionalny dyrektor ochrony przyrody w Opolu, tłumaczy dziś, że na tym terenie dwa razy przeprowadzono inwentaryzację i odkryto "występowanie dobrze wykształconych płatów łąk - siedlisk przyrodniczych", objętych ochroną we wszystkich krajach Unii Europejskiej.
- Polska jest zobowiązana do zachowania tych wartości przyrodniczych pod rygorem sankcji wynikających z nieprzestrzegania przepisów wspólnotowych - tłumaczy Alicja Majewska.
W tej sytuacji właścicielom działek pozostaje tylko złożyć pozew do sądu o odszkodowania.
Wicestarosta nyski uważa, że skarżyć należy gminę. Wiceburmistrz nie poczuwa się do odpowiedzialności. A Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska spokojnie czeka na wyrok. - Ci ludzie zostali oszukani w majestacie prawa - komentuje wicestarosta Czesław Biłobran.
- Mnie ich pieniądze parzą i chętnie je oddam, ale kto zapłaci za dodatkowe koszty, np. sporzą- dzenie aktów notarialnych? Poza tym starostwo dostało ten teren od Skarbu Państwa.
Wymieniliśmy się z wojewodą, który wziął od nas działkę w centrym Nysy pod budowę siedziby sądu. Więc też będziemy stratni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?