Gość Heimatu: Jens Frasek

Fot. Mariusz Jarzombek
Jens Frasek
Jens Frasek Fot. Mariusz Jarzombek
Teraz tu jest mój jedyny dom, mówi Jens Frasek, Niemiec, który od 15 lat mieszka w Polsce, razem z żoną Iwoną prowadzi w Szczedrzyku gospodarstwo agroturystyczne.

o Opola trafiłem w czasie studiów i... już tu zostałem. Po obowiązkowym roku na uniwersytecie oraz praktykach nauczycielskich studia skończyłem w Poczdamie, ale już z żoną, rodowitą Ślązaczką. Już wtedy razem odwiedzaliśmy jej heimat w Szczedrzyku.

Dla niej życie w mieście z dala od natury wydawało się niewyobrażalne, ja dzięki temu znalazłem swoje miejsce na świecie. Po części za moje zainteresowanie Polską odpowiada urodzony w okolicach dzisiejszego Kaliningradu dziadek.

Dlaczego postanowiłem studiować polonistykę u źródeł? Polsko-niemiecka historia wydawała mi się zawsze nie tyle problemem, co wyzwaniem. Dzięki dziadkowi zainteresowała mnie również przyroda. Efekt jest taki, że od sześciu lat prowadzimy z żoną ekologiczne gospodarstwo agroturystyczne.

W Jabłoniowym Sadzie mamy własną tłocznię soków, przydomową oczyszczalnię ścieków, prowadzimy zajęcia dla dzieci i dorosłych, a także ekologiczną hodowlę zwierząt. Do niedawna byłem wykładowcą w Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych w Opolu, teraz, oprócz prowadzenia gospodarstwa, zajmuję się tłumaczeniami.

Dzięki przekładaniu na niemiecki dokumentów dotyczących współpracy województwa lubuskiego z Brandenburgią oraz projektów unijnych jestem nie tylko na bieżąco z przepisami, ale przede wszystkim z działaniami transgranicznymi.

Razem kolegami założyliśmy firmę zajmującą się przekładami i doradczą, dzięki czemu zarabiamy pieniądze i bardzo praktycznie budujemy współpracę polsko-niemiecką. Jej podstawą jest Odra, nad którą spędziłem połowę życia.

Jako typowy "Prusak" ze Ślązakami mam niewiele wspólnego, jako Niemcowi podoba mi się tutejsze podejście do życia. Polacy i Ślązacy mają coś, co ja nazywam sztuką życia: umieją z niego korzystać nie zamykając się w zbyt sztywnych ramach.

W czasach, kiedy kultury mieszają się ze sobą, nie mam problemów wynikających z mojego pochodzenia. W Szczedrzyku czuję się dobrze, mamy tu spokój, ciszę i to, o czy marzyliśmy najbardziej: własne królestwo, które urządzamy tak, jak chcemy.

Dzięki zdobytym nagrodom mamy poczucie, że nasz wysiłek ma sens. Do Niemiec nie ciągnie mnie wcale. Mój dom jest tutaj: tu jest moja żona i dzieci.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska