W spotkaniu rozpoczynającym przed trzema tygodniami rywalizację między tymi zespołami ekipa z Nysy wygrała w Gorzowie 3:1 i grający trener Sławomir Gerymski liczył, iż potrafi to powtórzyć choć w jednym z dwóch weekendowych pojedynków. Niestety, sztuka ta nie udała się i teraz, aby myśleć o pozostaniu w grze o utrzymanie się, nasz zespół musi wygrać dwa kolejne mecze. Oba, w najbliższą sobotę i niedzielę, odbędą się w Nysie.
Do sobotniego meczu Nysa przystąpiła osłabiona brakiem kontuzjowanych Tomasza Rosy oraz Arkadiusza Olejniczaka. Szczególnie odczuć dał się brak tego ostatniego. W ostatnim pojedynku w Nysie, wygranym przez miejscowych, zdobył on wiele punktów. Zastąpił go Jaszewski, który powrócił do gry po kontuzji. Mimo osłabienia Nysa rozpoczęła skutecznie i pod koniec I partii prowadziła już 20:16. Niesieni dopingiem publiczności gospodarze zwarli szyki i zdobyli pięć punktów z rzędu. W emocjonującej końcówce goście skutecznie zagrali w bloku, powstrzymując skutecznie ataki Kobiałki oraz Hachuły.
W kolejnej partii o zwycięstwie miejscowych zadecydowała w dużej mierze bardzo dobra postawa młodego (21 lat) przyjmującego gorzowskiej drużyny - Gacy. Dzięki jego skutecznej grze Borczyński nie miał problemów z "rozdzielaniem" piłek. Miejscowi prowadzili od pierwszej zagrywki, a wiele punktów zdobyli dzięki zasłonom w bloku w wykonaniu Bartuziego oraz Kowalczuka. Tę partię miejscowi zakończyli za trzecim setbolem, a "wyrok" wykonał Hachuła.
Znacznie więcej emocji było w trzeciej odsłonie. Do stanu 15:15 żadnej ze stron nie udało się zdobyć punktowej przewagi, dającej gwarancję wygranej. Od tego wyniku zaczęła się zarysowywać lekka przewaga gorzowian, którzy objęli prowadzenie 17:15 i 19:16. Patucha minął blok rywala i było 19:17. Niestety, potem Jaszewski posłał piłkę z zagrywki w aut, a Kurek pomylił się w ataku i gospodarze wygrywali różnicą 4 pkt (22:18). Skutecznie zaatakował Patucha, ale Dymowski zepsuł serwis i na tablicy był wynik 23:19. As serwisowy Patuchy zmniejszył różnicę do 23:20, ale skutecznym atakiem odpowiedział Hachuła. Goście jeszcze raz poderwali się do walki, a piłki "skończyli" Kurek i Lach. O czas poprosił trener Mariaskin. Pomogło, bo Bartuzi zaatakował skutecznie z krótkiej.
Najsłabszy w wykonaniu NKS-u był IV set. Wyrównana walka trwała tylko do stanu 13:11 dla GTPS-u. Goście nie potrafili poradzić sobie z nie zawsze silną zagrywką, kilka razy "nadziewali" się na blok rywali. Ostatni punkt "podarował" gorzowianom Patucha, atakując w aut.
* GTPS Gorzów Wielkopolski - NKS NTO Nysa 3:1 (-23, 19, 22, 16) i 3:0 (21, 19, 24)
Stan rywalizacji 2-2.
GTPS: Borczyński, Gaca, Kowalczuk, Hachuła, Kobiałko, Bartuzi, Asipczyk (libero) - Boguta. Trener Mikołaj Mariaskin.
NKS NTO: Gerymski, Lach, Jaszewski (sobota), Dymowski, Patucha, Kurek, Olejniczak (niedziela), Brańka (libero) - Łasiewicki, Kasprzak. Trener Janusz Gerymski.
Sędziowali: Grzegorz Jacyna (Wrocław) i Jacek Broński (Poznań). Widzów 600 i 500.
- Po wygraniu pierwszego seta liczyłem, że mecz pójdzie po naszej myśli - powiedział po spotkaniu Janusz Bułkowski. - Jestem zawiedziony tym, że potem tak łatwo oddaliśmy pole rywalom. Popełniliśmy zbyt dużo własnych błędów i to się zemściło.
W niedzielnej potyczce miejscowy zespół zagrał bardzo konsekwentnie i skutecznie w bloku. W całym trzysetowym meczu aż 15 pkt zdobył po własnych zasłonach (przy 14 pkt w sobotnim, czterosetowym), skutecznie zakończył nad siatką aż 70 proc. swoich ataków oraz kontr. To sprawiło, iż tylko w trzeciej partii Nysa miała szansę na wygranie seta.
W I secie goście prowadzili po raz ostatni 14:13. Potem gospodarze "zaliczyli" dwa asy serwisowe, sędziowie odgwizdali błąd przełożenia Gerymskiego, a Patucha został zablokowany i GTPS wygrywało 20:16. Partię zakończył blok miejscowych, na który nadział się Kurek.
W II secie w szeregi nyskiej drużyny wdarło się zdenerwowanie i zawodnicy zaczęli wytykać sobie błędy, co skwapliwie wykorzystali miejscowi. Od stanu 14:14 na parkiecie istniał już tylko zespół z Gorzowa. Miejscowi zdobyli sześć pkt z rzędu i było 20:14. Seta zakończyła krótka w wykonaniu Kowalczuka.
Wielkie emocje były w trzeciej odsłonie, która początkowo zapowiadała się na łatwą dla GTPS-u. Zespół z Gorzowa wygrywał 9:5, 14:10 i 18:13. Nagle jednak w gorzowskiej "maszynie" coś się zacięło. Po trudnych technicznie zagrywkach Gerymskiego i atakach Kurka było tylko 18:17, zaś potem, po asie serwisowym Lacha, goście wyrównali na 23:23. W nerwowej końcówce więcej opanowania wykazali gospodarze, a decydujący punkt zdobył Gaca (as serwisowy).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?